Miałam pokazać najnowsze nabytki, ale mój aparat dzisiaj rano zaczął żyć własnym życiem i odmówił zrobienia zdjęć. Więc napiszę o książce Doroty Sumińskiej pt. "Zwierz w łóżku". Nie wypada mi o niej pisać źle z dwóch względów:
po pierwsze primo: książkę dostałam od Zająca, którego sponsorowały moje przyjaciółki: Ania i Magdalena;
po drugie primo: książkę podczytuję sobie od świąt, po kilka stron dziennie i sprawia mi to wiele frajdy.
Dorota Sumińska jest lekarzem weterynarii, miłośniczką zwierząt i ich znawczynią, a także istotą społeczną, która obserwuje zwyczaje rasy ludzkiej i porównuje je do zwyczajów zwierząt maści wszelkiej.
Swoją książkę podzieliła na cztery części. Pierwsza, o wymownym tytule: "Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz" mówi o zalotach. Zalotach zwierząt, które są powielane w świecie ludzkim. Przekonuje, że od Fafika do Zdziśka wcale nie taka daleka droga.
Druga część mówi "emocjach, które trudno opisać słowami". Okazuje się, że nie tylko ludzie przytulają się, całują i skrapiają perfumami, zwierzęta także, z tymże to nie my wymyśliliśmy te zachowania: w świecie fauny istnieją od milionów lat, u nas zaledwie od tysięcy.
Dwie pozostałe części opowiadają o dziwnych sposobach wyrażania uczuć oraz przedstawiają najdziwniejsze relacje, jakie mogą łączyć ludzi i zwierzęta.
Bardzo spodobała mi się historia pewnej malarki, której wrażliwa dusza pokochała warany Waran wygląda tak. Po kilku miesiącach spędzonych wśród tych zwierząt, bez żadnego przygotowania!, oznajmiła, że jest waranem, a te pozwalały jej wyciągać sobie ciernie z łap. Potulne jak baranki!
"Zwierz w łóżku" w pierwszej chwili wydał mi się książką nieco schematyczną, gdyż teksty z pierwszej części zbudowane są według tego samego schematu. Potem jednak było już tylko lepiej. Nie wiem, jak wyglądałaby lektura tej książki "za jednym posiedzeniem", gdyż czytałam na raty i takie czytanie polecam. A gdzie w tym wszystkim są psy? Otóż autorka co chwila pisze o swoich czworonogach i moich absolutnych faworytach: ruchliwym "zakochanym kundlu" Drapku oraz jego wiernym towarzyszu, ważącym 80 kilo Ciapku :) Że o jeżu Cholerku nie wspomnę...
Wnioski, jakie nasunęły mi się po lekturze, są dwa:
Po pierwsze primo: człowiek, choćby nie wiem jak kulturalny, nie zwalczy swoje zwierzęcej natury (czytaj: zwierz zawsze wyjdzie z człowieka)
Po drugie też primo: człowiek nie pochodzi od małpy :)
D. Sumińska, Zwierz w łóżku, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009, s. 280.
po pierwsze primo: książkę dostałam od Zająca, którego sponsorowały moje przyjaciółki: Ania i Magdalena;
po drugie primo: książkę podczytuję sobie od świąt, po kilka stron dziennie i sprawia mi to wiele frajdy.
Dorota Sumińska jest lekarzem weterynarii, miłośniczką zwierząt i ich znawczynią, a także istotą społeczną, która obserwuje zwyczaje rasy ludzkiej i porównuje je do zwyczajów zwierząt maści wszelkiej.
Swoją książkę podzieliła na cztery części. Pierwsza, o wymownym tytule: "Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz" mówi o zalotach. Zalotach zwierząt, które są powielane w świecie ludzkim. Przekonuje, że od Fafika do Zdziśka wcale nie taka daleka droga.
Druga część mówi "emocjach, które trudno opisać słowami". Okazuje się, że nie tylko ludzie przytulają się, całują i skrapiają perfumami, zwierzęta także, z tymże to nie my wymyśliliśmy te zachowania: w świecie fauny istnieją od milionów lat, u nas zaledwie od tysięcy.
Dwie pozostałe części opowiadają o dziwnych sposobach wyrażania uczuć oraz przedstawiają najdziwniejsze relacje, jakie mogą łączyć ludzi i zwierzęta.
Bardzo spodobała mi się historia pewnej malarki, której wrażliwa dusza pokochała warany Waran wygląda tak. Po kilku miesiącach spędzonych wśród tych zwierząt, bez żadnego przygotowania!, oznajmiła, że jest waranem, a te pozwalały jej wyciągać sobie ciernie z łap. Potulne jak baranki!
