Strony

czwartek, 21 marca 2013

Książka która przedstawia to, czego opisać się nie da (Wśród swoich - Amos Oz)

Tytuł: Wśród swoich
Autor: Amos Oz
Wydawnictwo: Rebis (dziękuję!)
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 150

Książka Amosa Oza Wśród swoich to moje pierwsze zetknięcie z prozą tego izraelskiego pisarza, który często wymieniany jest jako kandydat do Nagrody Nobla. Przyznaję: pierwsze strony nie zachwyciły mnie. Oszczędny język, bardzo przeciętni bohaterowie, codziennie sytuacje. Skąd więc entuzjastyczne opinie osób, które pisarstwem Oza się zachwycają? Ano własnie stąd, właśnie dlatego!

Narratorem każdego z ośmiu opowiadań umieszczonych w Wśród swoich, jest mieszkaniec kibicu, w którym rozgrywają się wydarzenia. Z jednej strony jest on obserwatorem życia w zamkniętej społeczności, z drugiej zaś ma wgląd w psychikę przedstawionych osób. A tam, pod pozorem zwyczajności, rozgrywają się prawdziwe ludzkie dramaty, mimo iż nie zostały one nazwane i ubrane w wielkie słowa.

Bo czy nie jest dramatem sytuacja, kiedy jedyna córka opuszcza ojca i wiąże się z dużo starszym mężczyzną, którego cała sytuacja zdaje lekko bawić? Czy tak można?

Czy można osądzać ojca, który rzuca się na małe dziecko... aby w jakiś sposób zrekompensować krzywdę, którą wyrządzono jego synkowi?

Czy nie jest dramatyczną miłość dwojga starszych ludzi, którzy boją się nawet dotknąć? Czy potrzeba wielkich słów, aby opisać uczucia kobiety, którą mąż po wielu latach wspólnego życia zostawił dla innej? 

Bohaterowie Oza żyją w kibucu, gdzie pracuje się dla dobra wszystkich, wszystkie decyzje podejmowane są wspólnie, wszyscy się znają. Ludzie przynależą do grupy, nie powinni więc czuć się samotni i opuszczeni. Tymczasem właśnie tak jest. Będąc "wśród swoich", tak naprawdę z nikim nie można wejść z głębsze relacje - bo przecież zawsze istnieje ryzyko, że nie zostanie się zrozumianym, albo ta druga osoba odejdzie.

Zupełnie szczerze przyznaję, że nie potrafię opisać nastroju panującego w tej książce. Nastrój ten jednak sprawił, że jak tylko będę w stanie pójść do biblioteki o własnych siłach, to właśnie po powieści Oza. To jest tak: niby nic się nie dzieje, niby opisywani ludzie są zwyczajni do bólu, ani dobrze, ani źli i spotykają ich rzeczy, które przydarzają się setkom osób codziennie - jednak opisane zostały tak, że ja momentami miałam gęsią skórkę na rękach... z przejęcia? Żalu? 

Co więcej: kibuc, lata pięćdziesiąte, bohaterowie w większości starsi ode mnie, a ja specjalnie tych różnic nie czułam. Oz pisze bowiem o rzeczach uniwersalnych, które dzieją się "wszędzie", "każdemu" i "zawsze". I może właśnie na tym polega jego geniusz? Na umiejętności snucia prostych, uniwersalnych opowieści?

Dla mnie Wśród swoich to ogromne odkrycie i jedna z tych książek, o których się nie zapomina. Naprawdę warto sięgnąć.

środa, 20 marca 2013

Powoli osiągniesz wszystko! (Nawyk wytrwałości - Anna Kuraszyńska)


Tytuł: Nawyk wytrwałości. Jak go wykształcić metodą małych kroków
Autor: Anna Kuraszyńska
Wydawnictwo: Sensus
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 108


Lektura książki Anny Kuraszyńskiej zajęła mi nie więcej, niż półtorej godziny, ale bez wątpienia jest to jedna z tych pozycji, do których będę wracać. 


Od dłuższego czasu inspiruje mnie działanie w duchu kaizen, które, mówiąc w dużym skrócie, postuluje o systematyczność i stawianie małych kroków na drodze do wielkiego celu. Chodzi po prostu o to, żeby cały czas iść do przodu i nie zatrzymywać się ani na moment. I chociaż słowo "kaizen" u Anny Kuraszyńskiej nie pada ani razu, to pozycja ta jest właśnie o tym. 


Autorka przekonuje, że aby osiągnąć coś, co często wydaje się niemożliwe do osiągnięcia, wcale nie trzeba zaciskać zębów z wysiłku, odmawiać sobie wszystkiego czy też skupiać całej uwagi na tym jednym celu. Ba! Twierdzi, że takie nastawienie to prosta droga do porażki i rozczarowania!


Jak zatem powinniśmy wyznaczać sobie cele? Przede wszystkim: rozsądnie je zaplanować w czasie. Cudów nie ma. Nic nie stanie się z dnia na dzień, zdobycie szczytów wymaga czasu.


A zatem. 


Weź ołówek i kartkę papieru. 

Dokładnie opisz to, co chcesz osiągnąć. 
Wyznacz pierwszy, malutki krok.
Taki, który na pewno uda ci się wykonać.
Jeśli to możliwe, wykonuj go systematycznie przez dany okres czasu.
Wyznacz kolejne zadanie, równie łatwe. 
A potem jeszcze jedno. I następne, nieco trudniejsze. 
Postępuj tak do chwili, aż osiągniesz to, co chcesz.

UWAGA! Cała zabawa polega na tym, żeby nie wyznaczać sobie nierealistycznych terminów. Niech proces zmiany trwa pół roku czy rok - ale doprowadzając go do końca, pękniesz z dumy!

Książka ta jest więc dla "wiecznie początkujących", którzy teraz dostają do ręki skuteczne narzędzie, by doprowadzić zamierzania do końca.

Autorka skupia się na czterech życiowych sytuacjach, kiedy strategia ta może być skuteczna: wyjście z nałogu, zdobycie idealnego ciała, znalezienie wymarzonej pracy oraz budowanie szczęśliwych związków.


Dodam, że Nawyk wytrwałości napisany jest bardzo prostym językiem, tekst opatrzono mnóstwem inspirujących cytatów i, co ogromnie mi się podoba, nie jest to pozycja teoretyczna. To książka, którą należy przeczytać, a potem przepracować na sobie niektóre rzeczy - tylko wtedy lektura będzie miała większy sens.


Polecam! Bo jest to rzecz niewielka... dzięki której dojść można do rzeczy ogromnych :)


Książkę można kupić w księgarni Gandlaf:


sobota, 16 marca 2013

Tajemnica długowieczności (Sekret drzewa oliwnego - Courtney Miller Santo)

Tytuł: Sekret drzewa oliwnego
Autor: Courtney Miller Santo
Wydawnictwo: Wielka Litera (dziękuję!)
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 363

Uwielbiam książki, które mają ciekawy/zaskakujący/niebanalny punkt wyjścia - i Sekret drzewa oliwnego właśnie taki jest. Bo oto na rajskiej farmie, w otoczeniu drzewek oliwnych, mieszka pięć kobiet: Anna, Bets, Callie, Deb i Erin. Nie są to jednak kobiety przypadkowe. Anna jest matką Bets, Bets to matka Callie, Callie urodziła Deb, a Deb Erin.

Nieźle, co :)?

Cała opowieść zaczyna się, dosłownie i w przenośni, od Anny, która ma 112 lat i ambicję, żeby zostać najstarszą żyjącą osobą na ziemi. Annie daleko do schorowanej staruszki: mimo imponującego wieku, zachowała sprawność fizyczną i umysłową. Od lat dogląda drzewek oliwnych i sprawuje zaszczytną funkcję głowy rodziny. Chociaż inne kobiety z rodu Keller bynajmniej nie dają się zepchnąć na margines życia rodzinnego. Każda z nich jest jakaś, każda ma swoje marzenia, tajemnice.

A tych tajemnic w książce Courtney Miller Santo jest całe mnóstwo. Kilka z nich wychodzi na jaw przez przypadek. Na farmę przybywa bowiem doktor Hashmi, który prowadzi badania nad długowiecznością, mieszkanki Hill House zaś wydają się idealnym przedmiotem badań. Doktor Hashmi przygląda się ich DNA w poszukiwaniu tego czegoś, co odpowiada za ich długowieczność. Przypadkiem jednak znajduje coś jeszcze... o czym kobiety z rodu Kellerów nie do końca chciałyby wiedzieć.

