poniedziałek, 25 października 2010
Zajrzyj Jane Austen na talerz (Kuchania kucharska Jane Austen - M. Black, D. Le Faye)
Grrr... dziś będzie notka o książce, która należy do jednego z moich ulubionych gatunków literackich, hihi, czyli o książce kucharskiej. Bez chwili wahania zaliczam tę pozycję do gatunku perełek, gdyż jestem nią absolutnie oczarowana.
"Książka kucharska Jane Austen" to wielka gratka nie tylko dla miłośników twórczości pisarki, lecz także miłośników gotowania i jedzenia - a ja zaliczam się do obu z tych grup. Autorki zaglądają na talerze bohaterom "Emmy", czy "Dumy i uprzedzenia", lecz także bohaterom wczesnych opowiadań popularnej pisarki. Uwagi te zawarte są w pierwszej części książki. Przedstawia ona, co jadano mniej więcej od połowy XVIII wieku do lat dwudziestych wieku XIX - na ten czas przypada życie Jane.
Pokazane zostało jednak nie tylko to, co jedzono, ale jak jedzono: kolejność dań, klimat proszonych obiadów i proszonych kolacji. Moja lektura tej części zakończyła się tak, że natychmiast musiałam sprawdzić, co to są wety i zamarzyłam o przydomowym ogródku, w którym hodowałabym sobie marcheweczki, brzoskwinie i... kury.
Druga część to przepisy. Pochodzą one ze zbiorów Marthy Lloyd, która przez wiele lat mieszkała z paniami Austen, oraz z pamiętników pani Filipowej Lybbe Powys, która była z nimi spokrewniona. Ogromnym plusem książki jest to, że oprócz oryginalnie zapisanych przepisów ("Weź jarzyn, jakie obrodziły..."), są ich wersje współczesne (22 dkg rzodkiewki, 1 jajo itd.) Dzięki temu zabiegowi książka staje się nie tylko zbiorem ciekawostek z życia kulinarnego epoki, lecz także pozwala w duchu epoki gotować. I przyznam, że mam ogromną ochotę na taki eksperyment, dlatego też obiecuję post, w którym podam przepis i pokażę zdjęcie potrawy przygotowanej według tej książki.
A poza tym, z nosem zadartym do góry, muszę nadmienić, że ja już wiem, jak przyrządza się bażanta i odpowiednio doprawia sałatę - ha!
PS Przypominam o konkursie organizowanym przez Wydawnictwo Literackie, w którym można wygrać wspomnianą książkę... i nie tylko. Po szczegóły należy kliknąć w żółty baner znajdujący się po prawej stronie blogu.
M. Black, D. Le Faye, Kuchania kucharska Jane Austen, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010, s. 221.
Etykiety:
książki po których ma się dobre sny,
kulinaria,
perełki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Też uwielbiam takie książki. No i Jane Austen zajmuje wysokie miejsce w hierarchii moich ulubionych pisarek. Muszę głęboko przemyśleć, czy zakupić tę pozycje czy może raczej zrobić jutro obiad..:) Uzależnienie osiągnęło najwyższy punkt....
OdpowiedzUsuńKolmanko - uzależnienie od książek czy od jedzenia :)?
OdpowiedzUsuńOooo tak - kocham gotować, kocham jeść, kocham Jane Austen. Tak naprawdę nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba :)
OdpowiedzUsuńw prawdzie póki co gotuję średnio, ale czuję, że dzięki tej książce zostanę mistrzynią kuchni :D
OdpowiedzUsuńKocham takie książki i Jane Austen!!! Kupuję na pewno:)
OdpowiedzUsuńFutbolowa - ja z tych samych powodów zaliczyłam tą książkę do kategorii "perełki" :)
OdpowiedzUsuńKa-millo - przepisy nie są skomplikowane, więc czemu by tą mistrzynią nie zostać :)?
Paula - a ja polecam: mój egzemplarz już ustawiłam w kuchni na półce :)
Chcesz mnie zabić, prawda? Umrę z zazdrości. Zakochuję się w tej książce, gdy czytam Twoją recenzję. I czekam z utęsknieniem na efekt Twojego gotowania. Będziesz przyrządzać bażanta? ;).
OdpowiedzUsuńAlino - a załatwisz mi :)? Ewentualnie może być kuropatwa :D:D:D Ja chyba jednak pójdę w stronę słodkości z epoki :)
OdpowiedzUsuńMogę spróbować Ci upolować... Biegają czasem jakieś za moim domem... :D.
OdpowiedzUsuńAlinko, w takim razie liczę na Ciebie :D:D:D
OdpowiedzUsuńPotrawy z epoki - to brzmi boooosko. Jak czytam o jakichś wykwintnych daniach w książce, których my nie jadamy na co dzień - od razu mam ochotę przyrządzić i spróbować.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie dorwać się do tej książki: kocham Jane Austen i lubię dobre jedzenie ;)
OdpowiedzUsuńCo tu dużo gadać, smakowicie brzmi :)
OdpowiedzUsuń