poniedziałek, 14 maja 2012

Plasterek na duszę (Małgorzata Gutowska - Adamczyk rozmawia z czytelniczkami)

Tytuł: Małgorzata Gutowska-Adamczyk rozmawia z Czyteniczkami Cukierni pod Amorem
Wydawnictwo: PWN
Liczba stron: 370
Rok wydania: 2012


"Wyznawczynią" pani Małgorzaty Gutowskiej - Adamczyk zostałam po lekturze pierwszego tomu "Cukierni pod Amorem" - książki, w której podobało mi się po prostu wszystko. Nie muszę więc chyba pisać, że od tego czasu z ogromnym utęsknieniem czekam na każdą kolejną pozycję tej autorki - i stwierdzam, że czekanie czasem się opłaca :)

Nowa książka sygnowana nazwiskiem p. Małgosi jest dla mnie lekturą niezwykłą, bowiem na kartkach papieru udało się uchwycić klimat rozmów, jakie przyjaciółki prowadzą przy kawie, o wszystkim. I czytając ją, a co tam, napiszę to, co chwila czułam ciepło rozlewające się w okolicy serca.

Małgorzaty Gutowskiej - Adamczyk nikomu przedstawiać nie trzeba. Poznajcie natomiast jej rozmówczynie: Agnieszkę, byłą sąsiadkę p. Małgosi, Kasię, autorkę bloga Notatki Coolturalne, Martę, Elę oraz Dorotę. To, co je łączy, to fakt, że mają rodziny, dzieci, zmagają się z codziennymi problemami, kochają książki oraz, przede wszystkim, chcą i potrafią rozmawiać.

O czym rozmawiają? O miłości i przyjaźni, o pozytywnym myśleniu oraz życiowych przeciwnościach, o wychowaniu dzieci, miłości do książek, szacunku dla innych i do siebie, o kobietach i mężczyznach, polityce, zdrowiu, Polsce i Polakach, o życiu na emigracji, pasjach, snach, marzeniach... I można wymieniać tak naprawdę długo, gdyż temat rodzi temat, wypowiedź jednej z pań skłania do refleksji kolejną. 

Jest w tym wszystkim dużo emocji i prawdy, wielkie brawa dla autorek za to, że nie bały się odsłonić przed gronem anonimowych czytelników. Bo przecież opowiadając o swoim życiu, niejako ich do tego życia wpuściły. 

Oczywiście nie dało się uniknąć sprzeczek, ale stwierdzam, że gdyby wszystkie sprzeczki tak wyglądały, to wszystkim nam żyłoby się lepiej. Nie dało się także uniknąć narzekania, ale książka nie jest ponura. Są także momenty pełne budujących historii, ale absolutnie nie ma tu natrętnej propagandy w stylu "życie jest piękne". Chociaż po lekturze tej książki... bardzo łatwo dojść do wniosku, że jednak jest. Fakt, nie zawsze łatwe, nie zawsze układające się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale jednak piękne. A ja nie ukrywam, że właśnie takich książek mi trzeba. 

Nie ukrywam również, że czekam na jakiś ciąg dalszy podjętego dialogu. I mam nadzieję, że będą okazje do prowadzenia go: czy to na kartach kolejnej wspólnej książki, czy też na spotkaniach autorskich, na Facebooku itp.

Dobra robota, drogie Panie!

24 komentarze:

  1. Nie czytałam Cukierni pod Amorem i muszę w końcu przeczytać, a później sięgnę po tę pozycję. :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, to zazdroszczę Ci, że przyjemność lektury jeszcze przed Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozochociłaś mnie tą pozycją. Jestem jej niezmiernie ciekawa , a znając życie nieprędko trafi w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię tę pisarkę, tylko tej książki nie ma w bibliotece, a u mnie pustka w portfelu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ja do mojego także wolę nie zaglądać :)

      Usuń
  6. Brzmi inetersująco, zaczynam przygodę z p. Małgorzatą, obecnie czytam 110 ulic, nie czytałam jeszcze Cukierni - poluję w bibliotece i dopisuję kolejną książkę do niekończącej się listy ,, muszę przeczytać".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja muszę koniecznie przeczytać "13.Poprzeczna", na którą recenzowana książka narobiła mi ochoty :)

      Usuń
  7. Dziękujemy za ciepłe słowa, pozdrawiamy i zapraszamy na naszą stronę internetową oraz na profil na FB:)
    http://salonikmga.pl/
    https://www.facebook.com/salonikmga

    OdpowiedzUsuń
  8. To ta dzielna kobieta, która swego czasu poszła na wojnę z empikiem?

    OdpowiedzUsuń
  9. Pytałam w bibliotece - książki Pani Małgorzaty są, ale ktoś zabrał i już dłuższy czas nie oddaje. Pani obiecała tę osobę "pogonić" ;-) Wtedy zacznę moją przygodę z tą Autorką.

    OdpowiedzUsuń
  10. Często opowiada mi o tym, że ma paru czytelników, którzy przetrzymują jakąś książkę - nowość, tygodniami. Termin zasadniczo wynosi miesiąc, nikt nie goni czytelnika, gdy czasem go przekroczy, ale są ponoć tacy, którzy robią to notorycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze skruchę przyznaję, że mi też zdarza się przetrzymywać książki. Dumna z tego nie jest, ale... :)

      Usuń
    2. Najbardziej słone kary płaciłam w Bibliotece Śląskiej (1,5zł tygodniowo od jednej książki), gdy przetrzymywałam podręczniki albo w ogóle książki w czasie sesji.

      Usuń
  11. Cześć! Zostałaś oTAGowana, zapraszam do zabawy! :)
    http://hiboouu.blogspot.com/2012/05/otagowani.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też kiedyś bardzo długo przetrzymałam książkę z biblioteki. Nie jest to powód do dumy na pewno. Ciekawa książka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pozdrawiam i dziękuję za ciepłe przyjęcie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, to ja dziękuję za lekturę. Od dawna chciałam coś takiego przeczytać :)

      Usuń