niedziela, 17 marca 2019

Wojna przez duże "W", miłość przez wielkie "M" (Recenzja książki Wojna i miłość Jolanty Marii Kalety)

Bardzo mi się chciało takiej powieści. Historycznej, o miłości, pisanej z rozmachem i tak zwaną epicką rozlewnością. Wojna i miłość Jolanty Marii Kalety idealnie spełniła moje oczekiwania.



Ona - Katarzyna, jest młoda, piękna i charakterna, on - Igor, jest młody, piękny i odważny. Poznają się na balu, który dla Katarzyny był pierwszym balem w życiu. Katarzyna z miejsca zakochuje się  w poruczniku Igorze.

Pierwsza scena: Wigilia, rok 1913. Katarzyna Jax - Rawecka szykuje się na wieczerzę u dziadków. Jednak bardziej niż czasu spędzonego z bliskimi, nie może doczekać się potajemnego spotkania z Igorem. Jednak gdy jej ojciec dowiaduje się o planach dziewczyny, zamyka ją w pokoju, mimo gwałtownych protestów samej zainteresowanej. Nie ma się co dziwić, że nie jest zachwycony. Polska szlachcianka i rosyjski porucznik w przededniu Wielkiej Wojny - to nie może się udać.


Już ten krótki opis wyraźnie pokazuje, czego można się po Wojnie i miłości spodziewać: wielkich uczuć i wielkiej historii. Ogromnym plusem powieści jest fakt, iż autorka z wykształcenia jest historyczką i politolożką. Jej znajomość rzeczy widać dosłownie w każdym akapicie, swobodnie pisze zarówno o polityce, jak i ówczesnej obyczajowości. Szczegółowo i ze znawstwem przedstawia wojenne losy rodziny Jax - Raweckich, kreśli dramatyczną sytuację braci, którzy walczą po przeciwnych stronach barykady. Skupiając się na rodzinie Igora - dopuszcza do głosu i drugą, rosyjską stronę.

W Wojnie i miłości bardzo sprawnie splata się fikcja i prawda, postaci historyczne zgodnie koegzystują z postaciami zmyślonymi, brutalne sceny przeplatają się z opisami uczuć, a widoki z pola bitwy kontrastują z uporządkowanym życiem w polskich dworkach.

Jolanta Maria Kaleta napisała powieść, jakie rzadko się dziś spotyka. Nagromadzenie wątków, postaci, wydarzeń, opisów - to wszystko sprawia, że przez ponad 700 stron ani przez chwilę nie wieje nudą.

Jakieś minusy? Jeden, malutki, który trochę psuł mi przyjemność śledzenia akcji. Autorka wprost sugeruje, że jakaś postać w kolejnym rozdziale straci życie lub przydarzy jej się coś złego. Według mnie, zabieg zupełnie niepotrzebny. Poza tym: nie mam uwag.

A najlepszą rekomendacją może być to, że kiedy skończyłam Wojnę i miłość, przez kilka dni zupełnie nie miałam ochoty, by zacząć czytać coś innego. Myślami cały czas tkwiłam między 1914 a 1918. Z Katarzyną i Igorem.

Powieść warta przeczytania, a wszystkie skojarzenia z Wojną i pokojem Tołstoja są jak najbardziej na miejscu.

Jolanta Maria Kaleta, Wojna i miłość. Katarzyna i Igor, Otwarte, 2019, s. 730.

3 komentarze:

  1. Mam w planach lekturę tej książki, jak i inne Kalety ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi ciekawie, ale nie wiem czy po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń