czwartek, 13 września 2012

Drugiej takiej nie będzie (Zbyt dumna, zbyt krucha - Alfonso Signorini)

Tytuł: Zbyt dumna, zbyt krucha
Autor: Alfonso Signorini
Wydawnictwo: Świat Książki (dziękuję!)
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 283


Marią Callas od kilku dni przeżywam ciężką fascynację, a to za sprawą książki Alfonso Signorini Zbyt dumna, zbyt krucha. 

Do zbeletryzowanych biografii z założenia podchodzę nieufnie, po tym, jak kilka lat temu przeczytałam książkę o Fridzie Kahlo... nie mając świadomości, że czytam powieść, a nie biografię. Jakież było moje rozczarowanie, gdy na końcu przeczytałam, że część przedstawionych wydarzeń... jest tylko wytworem wyobraźni autora! Alfonso Signorini podaje jednak źródła, z których korzystał, więc czytałam z nieco mniejszą dozą nieufności, niż mam to w zwyczaju przy tego typu książkach.

Marii Callas nie trzeba nikomu przedstawiać, słyszeli o niej wszyscy. Jednak co tak naprawdę wiemy o jej życiu oprócz tego, że miała cudowny głos oraz spotykała się z Arystotelesem Onasisem? Ja nie wiedziałam nawet tego, że była z pochodzenia Greczynką i że zmarła 35 lat temu (aż 35 lat temu!).

Życie Marii Callas zdeterminowane było przez jej fenomenalny głos. Sztuce poświęciła najpiękniejsze lata życia, najpierw trenując dzień w dzień, potem jeżdżąc po świecie. Odniosła niebywały sukces, ale też była ogromnie samotna. Nie miała wsparcia w rodzinie, trudno nazwać miłością uczucie, jakim darzyła pierwszego męża, zaś ukochany Aristo złamał jej serce, poślubiając Jackie Kennedy.

To, co napisałam, to tak naprawdę banały, które można odnieść do wielu artystów. W życiu bowiem rzadko jest tak, że ma się wszystko. Coś za coś - kolejny banał. Wierzcie mi jednak, że o Marii Callas można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że była banalna. Zbyt dumną, zbyt kruchą czyta się wspaniale, jest to bowiem opowieść o kobiecie zdeterminowanej, by odnieść sukces, która na scenie nie grała swojej roli, lecz stawała się osobą, która grała. Zniosła wiele, ale sama też potrafiła bez skrupułów ranić i kończyć relacje, które jej nie odpowiadały. 

Autor opowiada o Marii - dziewczynce i Marii - nastolatce, kreśli jej skomplikowane relacje z matką i siostrą, pokazuje, jak stopniowo wspinała się po szczeblach sławy. Dla mnie jednak najbardziej poruszające były te fragmenty, w których jest mowa o bólu po stracie dziecka - Callas przypominała mi Medeę, w którą zresztą się wcielała.  

Czytając, zakreśliłam sobie kilka zdań, które, moim zdaniem, świetnie charakteryzują Callas:

Zamknęła oczy i udawała, że śpi. Nie miała ochoty na dyskusje z mężem. Lepiej pobyć trochę samej z własnymi myślami. Myślała o tym, jak bardzo czuje się stara. Miała dopiero trzydzieści pięć lat, a jednak całkowicie pozbawiona była energii. Była kobietą wyczerpaną. Oddała się bez reszty publiczności i stała się zwiędła, jak zbyt wcześnie ścięty kwiat. Nie miała życia prywatnego. (...)Rozmawiała z Tittą wyłącznie o pracy, o tournee, wywiadach albo o gazetach. Z seksem skończyła jakiś czas temu. Nie było to wielkim wyrzeczeniem, z Tittą nigdy niczego nie odczuwała. Niepokoił ją jednak brak entuzjazmu, jakim charakteryzowały się jej dni. Czas mijał wciąż w takim sam sposób (...). Miała ochotę odzyskać samą siebie. (s. 172 - 173)

Taka była "Callas". Jaka była "Maria"? Sprawdźcie, naprawdę warto!
A ja już szykuję się na kolejną książkę tego autora, tym razem o Marilyn Monroe, która planuję sobie kupić (czemu, ach czemu, nie wzięłam do recenzji, gdy dawali!). Bardzo bowiem podoba mi się sposób, w jaki autor pisze i mam ochotę na pogłębienie tej znajomości. 

