Autor: Zoe Fitzgerald Carter
Wydawnictwo: Świat Książki (dziękuję!)
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 272
Znacie film Choć goni nas czas z Jackiem Nicholsonem i Morganem Freemanem? Oglądałam go kilka lat temu i pamiętam, że ogromnie mi się podobał. Bo chociaż jest to film o odchodzeniu, to oglądałam go z uśmiechem na twarzy, otarłam łezkę, a po seansie... hmm. Po seansie pamiętałam o nim przez długi czas, fabuła nie wyleciała mi z głowy po kilku dniach.
O filmie przypomniało mi się, gdy czytałam Niedoskonałe zakończenie Zoe Fitzgerald Carter. Książka nosi podtytuł Opowieść córki o życiu śmierci - i w tym zdaniu właściwie zawiera się wszystko. Autorka opowiada o tym, jak jej matka postanowiła zakończyć życie na własnych zasadach. Margaret była kobietą nie tylko piękną, ale także mądrą, oczytaną, kochającą dyskusje, sztukę i niezależność. Słowa "była" użyłam specjalnie, gdyż choroba Parkinsona sprawiła, że stała się cieniem samej siebie. Stąd decyzja, by odebrać sobie życie. I prośba skierowana do bliskich, aby byli z nią do końca.
I tu rodzi się pytanie: czy matka ma prawo prosić o podobną "przysługę" swoje córki? A czy te mają prawo odczuwać złość, gdy ta zmienia terminy, wymaga odwiedzin, nie może się zdecydować, jaki sposób wybrać? Śmierć bliskiej osoby nigdy nie jest łatwym przeżyciem, nawet jeśli ta osoba ma sto lat i pełne, bogate życie za sobą. A Margaret ma się kto opiekować, nie jest ciężarem, ma córki i wnuczki, które za nią przepadają. Czym więc jest jej chęć odebrania sobie życia: aktem odwagi czy wyrazem egoizmu?
Zapowiedź Margaret, że już wkrótce jej nie będzie, skłania Zoe do przyjrzenia się swojej rodzinie. Analizuje relacje, jakie panowały między jej rodzicami, przygląda sie sobie i siostrom. I w sumie nie wiem, które fragmenty podobały mi się bardziej: czy retrospekcje sprzed kilkudziesięciu laty, czy też wydarzenia współczesne, które, choć smutne, opisane zostały z dużym wyczuciem i empatią.
Zoe Fitzgerald Carter zabrała się za śliski temat. Śmierć jest tematem tabu i nawet jeśli coś w tej kwestii się zmienia, to w moim odczuciu niewiele. Poza tym: jak o niej pisać, jak o niej mówić? Z patosem? Nie bardzo, łatwo o śmieszność, chociaż przecież śmierć jest patetyczna Z dowcipem? Też kiepsko, bo z tabu się nie żartuje... Dlatego uważam, że to naprawdę ogromny sukces tak dobrać słowa, aby nie popaść w jedną bądź drugą skrajność.
Nie twierdzę, że Niedoskonałe zakończenie jest dziełem przełomowym, które zrewolucjonizuje pisanie i myślenie o śmierci. Jest to jednak książka mądra, wyważona, a przy tym świetnie się ją czyta. Polecam - naprawdę dobra literatura.
Brzmi zachęcająco.)
OdpowiedzUsuńTak miało brzmieć :)
UsuńI widzisz, ja lekturę odkładałabym w nieskończoność, a tu tak mnie zaintrygowałaś, że sięgną po nią niezwłocznie.
OdpowiedzUsuńNawet jutro.
Taka tematyka bardzo mnie porusza i zaciekawia
U mnie książka na półce stała chwilę, jak tylko przeczytałam opis wiedziałam, że chcę ją przeczytać :)
UsuńJa napisałem powieść o śmierci, która jest gdzieś na dysku. Jest zbyt bolesna, aby póki co ujrzała światło dzienne. Zacząłem pisać 14 miesięcy temu i coraz Częściej mam ochotę wcisnąć DELETE
OdpowiedzUsuńZ chęcią ją przeczytam. Lubię tematy niełatwe, a dodatkowo dobrze napisana książka na ten temat na pewno znajdzie się na mojej liście.
OdpowiedzUsuńTa książka chodzi za mną od jakiegoś czasu... A może raczej to ja za nią chodzę, a ona ucieka z bibliotecznych półek. Zachęcająca recenzja, choć nie wiem, czy mogłabym ją chcieć jeszcze bardziej niż teraz :)
OdpowiedzUsuńHeh, uciekająca książka :)? Złap ją, warto :)
UsuńTwoja recenzja nie jest pierwszą, jaką dane mi było czytać na temat tej książki. Niestety w ogóle nie ciągnie mnie do tej historii.
OdpowiedzUsuńKwestia gustu - ja podobne historie, zwłaszcza dobrze napisane, uwielbiam :)
UsuńCiekawe... Spróbuję i porównam z Twoją opinią... Zaintrygowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńTematyka mnie przeraża, tak po prostu. Śmierć to w moim przypadku rzeczywiście temat tabu, nawet nie chcę myśleć, że mogłoby być inaczej. Ale historia sama w sobie brzmi ciekawie, więc może powinnam sięgnąć po ów dzieło. Może ta historia pomoże mi oswoić się ze zjawiskiem, którego się panicznie boję?
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ta książka, ale na razie się nie skuszę. Nie jestem jakoś w nastroju na smuty... Jednak może kiedyś...
OdpowiedzUsuńA ja właśnie czytając na ten temat, kiedyś na pewno więcej niż teraz, w jakiś sposób go oswajam, tym bardziej, że nie da się od niego uciec.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony polecam więc lekturę, z drugiej... nic na siłę :)
"Choć goni nas czas" to faktycznie dobry film. A książka? Wydaje się być bardzo interesująca, bo śmierć istotnie, jest trudnym tematem. Zwłaszcza śmierć na życzenie.
OdpowiedzUsuńKrążyłam wokół niej już jakiś czas... po Twojej recenzji dopiszę ją do listy... :)
OdpowiedzUsuń