środa, 23 czerwca 2010
Gdy wszystko inne zawodzi (Cud w medycynie - praca zbiorowa)
Człowiek współczesny potrzebuje cudów - nie mam zielonego pojęcia, gdzie usłyszałam to zdanie, ale przez długi czas zgadzałam się z nim.
Teraz jednak dochodzę do wniosku, że jest jedna sytuacja, kiedy obecność "cudu" staje się problematyczna... Jest to ciężka choroba, często równoznaczna z wyrokiem śmierci. Bo tak: skoro trzeba czekać na cud, to w tym momencie upada wiara w lekarzy i medycynę, a tym samym w wyzdrowienie. Wszak cuda zdarzają się bardzo rzadko... Z drugiej jednak strony, jeśli od tego cudu ma zależeć powrót do zdrowia, to może warto zacząć się o niego modlić...?
Piszę tak nie tylko pod wpływem książki "Cud w medycynie", lecz także osobistych doświadczeń. Swoją drogą trafiła ona w moje ręce w bardzo dobrym momencie (Kaś, dziękuję!) i może dlatego odebrałam ją tak bardzo emocjonalnie.
Bo jak tu nie płakać, kiedy czyta się o zaangażowaniu lekarzy, którzy mają czas, by po prostu z pacjentem porozmawiać? Jak tu nie płakać, kiedy czyta się operacjach ratujących życie maluchom? I jak tu wreszcie nie uwierzyć w drugiego człowieka, lekarza, który kobiecie z ośmioma krzyżakami robi operacje za ponad sto tysięcy po to, żeby przedłużyć jej życie o rok? Bo przecież o życie trzeba walczyć wszystkimi środkami...?
Najbardziej jednak poruszył mnie wywiad z prof. Bogdanem de Barbaro, psychiatrą, który pokazuje, że soma i psyche to jedno. Opowiada on, przed jakimi wyzwaniami staje w swojej codziennej pracy, jak trudna jest terapia osób, które potocznie nazywa się szaleńcami... I że w jego zawodzie dylemat "leczyć czy nie" jest o wiele częstszy niż gdziekolwiek indziej.
Wspaniała książka o wspaniałych ludziach - najlepszych w swojej dziedzinie, ale też przede wszystkim bardzo odważnych i bardzo zdeterminowanych, by jak najlepiej służyć.
Trudno dopatrzeć się w lekturze łatwego optymizmu i pocieszenia, ale przeczytałam ją w dwie godziny i już wpisałam na swoją listę "must have" - do ponownego przeczytania, gdy znów będę tego potrzebować.
Cud w medycynie. Na granicy życia i śmierci. Rozmowy z lekarzami, oprac. A. Mateja, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010, s. 250.
Etykiety:
praca zbiorowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W mojej głowie pojawiło się zupełnie niepasujące do sytuacji pytanie: A jest tam doktor House? Zaraz się za nie skarciłam.
OdpowiedzUsuńSkojarzyło mi się też ze "Zdążyć przed Panem Bogiem" Hanny Krall. To chyba znaczy, że muszę ją przeczytać. To coś dla mnie. Przywracające nadzieję na lepsze jutro.
Wspaniała jest ta książka, też o niej pisałam na blogu. Naprawdę warto ją kupić i mieć "na przyszłość".
OdpowiedzUsuńAniu, ja też ją chetnie przeczytam...
OdpowiedzUsuńKilka już razy słyszałam o tej książce, ale miałam obawy, czy nie jest to jeden wielki wór pełen łatwego optymizmu i frazesów typu "jeśli będziesz się modlił wystarczająco gorliwie, Bóg cię uzdrowi". Rozwiałaś moje wątpliwości i teraz mogę ją spokojnie dopisać do listy poszukiwanych.:)
OdpowiedzUsuńAlino - Housa nie ma, a szkoda, ale Edelman już jest :)
OdpowiedzUsuńBalianno - czytałam Twoją recenzję i pamiętam, że podobne odczucia miałaś :)
Martuś - polecam :)
Moreni - tam nie ma tego typu tekstów, początkowo też myślałam, że będzie to coś w tym stylu, ale najwięcej miejsca poświęcone jest codziennym zmaganiom lekarzy i temu, jak zaskakujące jest nie tylko ciało ludzkie, ale i medycyna.
