Pewnie większość Was w tej chwili szykuje się na BAL, ale są też tacy szczęśliwcy, którzy na żadną szaloną imprezę do rana się nie wybierają i mają teraz czas na czytelnicze podsumowanie roku :)
A zadowolona z siebie jestem ogromnie: przeczytałam dokładnie 132 książki, czyli o jakieś 30 więcej, niż w roku ubiegłym :)
Która z nich podobała mi się najbardziej? Uczciwie przyznaję, że nie wiem.
Z polskiej literatury ogromne wrażenie zrobiła na mnie "Łąka umarłych" Marcina Pilisa, "Koń Alechina" Kaspra Bajona oraz "Czas w dom zaklęty" Katarzyny Enerlich. Jednocześnie bardzo dobrze czytało mi się "Cukiernię pod Amorem", w którą wciągnęłam się i na której ostatni tom oczekuję z niecierpliwością. Nie mogę też zapomnieć o takich książkach jak "Fastryga" czy "Babol", no i oczywiście o "Piaskowej górze", którą czytałam na początku roku i z której to lektury wspomnienia już mi się nieco zatarły. Naprawdę jednak nie potrafię wybrać jednej najlepszej.
Z literaturą zagraniczną nie jest łatwiej. Chyba najbardziej wryło mi się w pamięć "Oczyszczenie" Sofi Oksanen, ale czy to była najlepsza książka w tym roku...? Nie wiem. Cały czas jestem pod wrażeniem "Drugiego spojrzenia", o którym pisałam wczoraj, mam w głowie obrazy z "Księgi rzeczy utraconych", zauroczył mnie język "Ogrodu wiecznej wiosny". Najlepszej jednak wskazać nie umiem.
Nie mam natomiast wątpliwości, która książka rozśmieszyła mnie najbardziej: "Brak wiadomości od Gurba" :) I bardzo się cieszę, że mam na półce "Lekką komedię".
Rozczarowania roku? Na pewno "Dzidzia" Sylwii Chutnik - to nie jest zła książka, ale miałam co do niej ogromne oczekiwania, które zostały zawiedzione. I jeszcze bardzo namęczyłam się nad "Intruzem", ale nie ma sensu się nad tym rozwodzić.
Plany czytelnicze na rok 2011? Czytać więcej starszych książek, nie tylko nowości (niestety, TA moja deklaracja zupełnie nie została zrealizowana). Poza tym obiecałam sobie, że sięgnę po autorów takich jak Nabokov, Dostojewski, Flaubert, Balzak - bo trochę wstyd znać tylko jedną, góra dwie książki tych autorów. No i postanowiłam przyłączyć się do TEGO wyzwania czytelniczego - lepiej późno, niż wcale :)
A w Nowym Roku życzę Wam wiele radości z czytania, odkrycia nowych, wspaniałych lektur i nowych, wspaniałych autorów oraz WSZYSTKIEGO SZCZĘŚLIWEGO! :)
AAAAA! Zapomniałam o "Szwaczce"! Przecież to była cudowna książka!
A zadowolona z siebie jestem ogromnie: przeczytałam dokładnie 132 książki, czyli o jakieś 30 więcej, niż w roku ubiegłym :)
Która z nich podobała mi się najbardziej? Uczciwie przyznaję, że nie wiem.
Z polskiej literatury ogromne wrażenie zrobiła na mnie "Łąka umarłych" Marcina Pilisa, "Koń Alechina" Kaspra Bajona oraz "Czas w dom zaklęty" Katarzyny Enerlich. Jednocześnie bardzo dobrze czytało mi się "Cukiernię pod Amorem", w którą wciągnęłam się i na której ostatni tom oczekuję z niecierpliwością. Nie mogę też zapomnieć o takich książkach jak "Fastryga" czy "Babol", no i oczywiście o "Piaskowej górze", którą czytałam na początku roku i z której to lektury wspomnienia już mi się nieco zatarły. Naprawdę jednak nie potrafię wybrać jednej najlepszej.
Z literaturą zagraniczną nie jest łatwiej. Chyba najbardziej wryło mi się w pamięć "Oczyszczenie" Sofi Oksanen, ale czy to była najlepsza książka w tym roku...? Nie wiem. Cały czas jestem pod wrażeniem "Drugiego spojrzenia", o którym pisałam wczoraj, mam w głowie obrazy z "Księgi rzeczy utraconych", zauroczył mnie język "Ogrodu wiecznej wiosny". Najlepszej jednak wskazać nie umiem.
Nie mam natomiast wątpliwości, która książka rozśmieszyła mnie najbardziej: "Brak wiadomości od Gurba" :) I bardzo się cieszę, że mam na półce "Lekką komedię".
Rozczarowania roku? Na pewno "Dzidzia" Sylwii Chutnik - to nie jest zła książka, ale miałam co do niej ogromne oczekiwania, które zostały zawiedzione. I jeszcze bardzo namęczyłam się nad "Intruzem", ale nie ma sensu się nad tym rozwodzić.
Plany czytelnicze na rok 2011? Czytać więcej starszych książek, nie tylko nowości (niestety, TA moja deklaracja zupełnie nie została zrealizowana). Poza tym obiecałam sobie, że sięgnę po autorów takich jak Nabokov, Dostojewski, Flaubert, Balzak - bo trochę wstyd znać tylko jedną, góra dwie książki tych autorów. No i postanowiłam przyłączyć się do TEGO wyzwania czytelniczego - lepiej późno, niż wcale :)
A w Nowym Roku życzę Wam wiele radości z czytania, odkrycia nowych, wspaniałych lektur i nowych, wspaniałych autorów oraz WSZYSTKIEGO SZCZĘŚLIWEGO! :)
AAAAA! Zapomniałam o "Szwaczce"! Przecież to była cudowna książka!