Tytuł: Nieznośna lekkość maślanych bułeczek
Autor: Alexander McCall Smith
Wydawnictwo: MUZA
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 327
Bertie, niezwykle utalentowany sześciolatek, wciąż zmaga się z Irene, swą kontrolującą wszystko matką. Czasami udaje mu się od niej uwolnić, więc wstępuje do drużyny młodszych skautów. Matthew wykazuje się niespodziewanie silnym charakterem w roli nowo poślubionego małżonka, podczas gdy Domenica, kobieta oddana karierze intelektualnej, wciąż cierpi na samotność.
Narcystyczny Bruce przewartościowuje swoje dotychczasowe życie. Malarz portrecista, Angus Lordie, znów ma problemy ze swym psem Cyrilem, gdyż ten złotozęby gwiazdor wpada w sidła psiej namiętności...
Książek Alexandra McCall Smitha nie potrafię czytać inaczej, niż z entuzjazmem. Nieznośna lekkość maślanych bułeczek jest piątym już tomem serii 44 Scotland Street, opowiadającym o codziennych perypetiach bardziej lub mniej sympatycznych ludzi, mieszkających w Edynburgu. Na każdą część wyczekuję tak samo mocno, z takim samym żalem kończę je czytać. Zdążyłam się już bowiem przywiązać do bohaterów, których coraz lepiej poznaję i coraz bardziej lubię (no, może z wyjątkiem Irene, która uparcie gnębi mojego ulubieńca, sześcioletniego Bertiego).
I właśnie dlatego, że bohaterowie i sceneria są mi tak dobrze znane, trudno o tych książkach napisać cokolwiek nowego. Czytelnik otrzymuje bowiem dokładnie to, czego oczekuje i do czego zdążył się przyzwyczaić w poprzednich tomach. Książki Alexandra McCall Smitha są ciepłe, lecz i chwilami gorzkie. Są zabawne, ale też skłaniają do refleksji. Wiem, że powyższe zdanie to ogólnik, ale do tego cyklu pasuje idealnie.
Nigdy nie byłam w Edynburgu, ale autor dokłada wszelkich starań, by przekonać czytelnika, iż jest to najpiękniejsze miejsce na ziemi, nawet jeśli znajduje się w nim kilka architektonicznych potworków. Niezmiennie też podoba mi się fakt, że autor ciągle na nowo podejmuje te same tematy. W Nieznośnej lekkości maślanych bułeczek na pierwszy plan, moim zdaniem, wybijają się relacje międzyludzkie. Matthew, świeżo poślubiony małżonek, odkrywa uroki bycia zaobrączkowanym, ale też zarówno jego, jak i jego małżonkę, zdaje się peszyć intymność i odsłonięcie się przed drugą osobą - a czy nie na tym, na oddaniu i odsłonięciu się, polega małżeństwo? Domenica, mimo iż z pewnością może nazwać Angusa swoim przyjacielem, cierpi na samotność. A Bruce? Ten zadufany w sobie playboy nagle traci pewność siebie, bo... rzuciła go dziewczyna, na której przecież absolutnie mu nie zależało.
Niby zwykłe sprawy, niby codzienne sytuacje, ale autor potrafi pisać o nich w fascynujący sposób. Tak, że już nie mogę się doczekać następnego tomu. I naprawdę będzie smutno, kiedy te tomy przestaną się ukazywać, co przecież kiedyś nastąpić musi. A póki co, tradycyjnie, czekam na ciąg dalszy opowieści!
Czytałam jedynie pierwszą część, ale potwierdzam - przeurocza! Bohaterowie, dialogi, humor - bardzo, bardzo lubię. Czas przeczytać kolejne części :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńJa się wciągnęłam na maksa :) Tak sobie myślę, że jak cykl się skończy, to najpierw się popłaczę, a potem przeczytam wszystko jeszcze raz :)
UsuńNo jak ja mogłam przegapić wydanie kolejnej części? Co prawda jestem dopiero po pierwszej (druga czeka na półce), ale mieszkańców tej szkockiej kamienicy bardzo polubiłam, więc powinnam być na bieżąco...
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, jak mogłaś :) Ja po pierwszej części stwierdziłam, że to jest to! :)
UsuńRecenzja bardzo zachęcająca, jestem ciekawa tej książki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Muszę przeczytać skoro jest o Edynburgu. I zgodzę się z autorem, że to przepiękne miejsce
OdpowiedzUsuńJa też się zgadzam, chociaż nigdy tam nie byłam :)
Usuńnie czytałam żadnej części z tego cyklu, ale skoro pozytywnie oceniasz, o może i kiedyś się za serię zabiorę
OdpowiedzUsuńLubię co jakiś czas przeczytać tego typu książkę więc poszukam jej :)
OdpowiedzUsuńKocham 44 Scotland Street, a w Edynburgu naprawdę można się zakochać, chociaż miasto jak miasto... :)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie takie same wrażenia. Zakochuję się w Edynburgu, chłonę tę codzienność, wciąż fascynuję się tymi samymi bohaterami i ich perypetiami. Również niezmiennie wyczekuję każdego kolejnego tomu. Oby następny pojawił się jeszcze w tym roku!
OdpowiedzUsuńPrzyciągający uwagę tytuł, a i fabuła wydaje się ciekawa. Czegoś takiego mi trzeba! ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach całą serię, muszę wreszcie dowiedzieć się, co tak przyciąga ludzi do książek tego Pana :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam - ale zachęciłaś mnie - pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę na ten cykl:-) Kobieca Agencja Detektywistyczna, znana z innej jego serii ma to "coś" co odróżnia jego prozę od setki innych pozycji - humor, ironia, pewna nieduża doza absurdu...
OdpowiedzUsuńCzy książki z tej serii mają jakiś określony cykl, czy trzeba czytać je po kolei? I jaka jest ich kolejność? Zainteresowała mnie recenzja :)
OdpowiedzUsuńTak, pierwsza jest "44 Scotland Street" o ktorej pisałam tutaj: http://slowoczytane.blogspot.com/2010/10/lekcja-pogladowa-dla-modych-pisarzy-44.html
Usuń