O tym, jak trudno jest znaleźć dobre, "babskie" czytadło, miałam okazję niejednokrotnie się przekonać. Nie ukrywam bowiem, że lubię książki pisane przez kobiety o kobietach i wymagania, jakie stawiam tego typu powieściom, są dość wyśrubowane. Nie lubię np. powieściowych idiotek - a od tych literatura kobieca aż się roi. Okej, co innego, kiedy bohaterka jest roztrzepana/roztargniona lub, kolokwialnie mówiąc, lekko postrzelona, a co innego, kiedy jest po prostu głupia - tego nie znoszę. Nie lubię też powieściowych schematów, z których chyba najczęściej spotykanym jest ten zapoczątkowany przez Katarzynę Grocholę: tzw. kobieta po przejściach zaczyna swoje życie od nowa, problemy się piętrzą, lecz ona je rozwiązuje, a gdy już jest super, w roli wisienki na torcie pojawia się ten jedyny, ideał prawie, na który ona całe życie czekała... bla bla bla. I tak dalej.
Czego jeszcze nie lubię? Przewidywalności (ale za tym nie przepadam w żadnej książce), hurra - optymizmu, braku realizmu, cudownych zbiegów okoliczności, durnych dialogów, nadmiernego psychologizowania... i mogłabym tak wymieniać długo.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ponieważ Bratnie dusze, mimo iż zauważam w nich pewne niedociągnięcia, czytało mi się niezwykle przyjemnie w pierwszy majowy dzień, a książkę bez wątpienia można zaliczyć do kategorii literatury kobiecej.
Hanna Cygler, której twórczość do tej pory znałam tylko ze słyszenia, napisała powieść o trzech przyjaciółkach: Weronice, Aldonie i Miśce (ta ostatnia najfajniejsza!). Dwie z nich są malarkami, Miśka zaś zarabia na życie pisząc o kulturze. I nagle w ich życiu zaczyna dziać się coś dziwnego. Weronika, która do tej pory miała wszystko: pasję, karierę, kochającego męża i udane dzieci, zaczyna odnosić porażkę za porażkę i jest na dobrej drodze, by stracić to, co udało jej się zdobyć. Odwrotnie rzecz się ma w przypadku Aldony: nagle jej obrazy zaczynają cieszyć się uznaniem, co przekłada się na sukces finansowy. Pojawia się również TEN mężczyzna, który sprawia, że serce Aldony zaczyna bić szybciej - tyle tylko, że już na pierwszy rzut oka widać, że jest z nim coś nie w porządku. Gdy Miśka, do spółki z redakcyjnym kolegą, zaczyna prowadzić małe śledztwo w sprawie pana Marka Marczyńskiego, na światło dzienne wychodzą mroczne sekrety, o których sam zainteresowany pewnie wolałby nie pamiętać.
Hanna Cygler, jakby nie patrzeć, nie napisała niczego, czego już gdzieś wcześniej bym nie czytała, nie przeciera nowych ścieżek, nie tworzy nowej jakości, ale - i to "ale" jest tu ogromnie ważne. Bratnie dusze to książka napisana niezwykle sprawnie i lekko, z ciekawą fabułą, w której właściwie nie ma zbędnych wątków czy treści - a "przegadania" też nie lubię.
Jak zostało napisane na okładce, Hanna Cygler pisaniem powieści zajmuje się dla przyjemności: swojej i swoich czytelników. I to naprawdę w Bratnich duszach widać. Czytając, miałam wrażenie, że autorka nie tylko lubi swoje bohaterki, ale też że tworzenie tych fikcyjnych życiorysów sprawiało jej frajdę. A ja miałam frajdę z czytania - niby tylko tyle, ale zdecydowanie wystarczy, bym mogła śmiało zarekomendować powieść mamie czy przyjaciółce, a przy okazji wszystkim, którzy lubię dobrą, kobiecą prozę.
Polecam - lektura na majówkę jak znalazł!
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Rebis.
