poniedziałek, 26 marca 2018

I love Mondays! (II)

Ileż to razy obiecywałam sobie, że będę ten cykl prowadzić regularnie... a nie prowadzę.
Cieszę się więc, że w końcu jest... i oczywiście znów obiecuję sobie, że będę pisać regularnie. I zawsze jak sobie to obiecuję, to naprawdę w to wierzę. Może więc tym razem?





Powrót Sentymentalny

Opowiadałam już o tym na InstaStories, opowiem i tu.
Otóż mniej więcej rok temu przypomniało mi się, że kiedyś, naprawdę dawno temu, w okolicach drugiej, trzeciej klasy szkoły podstawowej, czytałam pewną książkę. Pamiętałam tylko tyle, że w książce było jakieś rodzeństwo, że ojciec rodziny ożenił się ponownie, że był pies i wypadek. I tyle. Mimo tych mocno ograniczonych danych, zaczęłam tej książki szukać... i oczywiście nie znalazłam, bo nie mogłam sobie przypomnieć nie tylko nazwiska autora/autorki, ale też nawet nie pamiętałam, czy książkę napisał polski autor czy może jakiejś innej narodowości.

I wyobraźcie sobie, że kiedy jakiś czas temu byłam w bibliotece, pierwszą książką, na którą spojrzałam, była TA książka. Momentalnie przypomniałam sobie tytuł: Macoszka. A autorką jest Barbara Wiza. Przeczytałam ją w jeden wieczór i powrót sentymentalny okazał się naprawdę, naprawdę udany i mam ochotę na więcej. Może Kornel Makuszyński? Albo Edmund Niziurski? Co czytaliście w pierwszych klasach podstawówki?

Tymczasem, właśnie w ramach takich powrotów sentymentalnych, postanowiłam odświeżyć sobie książki Lucy Maud Montogomery - i zaczynam od Emilek. To seria, która kiedyś (dwadzieścia lat temu?) rozbudziła we mnie marzenia, żeby PISAĆ. Co w sumie trochę mi się udaje... a trochę nie :)

Emilka ze Srebrnego Nowiu - okładka

Co czytałam?
Czytam zawsze: czasem z większym, czasem z mniejszym entuzjazmem, ale raczej nie mam jakiś dłuższych czytelniczych zastojów. Ostatnio jednak mam takie parcie na książki i czytanie, że zaskakuję sama siebie. Kończę jedną powieść, zaczynam kolejną, a w planach mam kolejne... dziesięć. 
W ostatnim tygodniu udało mi się skończyć aż trzy świetne tytuły, które teraz Wam pokażę, a recenzję będą się stopniowo ukazywać.

Pasieka Dredziarza okładka

Miejsce i imię okładka

Płyń z tonącymi Kars Mytting okładka

Nie potrafię powiedzieć, która z tych książek podobała mi się najbardziej. Każda z nich jest inna, każda z nich jest o czymś innym. Wszystkie jednak będę polecać - tym razem rozczarowania w trakcie lektury nie było. 

Czytaliście którąś?

Powoli zmierzając do końca, po prostu muszę pokazać okładkę książki, na którą bardzo czekam.
Ciotka Zgryzotka Małgorzaty Musierowicz. Wiem, wszystko wiem. Że pierwsze tomy najlepsze, że teraz Jeżycjada to już nie to... a mimo to zawsze czekam na nowości od Małgorzaty Musierowicz i tym razem również nie mogę doczekać się lektury...


... chociaż w internetach "Ciotce..." się obrywa. 

Fajnego, świątecznego tygodnia Wam życzę.
I dajcie znać, co fajnego (lub niefajnego) ostatnio czytacie.


6 komentarzy:

  1. Też lubię wracać do książek, które czytałam dawno temu. :) Chętnie odświeżyłabym sobie ''Anię z Zielonego Wzgórza''. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę czytać serię o Ani, za jakiś czas :)
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Też lubię wracać do książek z dzieciństwa :) Ania z zielonego Wzgórza i Dzieci z Bullerbyn do dzisiaj mają swoje miejsce w mojej biblioteczce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dzieci z Bullerbyn" też uwielbiałam. Może do nich też wrócę? :)

      Usuń
  3. Nie czytałam tych książek i raczej nie będę, ponieważ nie jest to mój gust :)

    Zapraszam CAKEMONIKA :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny, może następnym razem znajdziesz coś dla siebie :)

      Usuń