O gotowaniu, odchudzaniu i dietach mogłabym się mądrować długo.
Bo gotować lubię, odchudzać się zaczynam co kilka tygodni, a o dietach teoretycznie wiem wszystko.
Od jakiegoś czasu jednak... no cóż, zmądrzałam. Podejrzewam, że ta zmiana w mojej głowie zaczęła się wtedy, gdy pierwszy raz zetknęłam się z książkami p. Bożeny Żak-Cyran, która jest dla mnie wyrocznią, jeśli chodzi o zdrowe odżywienie. Ona też zmieniła mój stosunek do słowa "dieta". Otóż dieta to nie żadna kara, tylko prezent, jaki możemy sami sobie zrobić, wiedząc, że dzięki jedzeniu dbamy o swoje zdrowie. Dieta to nie ciąg zakazów, lecz świadome dobieranie produktów tak, aby jak najwięcej korzyści z nich czerpać. Wreszcie: dieta to nie jest udziwniony jadłospis, który stosujemy przez kilka dni, klnąc pod nosem, tylko to, w jaki sposób jemy codziennie.
W moim przypadku jest tylko jedno małe "ale". Słodycze. Tu nie ma mocnych. Albo nie jem ich wcale (dosłownie wcale: nie jem marchewki, jabłek, nie słodzę herbaty - zero!), albo jem je jak głupia (dosłownie jak głupia: dwie paczki wafelków zagryzione czekoladą). Mogę nie jeść mięsa, mogę nie jeść białego pieczywa, mogę nie jeść smażonego - czekoladę zjeść muszę.
Z książką Anny Sasin próbuję sobie ten problem zracjonalizować. Autorka nakłania, aby zanim sięgniemy po coś, co nam szkodzi, lecz na co mamy ochotę, zadać sobie pytanie: kogo karmisz? W moim przypadku jest to... nuda. Czekam aż zagotuje się woda - zjem dwa ciastka. Zostało mi pięć minut do wyjścia - a, to skubnę cukiereczka. I tak dalej.
Anna Sasin wyróżnia dwa rodzaje głodu: fizyczny i emocjonalny. I wierzcie mi, wcale nie jest łatwo odróżnić jeden od drugiego! Wydaje ci się, że jesteś głodna? Nieprawda, jesteś po prostu zmęczona/smutna/zła. Książka "Głodne emocje" uczy jak nazywać i rozpoznawać te stany, postuluje, aby jedzenie znów stało się tylko odżywianiem, a nie "pocieszaczem" czy remedium na całe zło.
Autorka prezentuje bardzo zdrowe podejście do sprawy. Twierdzi, że każda dieta zaczyna się w głowie. I nigdy nie chodzi tylko o to, żeby po prostu nie jeść. Dlatego też tak wiele miejsca poświęca takim zagadnieniom jak pewność siebie, asertywność, motywacja. Okazuje się bowiem, że często mamy o wiele większe problemy niż nadwaga, która staje się tylko pretekstem do usprawiedliwienia życiowych porażek.
Nie twierdzę, że po lekturze tej książki nagle przestanę lubić czekoladę, bo nie przestanę. Nie twierdzę, że nie będę jadła ciast, których pieczenie jest moją przyjemnością i pasją. Ale mam nadzieję, że uda mi się poprzestać na jednej kostce/jednym kawałku.
Książkę polecam nie tylko tym, którzy chcą zgubić kilka kilogramów. Dla mnie "Głodne emocje" stały się pretekstem do tego, by racjonalnie spojrzeć na siebie, spróbować pożegnać się z kilkoma kompleksami i podejść do diety spokojnie, poprzestawiać pewne rzeczy w swoim jadłospisie. Jak mi to będzie dalej szło - zobaczymy. Ale wierzę, że w starciu Ania kontra słodycze, będzie jeden zero dla mnie :)
Za książkę dziękuję księgarni Sensus.pl.
Anna Sasin, Głodne emocje, Sensus.pl, s. 165.
zainteresowałaś mnie;) jak tylko skończę swój stosik to rozglądnę się za tą propozycją;)
OdpowiedzUsuńJa ze słodkim mam podobnie ! masakra :) A z książką chętnie się zapoznam ;)
OdpowiedzUsuńCoś jest w tej dietetycznej tematyce :P Ale ja się raczej nie skuszę
OdpowiedzUsuńW AŻ jest HALT. Gdy przesadzisz z byciem głodnym, gniewem, samotnością, zmęczeniem to zażerasz.
OdpowiedzUsuń