18 komentarzy:

  1. ja uwielbiam biografie, a Ty tak pięknie recenzujesz. Muszę zakupić. Nie mam wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, tę ksiązkę czytałam z wypiekami na twarzy. Jest FANTASTYCZNA! Dzwoniłam do mamy i się emocjonowałam, potem jej "Zbyt dumną..." wysłałam, żeby sama przeczytała - jej wrażenia były takie same. To chyba świadczy o tym, iż książka jest rewelacyjna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) To fajnie, że książka zachwyciła nie tylko mnie - a jest naprawdę zachwycająca :) Ja też podam ją dalej - szkoda, żeby kurzyła się na półce :)

      Usuń
  3. Ląduje w "ulubionych" :) eh, gdzie ja pomieszczę te książki :) Super recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już dawno osiągnęłam poziom krytyczny, jeśli chodzi o ilość książek na metr kwadratowy :)

      Usuń
  4. Choć piszesz w samych superlatywach to ja sobie daruję. Nie przepadam za biografiami, więc raczej nie sprawi mi ona przyjemności w czytaniu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem świeżo po lekturze tej książki. Też jestem zachwycona osobą Marii Callas i uświadomiłam sobie jak słaba i powierzchowna jest nasza wiedza o niej. Ot, śpiewaczka operowa. Dzięki biografii Signoriniego można się dowiedzieć o niej dużo więcej, a zarazem przekazane to jest w niezmiernie ciekawy, wciągający i przystępny sposób.
    Jego książkę o Marilyn też czytałam, aczkolwiek nie podobała mi się już tak jak ta. Może dlatego, że do MArilyn mam duży sentyment, a autor trochę ją spłycił.. No cóż.. Każdy ma prawo do swojego punktu widzenia;) a w biografiach Signoriniego i w ogóle zbeletryzowanych obawiam się, że jest dużo odczuć subiektywnych.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja o Marilyn na początku nie chciałam czytać, za dużo jej wszędzie. Z drugiej jednak strony bardzo mi się książka o Callas podobała i mam ochotę nie tyle czytać o MM, co poczytać coś jeszcze tego autora.

      A w Callas jestem zakochana, słucham sobie jej nagrań na YT i trwam w stanie zachwycenia :)

      Usuń
  6. Wspomnianą książkę o Fridzie Kahlo też czytałam... I też we wszystko uwierzyłam:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. ostatnio książki połykam :) i ta zapowiada się jakby chciała wylądować na mojej szafce nocnej ! :D Aczkolwiek pierwszą mam książkę o Marylin też :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Właśnie skończyłam czytać tę książkę. Życie Marii Callas to historia Kopciuszka, który stał się Królową, nigdy jednak nie zaznał szczęścia. Wspaniała lektura.

      Usuń
  9. Cóz, post stworzony dosyć dawno, ale jestem świeżo po przeczytaniu i ciekawa byłam opinii innych czytelników. Gdzieniegdzie znalazłam opinie, że ta książka jest prostacka i absolutnie się z tym nie zgadzam. Nie jestem kobietą wrażliwą - mnie, jak każdego, życie też doświadcza na swój sposób i nikt się nade mną nie rozczula. Jakkolwiek, ja w Marii widzę kobietę mocno zagubioną, która chyba nigdy nie potrafiła przewartościować swojego życia, za co "wdzęczna" powinna być swojej matce i siostrze. Jej wybory ostatecznie prowadziły ją do mniejszej, lub większej zguby, bo i gdzie miały prowadzić, skoro w dzieciństwie była popychadłem i nie wyniosła z domu pozytywnych wzorców? Ciekawi mnie kwestia Titty, jej męża. Niby kochał, ale jak wszyscy wyżyłował ją. Maria bez wątpienia szukała szczęścia poza muzyką, tylko chyba nie wiedziała jak i gdzie go szukać. Jej ukochany Aristo również nie potrafił przewartościować swojego życia, dlatego historia kończy się, jak się kończy. Myślę, że to nie tylko wspaniała lektura. Ta książka powinna zmusić do refleksji wszystkich ludzi, żeby zobaczyli, jak łatwo można spaprać dziecięcą psychikę i jak prosto jest zranić człowieka zakochanego. Polecam

    OdpowiedzUsuń