Dopiero zaczęłam ją czytać, ale muszę przyznać Ci rację , że książka zapowiada się niezwykle obiecująco. Rola lekarza, a zwłaszcza chirurga, to strasznie odpowiedzialne i trudne zadanie. I właśnie dlatego należy im się za to podziw i szacunek. A co do cudów? Według mnie wszystko da się wytłumaczyć....chyba oglądam za dużo Housa:)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie. Będę szukać tej książki. Często jest tak, że oprócz środków medycznych, a może mimo ich nieskuteczności, jakaś siła sprawia, że śmiertelnie chory człowiek cudownie zdrowieje. Tam, gdzie zawodzi racjonalizm, pozostaje wiara w cuda. Również w to wierzę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać. Takie ksiązki niezwykle mnie interesują. zaraz wpiszę na listę
OdpowiedzUsuńhej, zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://kacikzksiazkami.blog.onet.pl/
pozdrawiam
Można o niej powiedzieć, że działa terapeutycznie na czytającego? Poleciłabyś ja osobie zrezygnowanej w walce z chorobą?
OdpowiedzUsuńKolmanko - witaj w gronie fanek Housa - ja też uwielbiam ten serial :)
OdpowiedzUsuńJolanto - ja wierzę w to, co napisałam w notce: że soma i psyche to jedno. I jeśli jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni do leczenia, po prostu wiemy, że ono pomoże - to wtedy łatwiej o cud. Nie wiem, czy wierzę w potęgę podświadomości i cudowne uzdrowienia - ale w tej książce podawane są przypadki, które czynią mnie mniej sceptyczną.
Dominiko - warto, bo to naprawdę bardzo mądra książka.
Clevero - powiem tak: sama od jakiegoś czasu stykam się z ciężką chorobą u jednej z najbliższych mi osób. Mnie te lektura w pewien sposób dała nadzieję, sprawiła, że może trochę mniej się boję... ale z drugiej strony nie miałabym odwagi dać jej choremu, gdyż kolejną myślą, jaka utkwiła mi w głowie, że czasem nawet "zrobienie wszystkiego" okazuje się niewystarczające. Także to działanie terapeutyczne chyba nie będzie dotyczyć każdego - tak myślę.
Nie czytałam jeszcze i już kocham tę książkę, aż dziwne, że moja mama jeszcze jej nie przyniosła do domu :)
OdpowiedzUsuńNIgdy o niej nie słyszałam:) Ale coz..choroba zmienia wszystko w zyciu chorego, jak i jego najblizszych...
OdpowiedzUsuńtak jak CI pisałam strasznie się cieszę, że CI się książka podoba, myślę, że mi też przypadnie do gustu
OdpowiedzUsuńTo chyba jedna z tych pozycji, którą po prostu... powinno się mieć na półce.
OdpowiedzUsuńObowiązkowo.
Ostatnio jakoś sporo o niej słyszałam. Teraz raczej nie mam na nią ochoty, ale kiedyś być może.
OdpowiedzUsuńMoże nie koniecznie dla mnie, ale przyjaciółce polecę na pewno. Marzy o zawodzie chirurga.
OdpowiedzUsuńTucho - podsuń mamie, wiem, czym się zajmuję, więc książka powinna ją zainteresować.
OdpowiedzUsuńSaro - nic dodać, nic ująć.
Kaś - a ja się bardzo cieszę, że mi ją pożyczyłaś :)
Futbolowa - też tak myślę, chociaż u mnie trochę poleżała na półce, zanim doczekała się mojego odpowiedniego nastroju.
Ultramaryno - tak jak wyżej: zgadzam się, że trzeba na tę książkę mieć nastrój.
Nyx - przyjaciółce na pewno się spodoba :) Chociaż mi, medycznemu laikowi, także przypadła do gustu.