Nie dajcie się zmylić okładce i tytułowi! To nie jest sielska opowieść o tym, że szczęśliwym można być tylko wśród drzewek oliwnych, a oliwki to sekret długowieczności! Na farmie rozgrywają się prawdziwe małe dramaty: Deb wychodzi z więzienia i na nowo musi poukładać sobie relacje z córką, w czym pozostałe kobiety nie do końca jej pomagają. Callie zakochuje się w doktorze Hashmi, wymieniają czułe maile... jednak czy miłość między kobietą, którą całe życie spędziła na farmie, a mężczyzną, który całkowicie oddaje sie pracy naukowej w ogóle ma sens?

Nie było opcji, żeby ta książka mi się nie spodobała. Uwielbiam sagi, historie rodzinne i tajemnice. Uwielbiam książki, które pokazują miejsca z klimatem, ale w nieprzesłodzony sposób. No i bardzo lubię czytać opowieści o relacjach matka - córa, a tutaj dodatkowo mamy jeszcze babcię... i prababcię :)

Polecam! Na miłe, przedwiosenne popołudnie jak znalazł :)

środa, 13 marca 2013

Mroczna strona... każdego (Najmroczniejsza ciemność - Carin Gerhardsen)

Tytuł: Najmroczniejsza ciemność
Autor: Carin Gerhardsen
Wydawnictwo: Rebis (dziękuję!)
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 390

I pomyśleć, że jeszcze dwa, trzy lata temu prawie w ogóle nie czytałam kryminałów. Uważałam je za schematyczne, irytujące, głupie i nudne. A wszystko to na podstawie... sama nie wiem czego, bo jak można sobie wyrobić zdanie na temat czegoś, co omija się szerokim łukiem?

Za to teraz... ach! :) Nie ma to jak wyłączać się na kilka godzin, z dobrze napisanym kryminałem w dłoni :)

Carin Gerhardsen miałam okazję poznać już wcześniej, jako autorkę świetnego Domku z piernika - KLIK, oczekiwania wobec Najmroczniejszej ciemności miałam więc dość wysokie. Co mogę powiedzieć po lekturze? Autorka trzyma  bardzo dobry poziom, chociaż, mimo wszystko, pierwsza część cyklu o komisarzu Sonnym Sjobergu podobała mi się ciut bardziej - zaznaczam "ciut".

Akcja Najmroczniejszej ciemności bowiem także została świetnie pomyślana. Ekipa posterunku z Hammarby pracuje równolegle nad dwiema sprawami. Jedna z nich dotyczy nastolatki zamordowanej na promie płynącym ze Szwecji do Finlandii. Ofiarą jest Jennifer, dziewczyna z patologicznej rodziny. Czytelnik poznaje ją na kilkadziesiąt godzin przed śmiercią i wydaje mu się, że wie, kto dokonał mordu.

Druga sprawa jest o wiele bardziej tajemnicza: policjantka znajduje porzucone w krzakach niemowlę, a kawałek dalej zwłoki jego matki. Działania koncentrują się wokół ustalenia tożsamości ofiary, w tym samym czasie jednak pewna rezolutna trzylatka budzi się sama w pustym mieszkaniu... i nie bardzo wie, co powinna robić. 

Już za pierwszym razem, w przypadku Domku z piernika, przede wszystkim doceniłam to, że Carin Gerhardsen w swoich kryminałach pokazuje więcej, niż tylko działania policji. Jej bohaterowie są "jacyś", a sytuacje i dylematy, w jakich zostają postawieni, do najłatwiejszych nie należą. 

Tutaj jest podobnie. Uwagę przykuwa Elise, czternastoletnia siostra zamordowanej Jennifer, która nagle zostaje zupełnie sama i zdaje się tak samo nieporadna, jak trzyletnia Hanna, którą pozostawiano bez opieki. 

Równie ciekawą postacią jest Jocke, chłopak ofiary. Na pierwszy rzut oka wydaje się pewnym siebie mężczyzną, jednak kiedy zajrzeć pod maskę "macho", za którą się skrywa... 

Zaskakuje także prowadzący śledztwo komisarz Conny, do tej pory przykładny mąż i ojciec piątki dzieci. Pozornie niby nic się nie zmienia... skąd jednak w jego snach nagle pojawia się rudowłosa kobieta, od której nijak nie może się uwolnić, także na jawie?

W przypadku tej książki tytuł bardzo adekwatnie oddaje jej treść - może on bowiem dotyczyć zarówno zbrodni, z jakimi mamy do czynienia, jak i ludzkiej natury. Wychodzi bowiem na to, że każdy coś ukrywa, każdy ma swoje "demony", swoją ciemną stronę.

