środa, 14 grudnia 2011

Do czytania nie tylko pod choinką (Pensjonat - Lois Battle)

Ufff... "Pensjonat" Lois Battle to jedyna ""świąteczna" lektura, jaką zaplanowałam na Boże Narodzenie Anno Domini 2011, więc bardzo się cieszę, że trafiłam na powieść, w której nie ma wspólnego kolędowania, nie podkreśla się co chwila, że święta to czas wyjątkowy i trzeba się cieszyć, bohaterowie nie padają sobie w ramiona pod choinką i nie obiecują, że dołożą wszelkich starań, aby święta i cały następny rok były wyjątkowe. Ufff... jakie to szczęście, że tego nie ma!

Lois Battle napisała książkę o czterech nieszczęśliwych kobietach: matce i jej córkach. Josie, miła starsza pani, za nic nie może dogadać się ze swoim dziećmi, chociaż robi co może, unika konfrontacji, stara się dostosować. Wspomina swoje, jakby nie było, średnio szczęśliwe życie, u boku męża, który był wojskowym, nie stronił od kobiet i miał zupełnie inną wizję szczęścia niż żona.

Cam wyjechała z rodzinnego domu do Nowego Jorku. Nie wyszła za mąż, pracowała w wydawnictwie, co w oczach najbliższych zapewniło jej miano kobiety sukcesu. Cam jednak absolutnie kobietą sukcesu się nie czuje. Mało tego: ma świadomość, że przegrała życie.

Lila jest żoną polityka: człowieka miłego... i tylko miłego. Kobieta nie radzi sobie z córką - anorektyczką i synem wykazując postawę "należy mi się!". Nie przepada też za Cam, czemu daje wyraz w trakcie rodzinnej kolacji. Robi też coś jeszcze i to "coś" może przekreślić nie tylko całe jej dotychczasowe życie, lecz także zniszczyć życie najbliższych osób.

Evie zaś, ostatnia z sióstr, no cóż... Evie zawsze była ładna i, niestety, głupia. Ja do tych cech dodałabym jeszcze egoizm i "bluszczowatość". Kobieta ta oplatała się wokół mężczyzn, czyniąc z kolejnych związków sposób na życie. Tyle, że ten ostatni jest szczególnie nie do zaakceptowania przez rodzinę...

Nieoczekiwanie dla nich samych, Josie, Cam, Lila i Evie spotykają się na wigilijnej kolacji, która kończy się katastrofą. Mija rok, rok przełomowy dla nich wszystkich. Przez ten czas wiele się wydarza, zarówno dobrego, jak i złego. Kobiety znów spotkają się przy wspólnym stole, w nieco zmienionym składzie. Nie, tym razem też nie padają sobie w ramiona. Więcej: mają problem, by na niektóre tematy w ogóle rozmawiać. Ale... no właśnie, jest jedno "ale". Tym razem każda z nich jest szczęśliwa, chociaż to, co Josie nazywa szczęściem, Lili trudno zaakceptować. I odwrotnie: gdyby Josie dowiedziała się, w jaki sposób jej córka doszła do stanu względnego zadowolenia, pewnie złapałaby się za głowę i zapłakała, że przecież nie tak chciała swoje dzieci wychować.

Książka Lois Battle to słodko - gorzka historia, dla której choinka i wigilijny stół to tylko dekoracja, tło, a nie najważniejszy punkt odniesienia. Ogromnie spodobało się to, że nie jest ona przesłodzona, że autorka nie uległa pokusie i nie napisała "zabawnej, ciepłej, rodzinnej opowieści o magii świąt". Jest za to historia prawdziwa jak samo życie, z pełnokrwistymi bohaterami, którzy czasem płaczą, czasem są wredni, czasem robią coś głupiego, ale przez są czytelnikowi po prostu bliżsi. Polecam tę książkę jako antidotum na świąteczny lukier i "Last Christmas" lecące w radiu od listopada. A żeby jednak pozostać w klimacie świąt, jeśli nie wiecie co kupić pod choinkę mamie lub przyjaciółce, ta książka powinna je zadowolić :)

L. Bottle, Pensjonat, Wydawnictwo Literackie, 2011, s. 453.

***     ***     ***     ***     ***     ***     ***     ***     ***     ***     ***     ***     ***     ***     ***
Bardzo proszę, kliknijcie w baner konkursowy, który umieściłam po prawej stronie. Portal Stolikarnia organizuje konkurs, w którym do wygrania jest wyjątkowa książka kucharska "Gotuj z sercem", przygotowana przez Polską Akcję Humanitarną oraz najlepszych polskich restauratorów. O samym projekcie możecie przeczytać TUTAJ, natomiast w jednym z kolejnych postów podam więcej szczegółów na temat samej książki. W każdym razie polecam, bo i książka świetna, i idea zacna. 

10 komentarzy:

  1. Świetny pomysł! Chyba moja siostra dostanie ją w prezencie pod choinką ode mnie :) Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa recenzja i kusi książką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna książka, na która narobiłas mi ochoty:)Jutro zaczynam się rozglądać bo chciałabym przeczytać je w czasie światecznym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tetiisheri - mam nadzieję, że jej się spodoba :)

    Taki jest świat - książka jest fajna, taka świątecznie nieświąteczna :)

    Jasmino - ja chciałam napisać recenzję 24 grudnia, ale stwierdziłam, że nie ma co czekać, bo jednak recenzje najlepiej pisze się kilka godzin po lekturze. A książkę jak najbardziej polecam, jednak niech nie zmyli Cię ten sielski kominek na okładce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka wydaje się stworzona na święta, piękna, klimatyczna okładka, ale jak przeczytałam, zawiera słodko - gorzką historię. Brzmi ciekawie.
    A teraz z innej beczki, widzę zmiany na blogu :)
    Świetnie wyglądasz, masz hipnotyzujące spojrzenie ;)
    W banerek kliknęłam.

    OdpowiedzUsuń
  6. A dziękuję, to jedno z moich ulubionych zdjęć z książką, zrobione zresztą w tym samym miejscu, co to poprzednie :)
    Książka jest bardzo ciekawa, ta "świąteczna" okładka skrywa naprawdę ciekawą historię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka ma taki świąteczny klimacik... Aż nie wierzę, że to "odtrutka" na bożonarodzeniowy nastrój

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaraz klikne w banerek :)
    Ja mam juz caly zestaw lekur na Swieta skompletowany (aczkolwiek raczej nie sa to klimaty Bozonarodzeniowe), sprawialam sobie polecana przez Ciebie najnowsza Szwaje i 3 ksiazki Marleny De Blasi, ktora to autorke odkrylam w tym roku i jest cudowna:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dusia - serio :) W tym przypadku sprawdza się powiedzenie, że nie należy oceniać książki po okładce :)

    Cherry Berry - a ja Marleny De Blasi nie czytałam, jej książki są rozchwytywane w bibliotece i strasznie trudno je dostać. Mam nadzieję, że Szwaja Ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale cudowna okładka, faktycznie bardzo zachęca na święta:) Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń