Kryminały retro - to lubię! Z twórczością Pawła Jaszczuka miałam już przyjemność się spotkać. "Plan Sary" wspominam bardzo miło, a i lektura "Marionetek" przypadła mi do gustu - tym bardziej, że obie te książki łączy postać głównego bohatera, Jakuba Sterna.
Jakub Stern jest redaktorem, ale odniosłam wrażenie, że pisanie tekstów nie jest tym, co lubi najbardziej, gdyż widać, że jest urodzonym podróżnikiem i samozwańczym detektywem. Chociaż akurat szans, aby sprawdzić się w tej drugiej roli mu nie brakuje. Prowadzi on bowiem dział kryminalny w gazecie codziennej. Jakub od stukania w maszynę woli rozwiązywać skomplikowane zagadki, niejako wchodzić w umysł mordercy, podążać jego szlakiem. Dlatego też nie wystarczają mu błahe tematy, jak np. zbrodnie popełnione przez zazdrosnych kochanków czy jakieś nieważne pobicia. Jakub pragnie wielkich tematów i od czasu do czasu je dostaje.
Cała akcja "Marionetek" zaczyna się, a jakże, od trupa. Niepozorny pracownik banku, a po godzinach literat, zostaje znaleziony przez uczennice gimnazjum... bez głowy... oparty o murek. Po tej zbrodni dochodzi do kolejnej, a potem jeszcze jednej. Wszystkich nieszczęśników łączy to, że byli związani z trupą teatralną, zaś kluczem do rozwikłania zagadki ich śmierci są właśnie tytułowe marionetki. Okazuje się, że mogą być one kimś więcej niż tylko lalkami, mogą budzić nie tylko zachwyt swoim perfekcyjnym wyglądem, lecz i strach.
To, co zwraca uwagę w tej powieści, to nie tylko starannie przemyślany wątek kryminalny, lecz postać wspomnianego już Jakuba Sterna. Autor chyba więcej uwagi niż ostatnio poświęcił na to, aby oddać stan ducha, w jakim bohater znajduje. A trzeba przyznać, że nie ma łatwo. Z jednej strony Jakub jest idealistą, chce wyjaśnić zło, które już się stało. Z drugiej zaś wymaga się od niego, aby pisał "krwawe newsy", wszak gazeta musi się sprzedać. Sytuacji nie ułatwia mu jego szef, którego szczerze nie znosi, ani Wilga de Brie, koleżanka z redakcji, która w swoim śledztwie zawsze zdaje się być o krok przed Sternem. Wiele do życzenia pozostawiają też relacje rodzinne bohatera, co w sumie nie powinno go dziwić, gdyż dreszczyku emocji dostarcza mu ściganie morderców, a nie rodzinne obiady. Dla mnie Jakub jest więc tu trochę bohaterem romantycznym, nierozumianym przez świat i wewnętrznie rozdartym, lecz także i dekadentem, który widział tyle ohydy i występku, iż śmiało może powiedzieć, że "nie wierzy w nic".
"Marionetki" zdecydowanie warto przeczytać, gdyż mamy tu dużo więcej niż tylko zwykłe śledztwo. No i klimat przedwojennego Lwowa, wiele ciekawostek o jego życiu kulturalnym, szczegółowo oddana topografia miasta - te czynniki sprawiają, że czekam na kolejne spotkanie z Jakubem Sternem.
P. Jaszczuk, Marionetki, Prószyński i S-ka, 2012, s. 339.
Czytałam obie książki autora i też niecierpliwie czekam na kolejny tytuł autora :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :)
UsuńJa "Planu Sary" akurat nie czytałam, ale miałam okazję czytać niedawno "Marionetki" które spodobały mi się :) Do pierwszej książki autora na pewno jeszcze wrócę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A ja się przymierzam do jeszcze wcześniejszych powieści :)
UsuńNa tę książkę mam ochotę od jakiegoś czasu i muszę w końcu po nią sięgnąć. Albo przynajmniej jakiś inny twór tego autora
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie tu bo tez kocham czytać .
OdpowiedzUsuń+ zaprasza do mnie http://wzakadziepsychiatryczym-zahir.blogspot.com/
Polecam wywiad z Pawłem Jaszczukiem:
OdpowiedzUsuńhttp://www.zzyciaksiazek.blogspot.com/2012/04/cafe-hultaj-ali-baba-pawe-jaszczuk.html