Tak jak po lekturze Domku z piernika, tak i teraz z niecierpliwością będę wypatrywać ciągu dalszego. Autorka bowiem nie doprowadziła do końca wielu wątków, zostawiając sobie otwartą furtkę na interesujący ciąg dalszy.

A ja z przyjemnością mogę jej książki polecić: naprawdę wciągająca lektura!

piątek, 8 marca 2013

Uwielbiam! (Mieć siedem lat - Alexander McCall Smith)

Tytuł: Mieć siedem lat
Autor: Alexander McCall Smith
Wydawnictwo: MUZA (dziękuję!)
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 295

Pytań o ulubioną książkę nie lubię, podobnie jak ciężko jest mi wskazać jednego ulubionego pisarza. Jednak z określeniem na które tytuły wyczekuję - tu już nie mam problemu. W 2010 roku pisałam recenzję 44 Scotland Street, pierwszego tomu serii Alexandra McCall Smith. I od tej pory nic się nie zmieniło: uwielbiam czytać o mieszkańcach Edynburga, uwielbiam styl autora, pełen anegdot i zaskakujących wydarzeń, po lekturze kolejnych części z niecierpliwością czekam na jeszcze.

Wkręciłam się w tą serię, naprawdę się wkręciłam. Poszczególne rozdziały książki na początku ukazywały się w gazecie, jako powieść w odcinkach. Ja odnoszę wrażenie, że wraz z powstawaniem kolejnych części, autora nabrał wiatru w żagle. Mogę się mylić, ale mam wrażenie, że pozytywne komentarze czytelników (a sam przyznaje, że często się z takim pozytywnym odzewem spotyka) dały mu pewność siebie, zachęciły do pracy nad bohaterami... i przez to każdy kolejny tom jest coraz lepszy. Naprawdę: lektura kolejnych części sprawia mi coraz większą frajdę i coraz bardziej przywiązuję się do bohaterów.

Moim faworytem nieustannie jest sześcioletni Bertie i nadal twierdzę, że chciałabym kiedyś takiego synka :) W tym tomie o chłopcu możemy poczytać całkiem sporo, podobnie jak o jego wkurzającej matce Irene - Panie Autorze: ta postać to mistrzostwo świata!

Dużo miejsca poświęcone zostaje Matthew i jego żonie, którzy to spodziewają się dziecka i kupują dom. Nie zabrakło też mojego ulubionego psa Cyrila ze złotym zębem, jego ekscentrycznego właściciela Angusa i Dominiki - postaci, którą coraz bardziej lubię.

Mieć siedem lat to szósty tom serii, ja jednak niezmiennie polecam całość. Alexander McCall Smith pisze książki lekkie, ale nie głupie, ze świetnymi bohaterami, którym przydarzają się zaskakujące, acz codzienne rzeczy. A po lekturze pozostaje to, mimo wszystko, przyjemne uczucie niedosytu i oczekiwanie na jeszcze. I mam nadzieję, że to "jeszcze" nastąpi - bo niestety nie znalazłam zapowiedzi kolejnego tomu na okładce :(

wtorek, 5 marca 2013

Rozwiązanie konkursu z księgarnią Gandalf! :)

Przepraszam! Rozwiązanie konkursu miało być wczoraj, będzie dzisiaj - mam nadzieję, że wybaczycie :)

W roli maszyny losującej, tradycyjnie, moja mama, która zadecydowała:

Bon o wartości 40 zł do wykorzystania w księgarni Gandalf wędruje do osoby, która podpisała się jako MaJa, która zostawiała komentarz jako osiemnasta ("18 - bo tyle stopni pokazał dzisiaj nasz termometr w najbardziej nasłonecznionym miejscu") i Sophie, której komentarz był dwudziesty pierwszy - "bo 21 marca zaczyna się wiosna".

Dziewczyny: gratuluję i poproszę o kontakt mailowy (slowoczytane@gmail.com), żebym mogła skontaktować Was z osobami z księgarni.

Czekam do piątku! Proszę również o kontakt zwyciężczynie z pierwszej odsłony konkursu - bony czekają! :)


poniedziałek, 4 marca 2013

Depresja komisarza (Z pustymi rękami - Valerio Varesi)

Tytuł: Z pustymi rękami
Autor: Valerio Varesi
Wydawnictwo: Rebis (dziękuję!)
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 262

Podobały mi się Pokoje do wynajęcia Valerio Varesi, Z Pustymi rękami zaś to godna kontynuacja - być może nawet lepsza od pierwszego tomu.

