niedziela, 15 maja 2011
Z dedykacją dla tych, których nudziły opisy w "Nad Niemnem" (Elizabeth i jej ogród - Elizabeth von Arnim)
Zamiast wstępu, cytat:
Pranie jako takie jest wyraźnym sygnałem dawanym na zewnątrz, że jest to duża posiadłość z wieloma rzeczami. Gdyby prała pani bieliznę co tydzień, jak to się robi w Anglii, to potraktowano by panią jako osobę, której starcza bielizny tylko na tydzień, i stałaby się pani obiektem powszechnej pogardy.
I tak, porządna niemiecka żona, robi pranie cztery razy w roku....:)
Nie wiem dlaczego, ale wyłapuję ostatnio z książek wszelkie cytaty dotyczące prania, sprzątania i gotowania (refleksjami dotyczącymi sprzątania za lodówką swojego czasu także się dzieliłam) i ten urzekł mnie wyjątkowo (zastanawiam się tylko, czy w danych rezydencjach posiadano osobne pomieszczenie na składowanie brudnej bielizny, a jeśli tak, to jak ono się nazywało). Jak można zauważyć, cytat pochodzi z książki niezwykle oryginalnej kobiety, Elizabeth von Arnin, która właśnie do roli porządnej niemieckiej żony pretendowała, chociaż w mniemaniu swojego porządnego niemieckiego męża była na to zbyt ekscentryczna. Czym ta ekscentryczność się objawiała? Otóż Elizabeth nie lubiła bali, nie lubiła gości, nie lubiła szycia i haftowania. Tak jak ja, wolała sobie w spokoju poczytać (i jak sama zauważyła: jaki ma sens gotowanie, skoro jest kucharka, która z powodzeniem może to zrobić za nią? Chociaż ja akurat gotować lubię, pod warunkiem, że nie muszę, a chcę). Ponadto Elizabeth zwykła mieć własne zdanie na wiele tematów, a co więcej: nie wahała się głośno je wyrażać, ewentualnie spisywać w swoim dzienniku (książka takim właśnie dzienniko-pamiętnikiem jest).
Jednak prawdziwą pasją tej żyjącej w latach 1866-1941 kobiety był jej ogród. I tu kolejne zdziwienie. W "Nad Niemnem" skrzętnie omijałam wszelkie opisy kwiatków i ziół, tutaj z uśmiechem czytałam o rabatach, klombach i trawnikach. I nawet do głowy mi nie przyszło, żeby je omijać, gdyż - to słowo znów samo ciśnie mi się na usta - opisy te są po prostu urocze. I wierzę w zapewnienie na okładce, że po lekturze "Elizabeth i jej ogród", Angielki chwytały za szpadel i biegły do ogrodu, nawet jeśli, jak ja, nie miały bladego pojęcia o ogrodnictwie.
Książka niewątpliwie godna uwagi. Wspomogę się tekstem z okładki: Internauci piszą o niej "świeży oddech", "bardzo delikatne i głębokie", "ponadczasowe"...". Wszystko prawda. Ale dla mnie "Elizabeth i jej ogród" to przede wszystkim książka skrząca humorem, przewrotna i bardzo, bardzo "vintage", że użyję tego modnego słowa. Polecam! Naprawdę warto!
E.von Arnin, Elizabeth i jej ogród, wyd. MG, Warszawa 2011, s. 164.
Etykiety:
być kobietą,
feminzim,
na jeden wieczór,
ona pisze - europa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tak po pierwszym cytacie z tej książki nie mam ochoty jej czytać. Ja mam w pogardzie osoby, które wściubiają nosy w życie innych...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie moja działka :P
Pozostaje cieszyć mi się, ze mam ją w stosiku :)
OdpowiedzUsuńAj, to książka może Cię zirytować, gdyż występuje w niej pewna Angielka, która postanowiła napisać powieść. I bezceremonialnie wtyka w nos w domowe sprawy Elizabeth, co by zebrać materiał - powyższa przemowa była skierowana właśnie do niej :)
OdpowiedzUsuńKasiek - :)
OdpowiedzUsuńPewnie też pobiegłabym ze szpadlem do ogrodu, bo opisy zawsze na mnie wpływają, ale... ale ja nie mam ogrodu :(
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie bardzo ciekawi, ale ta okładka jest straszna ;P
OdpowiedzUsuńO, co do okładki to się zgadzam - wieje nudą. Ewentualnie kojarzy się z romansem lub czytadłem z kiosku za pięć złotych. Jak te okładki potrafią zmylić...
OdpowiedzUsuńNyx - ja też nie mam ogrodu, ale też zero we mnie zapędów ogrodniczych :)
OdpowiedzUsuńCo do okładki, to mi się podoba: jest delikatna, pastelowa i fajnie oddaje klimat książki, która bynajmniej nudna nie jest :)
mnie nudziły opisy w 'Nad Niemnem' :))
OdpowiedzUsuńAch, móc robić pranie tylko cztery razy w roku, rozmarzyłam się... ;-) To jedna z najbardziej znienawidzonych przeze mnie czynności.
OdpowiedzUsuńWybrany przez Ciebie cytat i mnie urzekł :D
OdpowiedzUsuńBluedress - mnie też, ale nie tak bardzo, jak globus pani Emilii :P
OdpowiedzUsuńEireann - pranie jak pranie, ale prasowanie...?
Bsmietanka - :)