"Zwierz w łóżku" w pierwszej chwili wydał mi się książką nieco schematyczną, gdyż teksty z pierwszej części zbudowane są według tego samego schematu. Potem jednak było już tylko lepiej. Nie wiem, jak wyglądałaby lektura tej książki "za jednym posiedzeniem", gdyż czytałam na raty i takie czytanie polecam. A gdzie w tym wszystkim są psy? Otóż autorka co chwila pisze o swoich czworonogach i moich absolutnych faworytach: ruchliwym "zakochanym kundlu" Drapku oraz jego wiernym towarzyszu, ważącym 80 kilo Ciapku :) Że o jeżu Cholerku nie wspomnę...
Wnioski, jakie nasunęły mi się po lekturze, są dwa:
Po pierwsze primo: człowiek, choćby nie wiem jak kulturalny, nie zwalczy swoje zwierzęcej natury (czytaj: zwierz zawsze wyjdzie z człowieka)
Po drugie też primo: człowiek nie pochodzi od małpy :)
D. Sumińska, Zwierz w łóżku, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009, s. 280.
Lubię p. Dorotę, często można zobaczyć ją w programach tv o zwierzętach. Ja uwielbiam zwierzaki, szczególnie obserwować. Podobieństwo do człowieka w zachowaniu uderzające:)Oglądałaś minuscule? Polecam, np. ten:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=EknFC2ZjkvY&feature=related
A na książkę będę polować:)
80 kilo!!!??! Już wyobrażam sobie jaki taki wtargnie do łóżka:P A ja na mojego 6kg mówię grubas:D Hi;p Ale jak porównuję go do rodziców co ważyli ledwo 4! :)
OdpowiedzUsuńAch te zwierzaki!
Ach, zawsze zastanawiałam się skąd czerpiesz inspirację do tych różnych niezwykłych lektur, a teraz wydało się - masz po prostu świetnych znajomych! Niestety moi znajomi nie czytają, a jeśli już to są to podręczniki. A nawet gdy już chcą wziąć jakąś książkę do ręki to... radzą się mnie. I tak pozostaję bez wsparcia czytelniczego - jedyne co to mogę buszować po blogach i "wyłapywać" coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńLektura którą przedstawiasz zapowiada się niezwykle interesująco. Chociaż nie mam psa i ogólnie wolę koty (nie wiem czy o tym wspominałam?) to chyba i tak się skuszę.
I zgadzam się z Tuchą - 80-kilowy futrzak to coś niesamowitego :)
Pozdrawiam
Ciekawe wnioski. :-)))
OdpowiedzUsuńCiekawa byłam tej książki, a teraz to chyba nawet ją kupię :) Pani Sumińska wydaje się tak ciepłą i przyjazną istotą, gdy się jej słucha w telewizji, że książkowe opowieści jej autorstwa też muszą być warte czasu i uwagi.
OdpowiedzUsuńDo Claudette,
OdpowiedzUsuńTo nie jest tylko jednostronne, to raczej razem tworzymy takie "koło wzajemnej adoracji":):), które opiera się między innymi na pasji czytelniczej i dzieleniu się swoimi wrażeniami po lekturze i mówieniu: Musisz to koniecznie przeczytać!; prawda Aniu?:)
To że mamy tak samo na imię, też pewnie ma jakiś wpływ na to:):):)
Jak zawsze Anonimowa Ania:)
La Mome - nie widziałam, ale Biedrona jest super! :)
OdpowiedzUsuńTucha - ja sobie takiego "byczka" nie potrafię za bardzo wyobrazić :)
Claudette - Ania ma rację: kółko czytelniczej wzajemnej adoracji działa :) A książki to niewyczerpany temat do rozmów, tym bardziej, jeśli gusta ma się podobne, ale pieć lat wspólnego mieszkania robi swoje :) Mnie czasem też ktoś pyta, jaką książkę polecam i wstyd się przyznać, ale przeważnie nie wiem, co mam odpowiedzieć :)
Jolanto - :)
Maioofko - pani Dorota, tak jak piszesz, mnie także wydaje się świetną kobietą. Widać, że zwierzęta to jej pasja i potrafi się nią dzielić. Świetnie się te jej teksty czyta :)
Ania - o wpływie imienia na osobowość miałyśmy książkę napisać:> I co:>?
Już jedną książkę Sumińskiej czytałam i całkiem dobrze się bawiłam. Tą, którą opisujesz widziałam u siostry na półce i chyba po Twojej recenzji jej podkradnę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Podkradnij - tylko tak, żeby nie widziała :) Książka jak najbardziej warta przeczytania :)
OdpowiedzUsuń