Akcja, podobnie jak wcześniej, rozgrywa się w Parmie. I o ile w Pokojach do wynajęcia była do Parma zasnuta mgłą, tak tutaj przedstawione zostało miasto o nagrzanych murach, lepkie od potu, dogorywające w upale. A piszę o tym już na początku, gdyż niewiele jest powieści, w których opisywana przestrzeń jest pełnoprawnym bohaterem utworu, a nie tylko tłem dla przedstawianych wydarzeń. Powieść tę wypadałoby czytać z mapą miasta na kolanach, co chwila bowiem pada nazwa ulicy, placu, budynku, przywołane zostają szczegóły z topografii miasta. Miasta, które komisarz Soneri w równym stopniu kocha, co i nienawidzi. 

Z jaką sprawą tym razem przychodzi zmierzyć się komisarzowi, gdy na początku wiadomo niewiele?

- Właśnie zbyt wiele - poprawił go Soneri. - Nie wiem, od którego miejsca zacząć. Co to było? Zwykła kradzież, która się skończyła nieoczekiwanymi komplikacjami, męska prostytutka, konflikt między praczami brudnych pieniędzy, sprawa długów czy rozwścieczone rodzeństwo?

Komisarz, swoim zwyczajem, nie lubi siedzieć za biurkiem. W pracy częściej niż z dowodów znalezionych na miejscu zbrodni, korzysta z rozmów z osobami nawet luźno związanymi ze sprawą, którą prowadzi. Ta aktualna zaś jest wyjątkowo paskudna, okazuje się bowiem, że przestępcami nie są ludzie z półświatka, lecz osoby, które na co dzień noszą garnitury i zajmują wysokie stanowiska. A wobec nich Soneri jest bezsilny. 

Tym razem więc zamknięciu sprawy nie towarzyszy ulga, że  udało się wyjaśnić wszystkie zagadki i ukarać tych, którzy na to zasłużyli. Soneri jest głęboko rozczarowany, rzekłabym nawet, że przechodzi coś w rodzaju kryzysu wartości, jego praca bowiem nagle traci sens. Komisarz ma poczucie misji: fakt, tapla się we wszystkich niegodziwościach, jakie spotykają Parmę, bezpośrednio dotyka zła, jednak zawsze była nadzieja, że dzięki rzetelnie poprowadzonemu śledztwu, zwycięstwo przechyli się na stronę dobra. Tym razem jest inaczej... i to rozczarowanie komisarza naprawdę udziela się czytelnikowi.

Wiadomo, że książka ta musiała mi się spodobać. Oprócz świetnie poprowadzonej intrygi kryminalnej, jest tu cały szereg rzeczy, które przykuły moją uwagę: wspomniana już duszna Parma, motyw skradzionego akordeonu (kto mógł połasić się na akordeon starego człowieka?!), romans z Angelą. Najciekawsza jednak tym razem wydała mi się postać głównego bohatera, który nieco przypomina mi Don Kichota walczącego z wiatrakami. Jednak odpowiedzi na to, czy ta walka ma sens czy nie proponuję poszukać samodzielnie, bo do tego właśnie zdaje się zachęcać autor. 

piątek, 1 marca 2013

Nowy konkurs z Gandalfem + rozwiązanie poprzedniego :)

Dziś obiecany drugi konkurs, w którym do wygrania kolejne dwa bony do wykorzystania w księgarni Gandalf, o wartości 40 i 30 zł.

Zadanie prościutkie:

Proszę o wskazanie jednej książki z oferty księgarni, którą mielibyście ochotę przeczytać w weekend - chętnie się zainspiruję nowymi tytułami :)

Na propozycje czekam do końca niedzieli, w komentarzach, zwycięzców podam w poniedziałek.

Powodzenia! :)



Szybko i bez zbędnych ceregieli ogłaszam również, że bon o wartości 50 zł do wykorzystania w księgarni Gandalf wygrała Oladios (komentarz nr 17), a bon o wartości 30 zł wędruje do Izfy (komentarz nr 24).

Gratuluję! :)

Bardzo proszę o kontakt mailowy, tak, abym mogła skontaktować Was z osobą z księgarni Gandalf (slowoczytane@gmail.com)

Zwycięzców wyłoniłam za pomocą strony random.org