Tytuł: Poczucie kresu
Autor: Julian Barnes
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 173
Rok wydania: 2012
Na książkę Juliana Barnesa pierwszy raz natknęłam się w majowym numerze Zwierciadła, Poczucie kresu polecała Marta Mizuro (swoją drogą, chyba jeszcze się nie zdarzyło, abym zawiodła się na jej recenzjach!). Spodobała mi się nie tylko okładka (śliczna!), ale też opis. Od dawna bowiem uwielbiam książki psychologicznie gęste, aż kipiące od niedomówień.
Poczucie kresu jest pozornie prościutką opowieścią o Anthonym Websterze, który wiedzie nudne życie emeryta. Cała jego dotychczasowa egzystencja nie była ani specjalnie udana, ani też nigdy nie był specjalnie nieszczęśliwy. I nagle jego monotonię przerywa Przeszłość.
Tony niespodziewanie otrzymuje nietypowy spadek od matki dziewczyny, z którą spotykał się czterdzieści lat wcześniej. Panią Ford widział tylko przez dwa dni - dlaczego więc po latach przepisała mu w spadku 500 dolarów i pamiętnik Adriana? Dodajmy, że Adrian także spotykał się z Veronicą, córką pani Ford. I w wieku dwudziestu dwóch lat popełnił samobójstwo, co przez całe dorosłe życie głównemu bohaterowi wydawało się aktem nie tyle odwagi, co inteligencji i logicznego myślenia. Ponadto, nie wiem, czy nie jest to nadinterpretacja, ale Adrian był w życiu Tony'ego kimś w rodzaju bohatera, kimś nieprzeciętnym,
Dlaczego matka dziewczyny zapragnęła przekazać pamiętnik Adriana własnie Tony'emu? Jak w ogóle weszła w jego posiadanie? I dlaczego Veronica twierdzi, że go spaliła?
Odpowiedź na wszystkie te pytanie autor zawarł na zaledwie 173 stronach. Dlatego też książka sprawia wrażenie "skondensowanej", nie ma tu ani jednego zbędnego akapitu. Pozornie niewinne obrazy, które autor wymienia na początku, takie jak błysk po wewnętrznej stronie nadgarstka czy para unosząca się z mokrego zlewu, nabierają tu niejako drugiego dna.
Poczucie kresu jest powieścią, w której główny bohater "odpomina" sobie przeszłość. Okazuje się, że wiele wspomnień czas zatarł, zniekształcił, przez co niemożliwe jest ustalenie pełnej prawy o przeszłych wydarzeniach - Tony zdaje sobie z tego sprawę już jako nastolatek. Jednak odkrycie, że nic nie jest takie, jak się wydawało, a życie tylko przez przypadek toczy się w taki, a nie inny sposób - no cóż, to musi boleć.
Nie wiem, jak to możliwe, że nie znałam wcześniej tego autora, teraz jednak na pewno zapamiętam to nazwisko. Z ciekawostek: za Poczucie kresu Julian Barnes otrzymał Nagrodę Bookera 2011. W pełni zasłużenie!
Mam wrażenie, że może mi się spodobać - zamówiłam w bibliotece:-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będzie zawiedziona - mi podobała się bardzo :)
UsuńO autorze również nie słyszałam, czas nadrobić zaległości
OdpowiedzUsuńHeh, dokładnie :)
Usuńzaciekawiłaś mnie tą recenzją napewno przeczytam tylko nie wiem czy ją dostane u siebie w księgarni recenzjaksiazek.bloog.p
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam autora-zaczęłam od "Nie ma się czego bać" (polecam!) , a teraz poluję na pozostałe książki.
OdpowiedzUsuńA mi wpadł w ucho tytuł "Papuga Flauberta" :) I to chyba tej książki będę szukać na początek :)
UsuńSię czaję na tego autora i po przeczytaniu Twojej recenzji nabrałam jeszcze większej ochoty. Problem w tym, że rzuciłam na czas jakiś progi biblioteczne więc nie mam jak książki zdobyć. A czy to styl prozy taki trochę jak W.G.Sebalda? (jeśli czytałaś. Pozdróweczka:)
OdpowiedzUsuńOj nie, kolejny autor, którego nie znam :(
UsuńCoś ostatnio za często natykam się na tego autora. Muszę w końcu coś jego przeczytać. Tą akurat książkę widziałam chyba w Weltbild.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Tak, wydał ją Świat Książki :)
Usuńteż nie znma autora ale mnie i9ntryguję. Sprawdze czy są u mnie ajkies ksizki tego autora :D
OdpowiedzUsuńIntrygujące... Zaciekawiło mnie to, że napisałaś, że nie ma zbędnych akapitów. Chciałabym sprawdzić ;-)
OdpowiedzUsuńTytuł powiesci zabawny, ale książka chyba nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńO książce nie słyszałam, ale z pewnością przeczytam ;]
OdpowiedzUsuńZapraszam.
tworzeijestok.blogspot.com
Coś dla mnie:) Plus ładna okładka. Plus zazwyczaj ufam tym od Bookera ;)
OdpowiedzUsuńBoże.. jest tyle książek a tak mało czasu :(
OdpowiedzUsuńZnam to, znam :)
UsuńPodzielam entuzjastyczną opinię o książce. Mnie również zaskoczyła misterna konstrukcja samej fabuły, zwłaszcza, że forma jest syntetyczna - niecałe 200 stron, a tyle treści! Pozwoliłem sobie popełnić kilka interpretacji (a może nadinterpretacji) i chętnie przeczytam Twoje wrażenia, bądź krytykę - www.homo-legens.blogspot.com
OdpowiedzUsuń