No, no, no... "zaliczyłam" pierwszego w swoim życiu Sherlocka Holmesa! Co prawda nie jest to Sherlock oryginalny, bo jego autorem nie jest Artur Conan Doyle, ale to nic, nieważne. Sherlock to Sherlock - tym bardziej, że na oryginał w swoim czasie przyjdzie czas :)
"Dom Jedwabny" to kryminał w starym stylu. Sherlock używa lupy, wozi się dorożką, a swoje przemyślenia i obserwacje przedstawia oskarżonym w kwiecisty i kulturalny sposób - a ci cierpliwie czekają, aż skończy, ewentualnie podrzucają mu nowe wątki do sprawy, którą prowadzi. A sprawa jest wielce pogmatwana.
Cała historia zaczyna się niewinnie. Do Holmesa i jego wiernego towarzysza, Watsona, przychodzi marszand wimbledońskiej galerii. Uważa, że jest śledzony przez człowieka w kaszkiecie, który przybył za nim aż z Ameryki, bo dokonać zemsty. Człowiek w kaszkiecie zostaje jednak znaleziony w nożem w szyi, siostra marszanda gwałtownie podupada na zdrowiu, w bestialski sposób zostaje zamordowany mały ulicznik, na którego nadgarstku widnieje jedwabna wstążka, podobna do tej, którą ktoś podsyła Holmesowi. To jednak dopiero początek! Sherlock trafia do więzienia za zabójstwo siostry zamordowanego chłopca, Watson nie może w to uwierzyć i podejmuje śledztwo na własną rękę, trafiając na aferę tak potężną, w którą zamieszane są osoby na tak wysokich stanowiskach, że na ujawnienie całej sprawy kronikarz godzi się dopiero sto lat po swojej śmierci.
Tempo tej powieści jest zawrotne, mimo iż nie ma tu pościgów i strzelanin (no dobra, jeden pościg jest: powozem po oblodzonej ścieżce!). Co chwila dochodzą nowe watki, nowi bohaterowie i nowe motywy, jednak bez problemu udaje się to wszystko ogarnąć. A gdy dochodzimy do końca i kolejne elementy tej układanki wskakują na swoje miejsce, wtedy w pełni możemy docenić kunszt opowieści. Nie ma tu bowiem miejsca na przypadkowe sceny i dialogi, wszystko czemuś służy, wszystko się z czymś łączy. No i ta słynna angielska flegma, mgła skrywająca mroczne tajemnice najpodlejszych dzielnic Londynu, wspaniałe, nieco trącące myszką dialogi ("Drogi Sherlocku", "Mój druhu Watsonie") - wszystko składa się na niepowtarzalny klimat tej powieści. Świetny przerywnik i odpoczynek od kryminałów, których akcja rozgrywa się w nowoczesnych laboratoriach! Gorąco polecam!
A. Horowitz, Dom Jedwabny, Rebis, 2011, s. 304.
Czytałam i podzielam zdanie, świetna książka :)
OdpowiedzUsuńNatula - :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.ankietka.pl/ankieta/73689/praca-dla-kazdego.html PRACA - WEJDŹ I ZOBACZ ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się nawet ciekawe. Czytałam już inne książki tego autora i mi się podobały,więc i tę z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńO! To jeszcze bardziej się cieszę, że dostałam ją w kuferku. Przeczytam i wyślę do Engi, bo już jej obiecałam:)
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych bohaterów literackich :)
OdpowiedzUsuńDużo czasu spędziłam z Sherlockiem, już w podstawówce zachwycałam się książkami Doyle'a.
OdpowiedzUsuńTym chętniej sięgnę po świetną kontynuację losów tego, chyba najsłynniejszego na świecie, detektywa .
I od razu przyznam, że zdziwiło mnie to, iż taka powieść w ogóle powstała, a jeszcze bardziej zaskoczyło to, że jest dobra :)
Pozdrawiam!