wtorek, 5 listopada 2013

Shall We Dance? (Czarne Tango - Lena Oskarsson)

Tytuł: Czarne Tango
Autor: Lena Oskarsson
Wydawnictwo: Czarna Owca (dziękuję!)
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 327

Jeśli nie przekonałam Was do sięgnięcia po książki Leny Oskarsson recenzją Placu dla dziewczynek, mam nadzieję, że uda mi się tego dokonać teraz. Czarne tango jest bowiem kontynuacją Placu, chociaż pisarka trochę gra tu na nosie czytelnikowi. Nie tylko bowiem zaprzecza, jakoby to ona, Lena Oskarsson, była autorką pierwszej części, lecz zdaje się mówić coś w rodzaju: - Ale się dałeś nabrać, czytając "Plac", naprawdę uwierzyłeś, że tak było? Brzmi intrygująco? To dobrze, bo i cała książka taka jest :)

W trakcie lektury Czarnego tanga powtórzyło się kilka sytuacji, które znałam już z pierwszej części. Przede wszystkim fabuła została tak skonstruowana, że nie ma szans, aby poznać tożsamość zabójcy wcześniej, niż autorka zachce ją zdradzić. Jednocześnie zaś znowu podejrzewałam wszystkich i bardzo, naprawdę bardzo chciałam, żeby zabójcę znaleziono. Ofiarą jest bowiem mała, smutna dziewczynka, której było mi ogromnie żal, zanim jeszcze znaleziono jej ciało w mrowisku... Tak, w mrowisku! Podejrzenia od razu kierują się w stronę jednej osoby, ale z góry wiedziałam, że to by było zbyt proste.

Kolejny raz Lena Oskarsson ledwo napomina o pracy policji, oddając inicjatywę Marianne Fogler - psycholożce w stanie spoczynku, która nie bardzo radzi sobie z własnymi problemami. Ma ona twardy orzech do zgryzienia: przestępstwo popełniono w nocy, kiedy nad jeziorem Skiresjon miał miejsce maraton Czarnego Tanga i w okolicy kręciło się mnóstwo obcych. To właśnie ono przyciągnęło na prowincję rodziców zamordowanej dziewczynki: Anne-Marie, autorkę popularnego bloga oraz jej uzależnionego od słowa "eko" męża. 

Jak to zwykle w przypadku dobrych, skandynawskich kryminałów bywa, jest nieco posępnie, ludzie nie są sympatyczni i skrywają wiele mrocznych tajemnic. Wydarzenia natomiast zostają przedstawione w taki sposób, że na początku nie do końca wiadomo, o co chodzi. Aby się tego dowiedzieć, konieczne są retrospekcje, dzięki którym poznajemy kilku ponurych faktów sprzed lat. Jak łączą się z teraźniejszością? Odpowiedzi poszukajcie w książce, warto!

Na marginesie muszę koniecznie dodać, że rośnie mój apetyt na książki z Czarnej Serii. Do teraz przeczytałam ich zaledwie kilka, ale odnoszę nieodparte wrażenie, że znajdują się w niej same dobre pozycje. Macie jakieś swoje ulubione tytuły z tej serii?


niedziela, 3 listopada 2013

Zbrodnia w sąsiedztwie Muminków (Plac dla dziewczynek - Lena Oskarsson)

Tytuł: Plac dla dziewczynek
Autor: Lena Oskarsson
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 388

Melduję, iż trafiłam na kolejną bardzo ciekawą autorkę kryminałów :) 

W moim posiadaniu znalazła się książka Czarne tango Leny Oskarsson, jednak nauczona tym doświadczeniem stwierdziłam, że zanim po nią sięgnę, zapoznam się z tym, co autorka napisała wcześniej. A napisała Plac dla dziewczynek, książkę, której akcja dzieje się nad malowniczym, choć nieco ponurym jeziorem Skiresjon, niedaleko miejsca, gdzie urodziła się Astrid Lindgren. 

Zaczyna się nieco banalnie: sielską atmosferę małego miasteczka burzy morderstwo. Ginie młoda kobieta, która zdaje się nie mieć wrogów i która odbierana była jaka ciepła, uczynna osoba. Jakiś czas potem dochodzi do kolejnej zbrodni - ofiarą ponownie jest młoda kobieta, która zdaje się nie mieć wrogów... itd. Przypadek? Czy może dzieło seryjnego mordercy? Ale zaraz! Skąd seryjny morderca na szwedzkiej prowincji?

Lokalna policja prowadzi śledztwo tak, że od razu wiadomo, że niczego nie odkryje. Cała nadzieja w Zuzie Wolny, emigrantce z Polski, która zaczyna węszyć na własną rękę i przy okazji romansować z funkcjonariuszem. 

W książce Leny Oskarsson na uwagę zasługują dwie rzeczy. Przede wszystkim: bohaterowie. Wspomina już Zuza to twarda, charakterna babka. Jej sąsiadem jest sławny, niepokojący fotograf, który słynie z zamiłowania do uwieczniania makabrycznych scen. W oko wpada mu nastoletnia fanka Lady Gagi, wszelkimi sposobami próbująca upodobnić do swojej idolki. Jej matką jest lokalna piękność, powoli tracąca kontakt z rzeczywistością, wieczory zaś umila sobie koktajlami, stanowiącymi mieszaninę alkoholu i leków. 

Druga rzecz, która mi się spodobała to fakt, że autorka nie skupia się na pracy policji i postępach w śledztwie (zresztą: tych jest niewiele). Pokazuje natomiast niewielką społeczność "po katastrofie". I obrazuje ją w taki sposób, że ja o zabicie dwóch kobiet podejrzewałam każdego, włączając w to policjanta i pacjentów domu spokojnej starości. Uczciwie dodam, że wszelkie moje tropy okazały się błędne.

I tyle o Placu dla dziewczynek - książce, którą przeczytałam w dwa dni i od razu sięgnęłam po kontynuację. Miejcie na uwadze autorkę, co prawda mojej ulubionej Carin Gerhardsen nie przebija, ale do grona lubianych autorów kryminałów mogę ją spokojnie zaliczyć :)