wtorek, 24 października 2017

Dziwny duet: panna bez emocji i psycholog kryminalny (Recenzja książki Dyskretne szaleństwo Mindy McGinnis)

Gotycki thriller.
Szpital psychiatryczny i chora psychicznie dziewczyna.
Różne oblicze szaleństwa. 
Seryjny zabójca.
A wreszcie: świetna okładka i intrygujący tytuł.

Niby wszystko jest. A jednak. Nie zaiskrzyło.





Ostatnio, na własny użytek, utworzyłam sobie nową kategorię książek. Nazywam ją "książka z pomysłem". Wiadomo, każda książka to jakiś pomysł, który rodzi się w głowie autora, jednak niektóre są pomysłowe... jakby bardziej. Mają w sobie coś takiego, co wyróżnia je na tle innych i ich treść nie ucieka z głowy po kilku miesiącach. Taką książką "z pomysłem" jest Zapadła dziura Bone Gap, o której pisałam post wcześniej, taką książką jest też Dyskretne szaleństwo. Tyle tylko, że ta ta pierwsza spodobała mi się ogromnie, ta o której krótko napiszę dzisiaj, no cóż... niekonieczne.

Nie spodobało mi się już kilka pierwszych rozdziałów, kiedy to poznajemy Grace Mae, ciężarną pacjentkę w szpitalu w Bostonie. Sytuacja dziewczyny jest nie do pozazdroszczenia, a jednak bardzo trudno wczuć się w jej emocje. Potem jest ciut lepiej: dziewczyna, wraz z doktorem Thornhollowem zajmującym się psychologią kryminalną, znika z miasta, zyskując status martwej. Ukrywa się w kolejnym szpitalu, pełniąc tam nietypową rolę: wraz z Thornhollowem jeździ w miejsca, gdzie popełniono zbrodnie, aby słuchać, co mówią ludzie i zbierać informacje, nikt bowiem nie krępuje się mówić przy obłąkanej dziewczynie.

Szczerze mówiąc, miałam nadzieję na duet w stylu Sherlocka i Watsona, ale to zupełnie nie ta bajka. Sporo jest w tej książce dedukcji, ale niektóre wnioski, do których dochodzi nietypowy duet, są wydumane i nie mają żadnego poparcia w faktach. A oczywiście okazują się słuszne.

Irytująca jest Grace, tak sztuczna i papierowa, że naprawdę zgrzytałam zębami, czytając jej wypowiedzi czy nawet opisy jej osoby przedstawione przez narratora. Równie irytujące są jej koleżanki ze szpitala, naszkicowane tak grubą kreską, tak przerysowane, że bardziej już chyba się nie da.No i irytujące są ostatnie rozdziały, bo, po pierwsze, zupełnie nie mogę dojść do tego, w jaki sposób doszło do przedstawionej rozprawy w sądzie, w po drugie jej wynik jest do bólu przewidywalny.

I mogłabym tak pisać i pisać... tyle, że nie lubię pisać o książkach, które mi się nie podobały. 

Tak, jest to książka z pomysłem, ale dla ten pomysł został po prostu źle zrealizowany. Nie zachęcam, ale też specjalnie nie zniechęcam, gdyż książka recenzje zbiera całkiem dobre. Może więc to tylko mi jest z nią nie po drodze?

Mindy McGinnis, Dyskretne szaleństwo, Wydawnictwo Kobiece, 2017, s. 388.


1 komentarz:

  1. Rzadko kiedy zwracam uwagę na okładkę - ta wpadła mi w oko, szkoda, że nie idzie za nią równie ciekawa zawartość.

    OdpowiedzUsuń