Tytuł: Wśród swoich
Autor: Amos Oz
Wydawnictwo: Rebis (dziękuję!)
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 150
Książka Amosa Oza Wśród swoich to moje pierwsze zetknięcie z prozą tego izraelskiego pisarza, który często wymieniany jest jako kandydat do Nagrody Nobla. Przyznaję: pierwsze strony nie zachwyciły mnie. Oszczędny język, bardzo przeciętni bohaterowie, codziennie sytuacje. Skąd więc entuzjastyczne opinie osób, które pisarstwem Oza się zachwycają? Ano własnie stąd, właśnie dlatego!
Narratorem każdego z ośmiu opowiadań umieszczonych w Wśród swoich, jest mieszkaniec kibicu, w którym rozgrywają się wydarzenia. Z jednej strony jest on obserwatorem życia w zamkniętej społeczności, z drugiej zaś ma wgląd w psychikę przedstawionych osób. A tam, pod pozorem zwyczajności, rozgrywają się prawdziwe ludzkie dramaty, mimo iż nie zostały one nazwane i ubrane w wielkie słowa.
Bo czy nie jest dramatem sytuacja, kiedy jedyna córka opuszcza ojca i wiąże się z dużo starszym mężczyzną, którego cała sytuacja zdaje lekko bawić? Czy tak można?
Czy można osądzać ojca, który rzuca się na małe dziecko... aby w jakiś sposób zrekompensować krzywdę, którą wyrządzono jego synkowi?
Czy nie jest dramatyczną miłość dwojga starszych ludzi, którzy boją się nawet dotknąć? Czy potrzeba wielkich słów, aby opisać uczucia kobiety, którą mąż po wielu latach wspólnego życia zostawił dla innej?
Bohaterowie Oza żyją w kibucu, gdzie pracuje się dla dobra wszystkich, wszystkie decyzje podejmowane są wspólnie, wszyscy się znają. Ludzie przynależą do grupy, nie powinni więc czuć się samotni i opuszczeni. Tymczasem właśnie tak jest. Będąc "wśród swoich", tak naprawdę z nikim nie można wejść z głębsze relacje - bo przecież zawsze istnieje ryzyko, że nie zostanie się zrozumianym, albo ta druga osoba odejdzie.
Zupełnie szczerze przyznaję, że nie potrafię opisać nastroju panującego w tej książce. Nastrój ten jednak sprawił, że jak tylko będę w stanie pójść do biblioteki o własnych siłach, to właśnie po powieści Oza. To jest tak: niby nic się nie dzieje, niby opisywani ludzie są zwyczajni do bólu, ani dobrze, ani źli i spotykają ich rzeczy, które przydarzają się setkom osób codziennie - jednak opisane zostały tak, że ja momentami miałam gęsią skórkę na rękach... z przejęcia? Żalu?
Co więcej: kibuc, lata pięćdziesiąte, bohaterowie w większości starsi ode mnie, a ja specjalnie tych różnic nie czułam. Oz pisze bowiem o rzeczach uniwersalnych, które dzieją się "wszędzie", "każdemu" i "zawsze". I może właśnie na tym polega jego geniusz? Na umiejętności snucia prostych, uniwersalnych opowieści?
Dla mnie Wśród swoich to ogromne odkrycie i jedna z tych książek, o których się nie zapomina. Naprawdę warto sięgnąć.