Kocham "Cukiernią pod Amorem" i nie ukrywam, że bardzo się cieszę, że seria ta odniosła tak ogromny sukces. Dla mnie te książki to prawdziwy literacki majstersztyk: mam wrażenie, że wszystko jest tu dopracowane, przemyślane i na swoim miejscu. Jestem pełna uznania nie tylko dla wyobraźni autorki, ale też pracy, jaki musiała w ten cykl włożyć: wymyślić nie tylko bohaterów, ale i miejsca, zagospodarować je, a akcję osadzić w konkretnym czasie historycznym. Imponuje mi znajomość historii i dbałość o detale. Podoba mi się piękna polszczyzna, jaką te książki są pisane. Wreszcie: podoba mi się, w jaki sposób w tym cyklu wszystko się łączy. Niby dodawane są nowe wątki, ale te, które były wcześniej, też są gdzieś cały czas obecne. Niby spora część akcji dzieje się w teraźniejszości, ale przez tą teraźniejszość przebija przeszłość.
Co mogę powiedzieć o "Hryciach"? Przede wszystkim: mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec. Przeczytałam ostatnie zdanie i... liczę na to, że coś jeszcze będzie! Chociaż z drugiej strony, ostatni tom daje odpowiedzi na wiele pytań, wiele spraw się wyjaśnia w mniej lub bardziej oczywisty sposób, historia staje się spójna i... kompletna - więc to moje oczekiwanie na ciąg dalszy wydaje się trochę dziwne. Jest jednak jeszcze trzecia strona tego medalu: cykl skończył się za szybko, a ja do dobrego szybko się przyzwyczajam! Bo na żadne książki tak nie wyczekiwałam, jak na kolejne tomy "Cukierni".
O czym są "Hryciowie"? To przede wszystkim opowieść o wojennych losach Giny, którą poznajemy już w "Cieślakach", lecz także mamy tu kawałek wojennych losów Gutowa. I dla mnie to własnie te fragmenty, o gutowskich Żydach, były najbardziej przejmujące. Oczywiście są też przedstawione powojenne losy rodziny, ale już bardziej skrótowo. Dopiero w tym tomie zaczęłam lubić Igę, którą wcześniej traktowałam dość obojętnie. I wzruszył mnie też hrabia Tomasz, którego do tej pory lubiłam średnio...
Który tom podobał mi się najbardziej? Mimo wszystko, chyba jednak "Zajezierscy", od których wszystko się zaczęło. Który bohater? Chyba Gina... chociaż też do końca nie jestem przekonana. W każdym razie planuję teraz zapoznać się z innymi książkami pani Małgosi i - a jakże! - czekam na kolejne! :)
M. Gutowska - Adamczyk, Cukiernia pod Amorem. Hryciowie, Nasza Księgarnia, 2011, s. 504.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCoś mi się pogmatwało z komentarzem...
OdpowiedzUsuńRównież jestem miłośniczką tej sagi, ale Hryciowie jeszcze przede mną - najpierw muszę skońćzyć "Dziewczyny wojenne" :)
P.S. Zaczęło się od Zajezierskich, nie od Cieślaków, chyba że masz na myśli kolejność w któej Ty czytałaś? :)
Aaaa, racja, myślałam "Zajezierscy", napisałam "Cieślakowie" :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam jeszcze okazji jej przeczytać, bo w bibliotekach jest jedną z najbardziej rozchwytywanych sag. Nie mniej jednak dzięki temu, że "Cukiernia..." była niedostępna sięgnęłam po sagę Rybałtowskiej, która sądząc po Twoim opisie jest dość podobna to tej.
OdpowiedzUsuńto mnie "Hryciowie" podobali się najbardziej i też bym chciała więcej..ale nie z powodu braków w lekturze lub niedociągnięć, wręcz przeciwnie! z powodu "luksusu czytelniczego" do jakiego przyzwyczaiła mnie autorka:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o historię i detale, to pani Adamczyk ma od tego asystentkę;) Pochwaliła się na spotkaniu literackim;)
OdpowiedzUsuńMagdalena
Ja mam dopiero pierwszy tom za sobą i zbieram na kolejne. Polubiłam Gutowo :)
OdpowiedzUsuńByłam niemal pewna, że to jakieś polskie romanse (takie skojarzenia nasunęły mi się na widok okładek), ale widzę poważną pomyłkę. Chyba jednak spróbuję przeczytać tom pierwszy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A mnie 3 tom rozczarował :)
OdpowiedzUsuńA mnie 3 tom rozczarował :(
OdpowiedzUsuń