Tytuł: Zgubieni
Autor: Charlotte Rogan
Wydawnictwo: Znak Literanova
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 300
Ze Zgubionymi było tak:
Kiedy przeczytałam króciutką recenzję Marty Mizuro opublikowaną w Zwierciadle, wiedziałam, że muszę tę książkę mieć. Już, teraz, natychmiast! Książkę zamówiłam obwąchałam, ustawiłam na półce... i tak sobie na niej stała przez prawie pół roku. Przedwczoraj sięgnęłam po nią od niechcenia... i kilka nieprzespanych godzin później byłam już po lekturze.
Charlotte Rogan postawiała swoich bohaterów w sytuacji ekstremalnej. Oto po zatonięciu ogromnego statku, części osób udaje się dostać do szalup ratunkowych. W szalupie nr 14 jest ich ewidentnie zbyt dużo, jest przeciążona, co zmniejsza szanse na ocalenie. I tu zaczynają się dylematy, a niewinnie brzmiące "odciążyć łódź", nabiera zupełnie nowego znaczenia.
Główną bohaterką jest dwudziestodwuletnia Grace Winter. Przebieg wydarzeń poznajemy ze spisanych przez nią wspomnień, które to tworzy na potrzeby procesu, jaki się przeciwko niej toczy. I właśnie dlatego chwilami trudno uwierzyć w jej prawdomówność. Bo chociaż dziennik nie został włączony do akt sprawy, to jednak wiadomo: jest to forma obrony. Stąd Grace często pisze: "nie wiem", "nie pamiętam dokładnie", "spałam wtedy".
Z drugiej strony książka właśnie przez to jest tak fascynująca. Nie wiem, co Grace przemilcza, nie wiem, które fakty próbuje ukryć... lecz wydaje mi się to jak najbardziej ludzkie. Nie każdy bowiem jest kapłanem, które decyduje się wyskoczyć za burtę, by ocalić swoje owieczki.
Charlotte Rogan wykorzystuje pozornie prostą historię o katastrofie statku, aby zbadać naszą, aż nazbyt ludzką, zdolność do samooszukiwania się - tak o książce pisze J.M. Coetzee.
Wiem, że to slogan, ale Zgubieni naprawdę skłaniają do refleksji. Nie dowiemy się, co tak naprawdę wydarzyło się na szalupie, ale też sama zaczęłam kombinować. A co, gdyby ja się tam znalazła? Patrzyłabym biernie na to, co robią inni, bardziej zdecydowani, poparłabym ich, zaprotestowała? A potem? Jakbym się broniła i czy broniłabym się w ogóle? Przekręcałabym fakty, czy może mówiła wyłącznie prawdę? Zresztą: co jest prawdą w tym przypadku? Nie wiem, ale po lekturze nie mogłam się od tych pytań uwolnić.
I właśnie za to daję tej książce ogromnego plusa. Nie można jej ot tak przeczytać, miło spędzić czas, napisać recenzję, zapomnieć. Fakt, nie jest to arcydzieło na miarę Zbrodni i kary, ale bez wątpienia stawia pytania, na które trudno odpowiedzieć. A że sama historia jest niesztampowa i wciąga od początku do końca - tym milej jest mi tę książkę zarekomendować :)
Już o niej czytałam. Może kiedyś się na nią natknę.)
OdpowiedzUsuńJa również tę książkę trzymam już ponad pół roku na półce i widzę, że powinnam to zmienić. Okładka jest śliczna!
OdpowiedzUsuńNiby się nie ocenia po okładce... ale też mi się bardzo podoba :)
UsuńŚciągnij swój egzemplarz z półki, warto :)
"Zgubionych" w sumie wspominam nieźle, choć po entuzjazmie niektórych recenzentów spodziewałam się, że mnie zmiecie... a nie zmiotła. Podobała mi się sytuacja jako zarzewie konflitków (uwiebliam takie hermetyczne klimaty, są idealne do rysowania psychologicznych napięć i zależności), natomiast nie podobał mi się lakoniczny chłód, z jakim główna bohaterka realcjonuje to wszystko. Brakowało mi w tym pazura, namiętności...
OdpowiedzUsuńA ja uważam, że taki właśnie był zamysł, żeby tych emocji nie było. Grace pisała relację po fakcie, w konkretnym celu, dla mnie jej opanowanie, te wszystkie "nie pamiętam", otwiera ogromne pole dla wyobraźni i spekulacji :)
UsuńBrzmi bardzo zachęcająco, lubię sobie opowiadać po swojemu takie historie.
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńŚwietna fabuła, ale jeszcze mocniej działa na mnie wizja Twojej nieprzespanej nocy - sama wiem, że jeśli człowiek zarywa noc dla książki, to tylko dla takiej niesamowitej i wyjątkowej :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńDawno mi się to nie zdarzyło :)
Oryginalne książki zawsze spoko, więc jestem na tak - chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńMnie trochę rozczarowała. Podobnie jak Agnieszce brakowało mi w niej emocji, większej wyrazistości.
OdpowiedzUsuńDla mnie to akurat była zaleta :)
UsuńPo przeczytaniu Twojej opinii, mam teraz tak, jak Ty miałaś po przeczytaniu recenzji w Zwierciadle - muszę się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńWiele razy brałam tą książkę do rąk i odkładałam. I bardzo tego żałuje bo Twoja recenzja przekonuje do przeczytania.
OdpowiedzUsuńOgólnie barddzo podoba mi się blog, dodaje do obserwowanych.
Tak coś czułem, że to dobra książka, dlatego kupiłem przy okazji Empikowej promocji 1+1 ;-)
OdpowiedzUsuńMnie również wciągnęła ta powieść, jak morze niektórych nieszczęśników w katastrofie Cesarzowej Aleksandry.. Przejął mnie chłód głównej bohaterki - jej brak ciepłych, czystych uczuć do męża, Mary-Ann itp. Do tego mam pewne podejrzenia, że ukryła i w pamiętniku i sądzie jeszcze kilka faktów, (podejrzewam ją o jeszcze jedno morderstwo)ale.. o tym przekonajcie się sami ! ;) Podejrzana jest też cała sprawa dot. jakiegoś przymierza między mężem głównej bohaterki, a jedynym marynarzem w szalupie.. Pomyślcie.. wojna plus bank.. Wydaje mi się, że nie chodziło o jakieś tam prywatne klejnoty.. Czytajcie więc i kombinujcie.. :)
OdpowiedzUsuń