poniedziałek, 5 listopada 2012

Perfekcyjna pani domu (Niewidzialna pani domu - Jeanne Ray)

Tytuł: Niewidzialna pani domu
Autor: Jeanne Ray
Wydawnictwo: Wielka Litera (dziękuję!)
Liczba stron: 256
Rok wydania: 2012

Macie tak czasem? Kiedy czytacie, wszystko wydaje się w porządku. Niesztampowy temat, oryginalni bohaterowie, wciągająca fabuła. Zadowoleni z lektury dochodzicie do ostatniej strony. Dajecie książce kilka godzin na "uleżenie się" w głowie. Owe godziny mijają, wasze zadowolenia zaś zmienia się lekkie rozczarowanie. Na tyle lekkie, że książkę cały czas uważacie za dobrą i godną uwagi, ale... Ale sami napisalibyście ją inaczej!

Ja, gdybym mogła, chętnie zmieniłabym fabułę Niewidzialnej pani domu. Książka wydała mi się interesująca w chwili, kiedy ją zobaczyłam i wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Zaintrygowała mnie główna bohaterka, Clover... która któregoś dnia znika. I nie jest to żadna przenośnia: kobieta znika dosłownie, tam, gdzie kiedyś była jej głowa, znajduje się pusta przestrzeń. I teraz najlepsze: jej bliscy niczego nie zauważają! Mąż rozmawia z niewidzialną żoną... i nie dostrzega, że ręka, która stawia przed nim obiad... Jaka ręka? Nie dostrzega, że nie ma ręki! Clover próbuje sobie tłumaczyć zachowanie męża tym, że zna ją tak dobrze, że patrzył na nią tyle razy... że jego umysł wypełnia pustkę jej obrazem. Jak jednak wytłumaczyć to, że nie widzą jej także dzieci?

Czego się spodziewałam po tej książce? Mocnej powieści feministycznej, mówiącej o tym, że kobieta, która za wszelką cenę próbuje być perfekcyjną panią domu i zatraca się w czyszczeniu fug w łazience, po jakimś czasie staje się dla domowników sprawnie działającą maszyną, traci swoje człowieczeństwo. Tymczasem Clover dziwnie łatwo godzi się ze swoją niewidzialnością. To, że spotyka inne niewidzialne kobiety zdaje się tylko utwierdzać ją w przekonaniu, że takie rzeczy po prostu się dzieją. I chociaż na końcu pojawia się bunt i masowy zryw... to jest on skierowany zupełnie nie w tę stronę, w którą ja bym go skierowała.

Po Niewidzialną panią domu można sięgać bez obaw: książkę czyta się przyjemnie, ale też nie jest to typowe babskie czytadło, o którym zapomina się chwilę po tym, jak lektura powędruje na półkę. Powieść wciąga, zapada w pamięć, widać, że autorka miała na tę książkę pomysł. A że był to pomysł inny niż mój... no cóż, wszystko przede mną :)


16 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa fabuła - już dawno nie czułam się tak zaintrygowana!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam na jakąś blogową opinię o tej książce, bo też wydaje mi się ciekawa. Chyba przeczytam, choć wzięłam sobie do serca to co napisałaś o jej zakończeniu i chyba będę się obawiać banalności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja jednak miałam nadzieję, że to będzie książka - diagnoza społeczna, pokazująca, że można (dosłownie!) zniknąć, szorując kafelki. Tu pojawiają się trochę takie klimaty jak w Erin Brockovich, co oczywiście może się podobać - ja bym to jednak rozegrała inaczej :)

      Usuń
  3. Dość często doświadczam tego uczucia, o którym piszesz - tak książka podobała mi się w momencie czytania, ale im dłużej o niej myślę, tym więcej wad wynajduję :) Myślałam, że "Niewidzialna pani domu" jest książką zupełnie o czymś innym, ale pomysł na fabułę mnie zainteresował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jest to książka bez wątpienia ciekawa i inna, którą warto mieć na uwadze :)

      Usuń
  4. ja też się spodziewałam "mocnej powieści feministycznej", a teraz już sama nie wiem, ale chętnie się przekonam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawi mnie ta pozycja o tyle, ze w ostatnich 2 latach swojego zycia mam do czynienia raczej z tymi kobietami ktorych fugi nie martwia a same sa bardzo widoczne, zwlaszcza jesli chodzi o kariere zawodowa. hmmmm

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany, to całe zniknięcie wydaje mi się tak straszne, że aż śmieszne. Musiałabym zobaczyć to na własne oczy, ale obawiam się, że nie odebrałabym zbyt dobrze takiej historii. Mamy już tak cywilizowane czasy, że nie przekonuje mnie dobrowolne poddawanie się kobiet i wtłaczanie w rolę maszynki do prowadzenia domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się że mimo iż żyjemy w XXI wieku, w erze feminizmu, to wiele kobiet daje się wciagać wten schemat jak ta bohaterka i wchodzi w to błędne koło. To jest straszne ale prawdziwe, mimo ż na pozór wydaje się inaczej.

      Usuń
  7. Nie słyszałam ale wydaje się ciekawa. Ciekawa jestem jak autorka poprowadziła akcję. Z pewnością będę ją miała na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Brzmi ciekawie, ale jedynie dziecięcy bohaterowie nie budzą moich sprzeciwów, gdy tak po prostu godzą się z czymś.

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama uwielbiam sprzątać, więc ta lektura powinna mnie bardziej rozśmieszyć niż zachęcić do jej przeczytania. Jednak nabrałam ochoty na zapoznanie się z treścią.
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam, że pomysł jest warty uwagi, ale z realizacją jest ju o wiele gorzej. Iryowałoby mnie to, że bohaterka tak łatwo godzi sę z niewidzialnością, że sie nie buntuje. Irytują mnie takie postaci kobiet robiących wszystko za swoich domowników, któe po pewnym czasie stają sie się sprzątaczkami i kucharkami we własnym domu, gdzie nikt tego nie docenia i nie zauważa. Lubię sie zajmowa domem, sprzątać i pichcić, ale robię to do spółki z mężem. W życiu nie zgodziłabym się usługiwać domownikom n każdym kroku, domem powinni zajmować się wszyscy jego mieszkańcy, wtedy widzą ile to pracy i czasu wymaga i doceniają wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  11. Fabyła bardzo ciekawa...:D
    Niewidzialna....w dosłownym sensie.:) Dobrze się zapowiada.:D

    OdpowiedzUsuń