Książka Krzysztofa Kotowskiego w zasadzie mogłaby nosić zupełnie inny tytuł, np. "Absolutna amnezja", "Kobieta nie do zapamiętania" czy "Nikt nic nie pamięta". Przyznaję jednak, że "Krew na Placu Lalek" brzmi o wiele lepiej niż moje propozycje :) A wysunęłam je dlatego, iż jest to książka o... zapominaniu właśnie.
Maria Chorodecka budzi się któregoś dnia w opuszczonym pałacu. Stoi przy niej mała dziewczynka, która prosi o pomoc. Ma w oczach strach, jednak długo nie potrafi powiedzieć, co ją tak przeraziło i czego się boi. Maria jest w równie trudniej sytuacji, gdyż próbuje odszukać swoją zaginioną córkę, a tymczasem ukradziono jej dokumenty i wszystkie pieniądze. Mało tego: policjanci, z którymi rozmawiała dzień wcześniej, zupełnie jej nie pamiętają!
Na Marię Chorodecką trafia w końcu policjant o pięknym nazwisku Symeon. Próbuje on pomóc kobiecie, na tyle, ile może, w całą sytuację wtajemniczając swoich dwóch kolegów z pracy: Szuchcika i Wieczorka. Historia tymczasem staje się bardziej skomplikowana, niż początkowo mogliśmy przypuszczać. Maria bowiem zostawia swój dziennik, w którym opisuje, co dokładnie jej się przydarzyło. Jednak opisać coś ze szczegółami, to nie znaczy rozumieć. Tym bardziej, jeśli np. dochodzi do spotkania z osobą, którą od prawie dwustu lat powinna nie żyć...
"Krew na Placu Lalek" trudno jest opowiedzieć, bowiem relacja z pamiętnika Marii miesza się z rozdziałami, w których opisane zostaje śledztwo prowadzone przez Szuchcika i Wieczorka. Dzięki zapiskom kobiety udaje im się trafić na międzynarodową aferę, w której ofiarami były, co chyba najbardziej przerażające, dzieci. Dlatego też nie brakuje tu przesłuchań i elementów, które sprawiają, że książkę tę czyta się jak świetny kryminał.
Jednak clue tej powieści w moim odczuciu jest inne. Autor bowiem uknuł fabułę, która (jakby to powiedzieć?) wychodzi poza ramy tego, co znamy i co jesteśmy w stanie objąć rozumem. Takie wątki "nie z tego świata" nie zawsze mi się podobają (vide: "Spadek" J.D.Bujak), wymagają one bowiem ogromnego wyczucia od autora. Bardzo łatwo można bowiem "przedobrzyć" i zamiast zaskoczenia, pozostaje lekki... niesmak. Tutaj jednak proporcje zostały zachowane. Mimo iż historia Marii wydaje się nieprawdopodobna, to jednak od początku do końca ją kupuję.
Był taki moment, mniej więcej w połowie lektury, że myślałam sobie: "No ładnie! Naplątał, naplątał... i ciekawe, jak się teraz z tego wyplącze!". Zakończenie jest jednak chyba najmocniejszą częścią tej historii: kiedy to wszystkie elementy układanki zaczynają idealnie do siebie pasować i to, co wcześniej wydawało się dziwne i niejasne, nagle staje się logiczne (o ile przy tego typu "spekulacjach" można o logice mówić).
Książkę szczerze polecam. Jest to bowiem i kryminał, i powieść psychologiczno - obyczajowa, mało tego: zawierająca wątki paranormalne. Wszystkie jest jednak tyle, ile być powinno. A przyjemność lektury naprawdę ogromna!
K. Kotowski, Krew na Placu Lalek, Prószyński i S-ka. 2011, s. 408.
no to się cieszę okrutnie, że książka u mnie na półce czeka:) jak ja lubię, gdy ty coś lubisz:) heh:)
OdpowiedzUsuńMogę się skusić :D
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :)
OdpowiedzUsuńTego autora jeszcze nie miałam przyjemności poznać, ale mam nadzieję że się to szybko zmieni :)
OdpowiedzUsuńZwróciłam uwagę na tę ksiażkę jak tylko pojawiła się w zapowiedziach, widać miałam nosa ;)
OdpowiedzUsuńJest w niej wszystko to, co w powieściach lubię, wątek kryminalny, śledztwo, psychologia, nawet ten wątek paranormalny mi nie przeszkadza, skoro jest wyważony :)
Byłam ciekawa jakiś recenzji tej książki, dzięki zatem, teraz wiem że warto:)
OdpowiedzUsuńTa książka stoi też u mnie na półce i podobnie jak Kaś bardzo się ucieszyłam z tej Twojej pozytywnej recenzji. Właśnie ta intrygująca fabuła mnie zachęciła do zamówienia tego tytułu. Ach, nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kaś - ja też się zawsze cieszę, jak Ty przeczytasz coś, co Ci się podoba, a ja mam to na półce :) Bo gust mam zbliżony :)
OdpowiedzUsuńAllandao - możesz :P
Taki jest świat - dziękuję :)
Tośka - to jest także moje pierwsze podejście :)
Evito - ja fanką "efektów specjalnych" nie jestem, ale tutaj naprawdę mi się to, co nie do końca można objąć umysłem podobało :)
Moniko - zdecydowanie tak :)
Kotowski cały czas mnie zastanawia. Powinnam w końcu po niego sięgnąć i przekonać się, czy do mnie przemówi ^^
OdpowiedzUsuńTytuł jest fantastyczny, jestem zauroczona. Jeśli zaś chodzi o treść - Twoja recenzja mnie zaintrygowała, więc pewnie sięgnę, jak tylko znajdę chwilę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Recenzja doskonała. Podobnie jak książka. Mnie akurat namawiać nie trzeba było. Przeczytałam już kilka tygodni temu
OdpowiedzUsuń