Nie po drodze mi ostatnio z kryminałami, thrillerami i horrorami, czyli gatunkami, po które w normalnych warunkach sięgam najczęściej. A że teraz nic nie jest normalne, to i moje gusta czytelnicze się zmieniły. Przykład? Planowałam przeczytać To Kinga, bo lepszego czasu na tę cegłę nie będzie, tymczasem... nie podchodzi mi! Owszem, wciąga, ale szybko męczy. Wychodzi na to, że nie potrzebuję dostarczać sobie dodatkowej grozy, skoro tej pełno jest w każdym serwisie informacyjnym. Co, jeśli nie kryminały, thrillery i horrory? Ciągnie mnie do książek lżejszych i pogodniejszych. Takich, przy których po prostu się zrelaksuję. Nie wiem, jak długo utrzyma mi się ta tendencja, ale oto mój pierwszy wybór: Dom na Miodowej Joanny Szarańskiej.
Po Miodową sięgnęłam w ciemno, wcześniej nie słyszałam o autorce ot: spodobała mi się okładka. I co? Bingo!
Joanna Szarańska napisała przyjemną historię, która zaczyna się od niebieskiej koperty. Otrzymuje ją Małgosia: 34-letnia kobieta, w związku, pisarka. Zawartość owej koperty sprawia, że główna bohaterka wraca na tytułową Miodową, która kilkanaście lat wcześniej opuściła i na którą nie planowała kiedykolwiek powracać.
Na Miodowej czeka na nią mnóstwo wspomnień, klimatyczna księgarnia i ciotka Wanda, z którą ma sporo niewyjaśnionych spraw z przeszłości - i właśnie to jest trzon tej całej historii (tak, oczywiście że przystojny amant też się pojawia, ale bardziej w tle, może to właśnie o nim i Małgosi będzie kolejny tom?), którą czytało mi się naprawdę dobrze. Autorka bardzo sprawnie przemieszcza się między dwoma planami czasowymi, tworzy retrospekcje po to, aby czytelnik mógł zrozumieć, dlaczego stosunki między Wandą a Małgosią są tak bardzo napięte. Dorosłe kobiety, które spotykają się po latach, zupełnie nie potrafią ze sobą rozmawiać i mimo, że są dla siebie najbliższa rodziną, wcale nie wydają się sobie bliskie. A przecież widać, że obie tej bliskości pragną jak niczego innego!
W powieści jest też sporo wątków, które ja osobiście w tego typu literaturze bardzo lubię. Są rozmowy przy świeżutkim placku z owocami, jest wspomniana już klimatyczna księgarnia, są bohaterki, które uwielbiają czytać i pisać.
Poranki na Miodowej dały mi dokładnie to, czego potrzebowałam. Historia jest z gatunku tych "ciepłych", ale, co za ulga!, nie jest przesłodzona. Mam cichą nadzieję, że ciąg dalszy już się pisze, gdyż autorka zostawiła wiele niedokończonych wątków, których rozwinięcia jestem ogromnie ciekawa! Przy okazji książka ta pokazuje mi, że warto czasem zboczyć ze swoich utartych ścieżek czytelniczych, gdyż można natknąć się na coś naprawdę dobrego.
Joanna Szarańska, Poranki na Miodowej 1, Czwarta Strona, 2020, s. 376.
Joanna Szarańska, Poranki na Miodowej 1, Czwarta Strona, 2020, s. 376.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz