środa, 17 marca 2010

Kto szuka, ten znajdzie! (Przyślę panu list i klucz - Maria Pruszkowska)


Nie pamiętam u kogo pierwszy raz przeczytałam o tej książce (obstawiam, że był to ten post Prowincjonalnej Nauczycielki), ale pamiętam, że od razu zaczęłam na tę książką polować, co wcale nie było proste. Najłatwiej byłoby zamówić książkę z wydawnictwa, ale uparłam się, że znajdę ją w bibliotece. I znalazłam po kilku miesiącach, gdyż okazało się, że źle szukałam. Książka ta spokojnie stała sobie w bibliotece dla dzieci - a ja dopiero wczoraj wpadłam na jakże odkrywczy pomysł, żeby jej tam poszukać. I już jestem po lekturze. I już powiem: warto, ach warto było tej książki szukać!

Maria Pruszkowska dedykuje ją wszystkim maniakom czytania - a więc i mi. Książka opowiada o rodzinie, dla której czytanie jest wszystkim. A praca, rodzina i tym podobne "głupoty" to tylko dodatek do czytania. Czyta się wszędzie: przy stole, w łóżku, na wakacjach, w tramwaju i w kawiarni. Przy wspólnych posiłkach najbardziej pożądanym przedmiotem nie jest bynajmniej waza z zupą, lecz... cukiernica, gdyż o nią najlepiej opiera się książkę. Młodsza córka Zosia ma problemy ze znalezieniem męża, bo żaden śmiertelnik nie jest w stanie dorównać Waldemarowi z "Trędowatej" i Ashleyowi z "Przeminęło z wiatrem". Starsza Alina od dziecka ma dość kłopotliwą skłonność do wcielania się w bohaterki, o których właśnie przeczytała. Ojciec "odwala" pracę w urzędzie skrupulatnie i uczciwie, żeby po powrocie do domu mógł sobie spokojnie poczytać. Matka, której początkowo przeszkadza, że nie ma domu, lecz publiczną czytelnię, sama zaraża się manią czytania. Czy skojarzenie z Borejkami jest uzasadnione?

Dla mnie "Przyślę panu list i klucz" już jest kandydatką do książek ukochanych i czeka na powtórne przeczytanie. Przy pierwszej lekturze goniłam za treścią, byłam ciekawa, co stanie się dalej. Teraz planuję przeczytać Pruszkowską na spokojnie, z ołówkiem w ręku, którym podkreślę co lepsze cytaty i wypiszę książki, które czytały siostry (chociaż ich namiętności do Sienkiewicza raczej nie podzielę). Lektura uświadomiła mi bowiem, że ostatnimi czasy jestem jak ten pies z wywieszonym jęzorem. Gonię za nowościami, zaniedbując starych przyjaciół (z drugiej strony, osoby, które ciągle wracają do znanych lektur, Pruszkowska nazywa "psami goniącymi własny ogon"). Dlatego obawiam się, że kolejny "weekend z", będzie weekendem sentymentalnym.
...a w kolejce już czeka kontynuacja książki - "Życie nie jest romansem, ale...".

Ocena: no pewnie, że 6!

M. Pruszkowska, Przyślę pani list i klucz, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1972, s. 146.

11 komentarzy:

  1. jaaaaaaaaaaaaaaa też chcę tę książkę :) :) :). Po kilku ciężkich pozycjach, wymagających wytężenia umysłu potrzebuję czegoś takiego jak ta książka. Mam wrażenie, że będzie jak przytulanka, jak balsam nawilżający duszę zmęczoną zimą ... Dla nas maniaków takie pozycje to perełki :). Dzięki Skarletko. Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Virginio, mam nadzieję, że znajdziesz ją szybciej niż ja, bo naprawdę w poszukiwaniach popisałam się inteligencją, a raczej jej brakiem... Zapomniałam dopisać, że książka ma tylko (niestety!) 146 stron, więc pewnie przeczytasz ją w jeden wieczór. I, troszeczkę już Twój gust literacki znam, zakochasz się w niej tak jak ja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. OK, tylko dlaczego Ashley z "Przeminęło z wiatrem"?!:)))

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Inez, autorka i to wyjaśnia: bo Rett Butler był zbyt krwisty i męski :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anuś, ledwo przyszłam do domu z zamiarem posprzątania w końcu mojego bałaganu i niestety, raczej nic nie wyjdzie z moich planów, bo weszłam na Twojego bloga:) Ucieszyłam się, że dziś środa, więc zdążę jeszcze do biblioteki:) Myślę, że Tobie, podobnie jak mi, Zosia kogoś przypomina:):):) Tylko że może mogłybyśmy wskazać innych bohaterów (Gilbert, Rhett itd.). A co do tego, że nie podzielasz fascynacji Sienkiewiczem... to Bohuna byś się nie wyrzekła:):):) Buziaki Droga Koleżanko:)
    Ja jak zwykle jestem Anonimem:)

    OdpowiedzUsuń
  6. książka rzeczywiście musi być świetna- zatem zaczynam polować na nią i ja;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham tę książkę, czytałam ją milion razy (no dobra, kilkanaście) i za każdym razem łapię się za głowę, jak wielu książek z tak zwanych "klasyków" w ogóle nie znam.
    Niestety kolejne części nie są już o książkach, ale i tak zabawne. No, miejscami zabawne.
    A gust do mężczyzn głównej bohaterki, cóż, bywa i taki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powinnam zakrzyknąć tak jak Virginia. Wierzę, że w długaśnym spisie książek czekających na lekturę znajdzie się miejsce dla tej powieści. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkę w postaci ebooka mam już od jakiegoś czasu (ze 2 miesiące czekała na wirtualnym regale;)), ale przeczytawszy Twoją recenzję, postanowiłam natychmiast się zabrać za książkę. I muszę się z Tobą zgodzić, rzeczywiście jest świetna.:) Tak jak i Twoje notki na tym blogu.:)

    Pozdrawiam
    Moreni

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze pamiętam, jak przechodziłam z rodziną taką manię książkową. Jeszcze wtedy nie miałam siostry, więc jak wyłączyliśmy telewizor, to w domu była po prostu grobowa cisza. I każdy w swoim pokoju czytał lekturę... :) Potem jeszcze było tak, jak wychodził Harry Potter - mama zawsze dorywała się pierwsza, wtedy ja brałam poprzedni tom i przypominałam sobie, co było wcześniej, a ojciec sięgał aż po dwa wstecz - tak, żeby zapełnić sobie czas, zanim my pochłoniemy najnowszą część. Chyba nie muszę mówić, że Harry był tak wciągający, że wpadaliśmy na siebie w ciemnym przedpokoju o 3 nad ranem? ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytalam Pruszkowskiej wszystko co mi sie udalo dopasc wieki temu w antykawiacie. W ksiegarni byla nie do kupienia! Po Twoim wpisie chyba znow do niej wroce. Pamietam, ze bylam zachwycona jej lekkim piorem!

    OdpowiedzUsuń