H. Cygler, Bratnie dusze, Rebis, 2012, s. 332.
Ojej jaka fajna recenzja :)) ja nie lubię dokładnie takich samych rzeczy w książkach, jednym słowem: schematów.
OdpowiedzUsuńps. podoba mi się Twój kolor włosów i grzywka :>
Dziękuję i... miło mi :)
UsuńJeśli będzie okazja, chętnie przeczytam, ale nie jest to mój priorytet ksiązkowy.
OdpowiedzUsuńMiej na uwadze, gdy będziesz miała ochotę na miłą, babską lekturę :)
Usuńz chęcią sięgnę po książkę, zachęciła mnie Twoja recenzja :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Świetny początek recenzji - czuję dokładnie to samo i dlatego często stronię od polskich powieści obyczajowych, skoro jednak ta książka jest inna od tych z feralnego schematu to będę się rozglądać :) Mam tylko nadzieję, że te artystki będą inne od tych, które znam ^^
OdpowiedzUsuńInna, ale też, tak jak napisałam, szczególnie oryginalna nie jest. Mimo to, jest to naprawdę miła opowieść, przy której świetnie spędziłam czas :)
UsuńJestem jej bardzo ciekawa i mam nadzieje, że uda mi sie ja szybko dostać w swoje ręce :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba :)
Usuńo proszę, kolejna recenzja na tak, zaraz dodam do puli do kupienia... a pula rośnie i rośnie... Dodałam do niej Błędne siostry Górskiej i Siostry Szolc... I pięć innych...
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznam, że jestem bardzo ciekawa tej książki :)
OdpowiedzUsuńmoja siostra ma tą ksiązke. Jak tylko bede miałą czas chce ją przeczytać
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Boże, co za śliczna okładka!
OdpowiedzUsuńPo drugie: Widzę, że masz takie same zastrzeżenia, co ja. I to też jest kapitalne, bo od razu wiadomo, że nie polecisz gniota, na którego nie można patrzeć.
Po trzecie: Styl! Świetnie napisałaś, wszystko wypunktowane, logiczne, czyste, tj. klarownie przedstawione, tak, że jakbyś mi to opowiadała, to natychmiast kupiłabym tę pozycję. Masz to "coś" w pisaniu, co sprawia, że ludzie zwyczajnie ufają Twojej opinii i wcale nie dziwi fakt tak pokaźnej liczby obserwatorów, wprost przeciwnie, raczej to, że czemu nie ma ich więcej. Cieszę się, że jeszcze tacy blogerzy są na blogspocie.
Po czwarte: Blog. Cudnie się prezentuje ta wiosenna grafika, wszystko schludnie poukładane, jak w małych koszyczkach czy szufladach, do których można w każdej chwili zajrzeć i znaleźć coś nietuzinkowego. Tego mi często brakuje na innych blogach (również na swoim, ale spokojnie, już nad tym pracuję;P), a uwielbiam to, że widać zaangażowanie w samą otoczkę wirtualnego, publicznego pamiętnika.
Podoba mi się jasny przekaz, te ciekawe tytuły, a także "Zobacz także" (w j. ang), ciekawa jestem, czemu u mnie to nie działa, bo to naprawdę zachęca do przejrzenia innych postów ( co zresztą zrobiłam i dzięki czemu wiem, że piszesz mało, ale dużo zwartej treści, z czym mam sama problem, bo leję wodę...).
Już dawno dodałam do obserwowanych, wkrótce (po aktualizacji bloga) dodam też do linków. Życzę, abyś miała nadal frajdę z pisania, z dzielenia się z innymi swoimi przemyśleniami, z dbaniem o tego bloga i ogółem cieszyła się z tego, że należysz do tej blogosfery.
Pozdrawiam serdecznie, Herma.
Zwróciłam na nią uwagę w ostatnich dniach w księgarni. Okładka mnie przykuła i a opis zainteresował. Jeśli będę miała okazję i chęć na coś lżejszego z pewnością sięgnę po tę pozycję.
OdpowiedzUsuń