Do książek, które "stały się międzynarodowym bestsellerem przetłumaczonym na 17 języków" z założenie podchodzę nieufnie, gdyż najczęściej za szumnymi hasłami kryje się wielkie NIC. Nie zmienia to jednak faktu, że niektóre z nich z założenia również czytam, co by wiedzieć, czym zachwycił się świat (albo też która z książek miała najlepszą promocję i najwięcej pieniędzy przeznaczono na reklamę).
Za "Sekretną córką" na szczęście nie kryje się wielkie NIC i czytałam ją nawet nie tyle z przyjemnością, co ze wzruszeniem. Jest to bowiem opowieść o pragnieniu macierzyństwa, stracie dziecka, poszukiwaniu własnej tożsamości. Ale od początku.
1984 rok, Indie, kraj kontrastów, w którym wskaźniki urodzeń stają na głowie. Rodzice, a raczej ojcowie, chcą mieć synów, gdyż wiadomo, że z dziewczynek jest niewielki pożytek, a gdy dorosną, trzeba kombinować, jak uzbierać dla nich posag. Dlatego też bardziej pożądani są synowie. Kavita nie miała szczęścia: pierwszy poród zakończył się wydaniem na świat dziewczynki, którą jej zabrano i kobieta nigdy nie dowiedziała się, co stało się z dzieckiem. Przy drugiej ciąży była bardziej ostrożna: chociaż znów urodziła córeczkę, oddała ją do sierocińca, czego przez resztę życie nie mogła sobie wybaczyć i co ją prześladowało, lecz przynajmniej wiedziała, że dziecko żyje.
W tym samym czasie, a Ameryce, młoda lekarka Somer traci kolejne ciąże, w końcu słyszy diagnozę, która brzmi dla niej jak wyrok: nie będzie mogła mieć dzieci. Po fali rozpaczy zaczyna myśleć o adopcji. Jako iż jej mąż pochodzi z Bombaju, adoptują indyjską dziewczynkę, Ashę. I tylko pozornie mogłoby się wydawać, że wszyscy są zadowoleni: Kavita ocaliła dziecko od śmierci, Somer dostaje upragnionego bobasa, a "bobas" dostaje kochających rodziców, którzy mogą mu zapewnić przyszłość. Jest jednak zupełnie inaczej: Somer ma poczucie, że nie sprawdza się jako matka, nie czuje, że dziecko jest "jej", szybko okazuje się, że nie potrafi znaleźć wspólnego języka z dorastającą córką. Asha tymczasem dostrzega, że jest inna. Nikt nie ukrywa przed nią, że jest adoptowana, ale ciągnie ją do Indii i gdy tylko nadarza się szansa, by tam pojechać na staż dziennikarski, natychmiast korzysta z okazji, co Somer odczytuje jako zdradę i atak wymierzony w siebie. Kavita tymczasem, której za trzecim razem udaje się urodzić synka, zauważa, że syn nie jest spełnieniem jej ambicji, tęskni za córką, odwiedza nawet sierociniec, w którym zostawiła dziecko... A Asha w tym samym sierocińcu, dowiaduje się, kim byli jej rodzice...
Ogromnie się cieszę, że autorka nie poszła w kierunku melodramatu i nie doprowadziła do "spotkania po latach", gdzie matka i córka padają sobie w ramiona i spowiadają z lat rozłąki. Cieszę się również, że nie stało się tak, iż Asha po spotkaniu z indyjską rodziną ze strony ojca przywdziewa sari i rezygnuje ze swojego życia w Ameryce. Autorka ustrzegła się w tej książce wielu łatwych, lecz irytujących rozwiązań i naprawdę chwała jej za to. I tym samym napisała naprawdę dobrą powieść o uczuciach, jakie nierozerwalnym łańcuchem łączą kobiety z różnych kultur, kolejny raz udowadniając, że może i różni nas kolor skóry czy religia, ale w środku wszyscy jesteśmy tacy sami.
A, i plus za słowniczek na końcu książki oraz to, że tłumacz pozostawił w tekście kilka indyjskich słów. Bardzo dobrze wpływa to na styl i klimat książki.
Polecam, warto!
S.S. Gowda, Sekretna córka, Prószyński i S-ka, Warszawa 2011, s. 404.
Książka czeka na swoją kolej na półce, jak najbardziej. Przeczytałam Twoją recenzję i już się nie boję, że mnie ckliwe Bollywood przyatakuje. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMooly - na szczęście nie :) Umówmy się: jest to literatura popularna, ale w naprawdę dobrym wydaniu i Bollywoodu ckliwego na szczęście tu nie ma :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki. Czeka na mnie już na półce i po Twojej recenzji, chyba sięgnę po nią poza kolejnością :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już parę recenzji łącznie z twoją i wszystkie utwierdzają mnie w przekonaniu, że warto poznać tę książkę. Muszę więc rozejrzeć się za nią prędziutko.
OdpowiedzUsuńJeden bestseller, szeroko reklamowany i wychwalany już mam: "Tygrysie wzgórza", i nie czytałam go jeszcze, boję się rozczarowania, tak wiem, że to głupie, ale tak mam. Stoi sobie na półce i czeka. Po "Sekretną córkę" też mam zamiar sięgnąć, cieszę się, że nie ma właśnie tego ckliwego melodramatu, którego nie cierpię w książkach
OdpowiedzUsuńCzytałam, polecam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie autorce chwała za to, że oparła się schematom. Jeszcze na uwagę zasługuje moim zdaniem mnogość problemów i w pewnym sensie trójwymiarowość tej książki, bo nie skupia się tylko na jednym :)
Tajemnico - hehe, ja tak poza kolejnością sięgam ostatnio po Noblistów :)
OdpowiedzUsuńCyrysia - warto :)
Evita - to nie głupie, sama też tak mam :) "Tygrysie wzgórze" planuję sobie kupić, tylko czekam na jakąś fajną promocję :)
Zaczytana w chmurach - zgadza się. Skupiłam się głównie na bohaterkach, a zupełnie pominęłam całe tło, a więc zwyczaje, które kultywuje się w Indiach, zderzenie kultur, rolę kobiet w tradycyjnym społeczeństwie. na osobną uwagę zasługują też relacje, jakie łączę Kavitę z jej mężem i to, jak na tym tle wypada Somer.
Czytałam niedawno i bardzo, ale to bardzo mi się podobała. Z całą pewnością warto. Polubiłam Krisa ;) Somer współczułam momentami, a Asha podczas wizyty w slumsach była tak niedomyślna. Bardzo powoli i z czasem docierało do jej świadomości, że to mogłaby być jej rzeczywistości. Myślałam też, że Kavita i Asha się spotkają...szczególnie jak obie były w tej świątyni.
OdpowiedzUsuńŚwietna książka !
Słyszałam wiele o tej książce i nawet raz ją widziałam w sklepie, ale jakoś przeszłam obok niej obojętnie. Owszem, podobał mi się temat, lecz miałam niejakie obawy z tym, jak autorka wywiąże się z niego. Jednak chyba zmienię zdanie i w końcu sięgnę po "Sekretną córkę". Przyczynił się do tego fakt, iż nie ma tam sielankowego zakończenia z udziałem rodzicielki oraz córki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Cassin - masz rację, umknął mi ten wątek, że w czasie pracy w slumsach Asha mogła uświadomić sobie, że to mogła być również jej rzeczywistość. A że się nie spotkały przez moment, nic nie widząc o sobie, to tylko lepiej dla książki :)
OdpowiedzUsuńIce_Fire - możesz sięgnąć bez obaw :)
Po ostatnio przeczytanej recenzji u Clevery książka widnieje u mnie jako "must have". Koniecznie muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńMagdo - Clevera potrafi zachęcić, to fakt :)
OdpowiedzUsuńCoraz częściej spotykam się z tą książką i to z pozytywnymi opiniami, więc chyba się skuszę! :)
OdpowiedzUsuń