poniedziałek, 31 maja 2010
Cztery pokolenia wściekłych ludzi (Murzyni we Florencji - Vedrana Rudan)
Nazwać "Murzynów we Florencji" mocną książką to mało. Vedrana Rudan napisała książkę o wściekłości, poczuciu beznadziei i przegranego życia. Napisała jednak w taki sposób, że czytelnik czuje się jak uderzony kamieniem w głowę. Co zresztą autorka czyni, na tylnej okładce.
Vedrana Rudan wkłada w usta bohaterów słowa jak pociski, z ogromną siłą rażenie. A mówią w tej książce aż cztery pokolenia: nienarodzone płody, ich matka, jej matka, czyli Babcia, i mama Babci, czyli Babunia. Panów reprezentuje mąż Babci i ich syn - Wujek. Mówią, nie owijając w bawełnę. W książce zdrowo przeklinają wszyscy: i płody, i Babunia. Bo i wszyscy mają na co pomstować, nikogo z nich życie nie rozpieszcza, a nagle wszyscy dostają szansę, by o tym opowiedzieć.
I tak płody prowadzą nieustanny dialog w brzuchu matki: dokona aborcji czy też nie? Będzie się cieszyć, czy odda je do sierocińca? Matka tymczasem jest ciążą przerażona, studiuje od czterech lat trzeci rok ekonomii, marzy jej się dyplom i kariera w nieruchomościach, a ciąża te plany niweczy. Na wsparcie we własnej matce liczyć nie może, gdyż ta zajęta jest, jakby to powiedzieć... romansem z grubym Włochem. W "tych sprawach" na męża nie ma co liczyć, gdyż ten po wojnie gapi się w ścianę i nie ma z niego pożytku. Jest ciężarem, podobnie jak Babunia, która w przeszłości prowadziła cnotliwe życie i tyle z niego ma, iż nie stać jej na własną komórkę i Ensure Plus - wzmacniający napój dla seniorów. Chciałaby podróżować i zobaczyć Florencję, aby spełnić to marzenie, sprzedaje grób własnej matki. Boi się córki, która znowu boi się, aby jej córka nie zmarnowała sobie życia, tak jak ona zmarnowała swoje... I tak dalej, i tak dalej...
Skąd w bohaterach ta szczerość? Dlaczego wypowiadają się na najbardziej osobiste tematy? Ano dostali oni kasety od Wujka, niespełnionego pisarza łaknącego opowieści, który okłamał ich, iż Amerykanie robią wielkie badanie na temat Chorwacji i jej mieszkańców. Każdy kto weźmie w nim udział ma dostać 50 euro. Śmiało można powiedzieć, iż z pewnością nie takiego obrazu własnej rodziny spodziewał się niedoszły literat, gdyby wiedział, co usłyszy, pewnie sto razy by się zastanowił przed wręczeniem nieszczęsnych kaset.
Rozpisałam się o fabule, ale i tak powiedziałam niewiele, gdyż każdy z bohaterów, łącznie z nienarodzonymi jeszcze płodami, jest przepełniony żalem i frustracją, które to uczucia przelewa na kasetę. Każdy z nich wie, że nigdy nie doświadczy życia, w którym siedzi przy basenie i sączy drinka. Poza tym wszyscy mają w pamięci wojnę domową i to, że kiedyś żyło się lepiej - albo bezskutecznie próbują do tego lepszego życia dążyć.
"Murzyni we Florencji" nie są książką łatwą w odbiorze, autorka co rusz rzuca kolejnym kamieniem i ani na chwilę nie daje czytelnikowi odetchnąć. Jest konsekwentna w epatowaniu drastycznymi scenami, używaniu wulgaryzmów i mówieniu o rzeczach, do których niewiele osób miałoby się odwagę przyznać. Jest jednak przy tym tak bardzo szczera, że bardziej już się nie chyba nie da - a to akurat w literaturze bardzo cenię.
V. Rudan, Murzyni we Florencji, wyd. Drzewo Babel, Warszawa 2010, s. 191.
Strona autorki: www.rudan.info
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Koniecznie muszę pożyczyć sobie lub kupić tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzekałam na tę recenzję, wiem, że jutro polecę do biblioteki :)
OdpowiedzUsuńA widzę, że zaczynasz "Oczyszczenie" - ja też :)
Moje postanowienie noworoczne, że przeczytam cokolwiek tej autorki jeszcze nie zrealizowałam, a tutaj kolejny tytuł jak wyrzut sumienia.:/
OdpowiedzUsuńVampire_Slayer - cieszę się, że zachęciłam, ale naprawdę warto: ja pochłonęłam w kilka godzin i już planuję sięgnąć po kolejne pozycje tej autorki.
OdpowiedzUsuńTucha - porównamy wrażenia :)
Clevera - ja znałam autorkę główne stąd, iż Krystyna Janda wystawiała "Ucho, gardło, nóż" i to była dla mnie rekomendacja :) A takich książkowych wyrzutów też mam całkiem sporo - niestety;/
Nie słyszałam wcześniej o książce. Hm... muszę się zastanowić. Nie wiem, czy chcę doświadczać tak mocnych wrażeń ;-)
OdpowiedzUsuńKusisz i to solidnie - będę miała oko na ten tytuł przy następnych zakupach ;)
OdpowiedzUsuńDominiko - czytanie na własne ryzyko, bo i tak napisałam o tej książce bardzo delikatnie :)
OdpowiedzUsuńMaioofko - :)
łeeeee,to chyba literatura nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńa ja takie książki lubię, ale już mam limit lektur na ten rok wyczerpany ... niedługo przyjedzie 8 zamówionych tytułów, kolejne 50 leży na półce i muszę zacisnąć zęby i przeczytać najpierw to co mam.
OdpowiedzUsuńAch, Ty kusicielko :)
Mam nadzieję, że jest tak dobra jak poprzednie książki Rudan. Nie odmówię sobie przyjemności jej przeczytania;)
OdpowiedzUsuńTak, tak, TAAK! To jest to... tak myślę. ;) Nie wiem, ale coś mi mówi, że muszę to przeczytać, więc sobie nabazgram tytuł na liście gdzieś w widocznym miejscu, o. ;)
OdpowiedzUsuńVirginio - ja chyba wyczerpałam limit na dwa lata, już nawet przestałam do bibliotek chodzić, hehe :)
OdpowiedzUsuńAniu - nie wiem, czy jest tak samo dobra, gdyż "Murzyni we Florencji" to pierwsza książka tej autorki, jaką czytam :)
Ondine - tak zrób, o. :)
Chyba sobie daruję:P
OdpowiedzUsuń