Strony

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Pisarz i maratończyk (O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu - Haruki Murakami)

Styczeń jest dobrym miesiącem na nadrabianie zaległości w autorach - jakkolwiek to brzmi. Udało mi się przeczytać "Śmiech w ciemności" (i tym samym przestałam cierpieć na kompleks "A ja jeszcze nic nic Nabokova nie czytałam") oraz "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu" (i mam kolejny kompleks, tym razem Murakamiego, z głowy).

Czy Murakami mnie zachwycił? Otóż nie, a wiem, że zachwyty budzi. Wiem też, że nie jest to "typowa" książka tego autora i to cały czas mam na uwadze.

"O czym mówię" czytało mi się bardzo dobrze - pewnie dlatego, że biegać próbuję, a pisać bym chciała. Autor zaś łączy oba te tematy.

W książce uderzył mnie jeden wątek. Chodzi o ten, w którym autor wyjaśnia, w jaki sposób został pisarzem. Otóż...no cóż: "wziął i napisał" książkę.Najpierw jedną, potem drugą, a na koniec stwierdził, że chciałby poświecić się pisaniu. A teraz jest chyba najbardziej popularnym japońskim pisarzem. Jaki z tego wniosek? Niektórzy po prostu pisarzami się rodzą.

Co autor uważa za najważniejsze przy pisaniu? Po pierwsze: talent. Po drugie: skupienie. Po trzecie: wytrwałość. Proste, czyż nie?

Nie ukrywam, że właśnie te fragmenty poświęcone pisaniu podobały mi się najbardziej, gdyż uwielbiam książki, które pozwalają podpatrywać autora przy pracy.Jednak zdecydowanie więcej miejsca Murakami poświęca bieganiu, przygotowaniom do maratonów, refleksjom, jakie zrodziły się na bieżni.

Nie wiem, czy to dla autora charakterystyczne, ale podoba mi się sposób, w jaki płynnie przechodzi z jednego tematu na drugi, jak popada w dygresje, by za moment "jeszcze na moment" wrócić do tematu głównego.

I tak, jak pisałam na początku: Murakami nie zachwyca w tej książce. Ale już na pewno zachęca, żeby sięgnąć po jego powieści... i w końcu zacząć biegać :)

H. Murakami, O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu, MUZA, Warszawa 2010, s.191.

18 komentarzy:

  1. Muszę kiedyś po nią sięgnąć. Może będzie receptą na moją, niepojętą ilość razy zaczynaną, książkę. Chyba najbardziej brakuje tej wytrwałości.
    Z tym talentem bym się nie zgodziła, bo nie wszyscy, którzy piszą mogą się przecież poszczycić takowym. Ale książki tej nie czytałam, więc nie wiem jak autor ten talent widzi.

    I tak, sądzę, że ta zręczność jest typowa dla Murakamiego.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Murakami pisze tak: "Bez względu na to, ile się ma entuzjazmu i ile wysiłku wkłada się w pisanie, jeśli nie ma się ani krzty literackiego talentu, można zapomnieć o byciu pisarzem".Ja się z tym zgadzam.

    Również pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bronię się przed tą książką z kilku powodów.
    Jednym z nich jest fakt o którym wspomniałaś - nie jest to "typowy" Murakami. Ponadto jest to książka cienka, troszkę dla mnie abstrakcyjna (nigdy nie lubiłam biegać) i chyba jednak zbyt realistyczna.

    Dlatego też zostawiam sobie ją na sam koniec przygody z Murakamim, która, mam nadzieję, jeszcze troszkę potrwa.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na półce czeka "Norwegian wood" i "Kronika ptaka nakręcacza". Jak się tylko z nimi zapoznam z przyjemnością sięgnę po kolejne książki Murakamiego, m.in. opisaną przez Ciebie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po tą pozycję Murakamiego raczej nie sięgnę, jakoś jak dla mnie mało ciekawy temat o bieganiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo, że bieganie to dla mnie niezbyt interesujący temat, to jednak ze względu na moją sympatię do autora po tę książkę sięgnę. A nuż mi się spodoba. (:

    OdpowiedzUsuń
  7. Piszesz, że Murakami Cie nie zachwycił, a po przeczytaniu całej recenzji odnoszę wrażenie, że jednak Ci się spodobał:)
    jest takie powiedzenie: "na złość mamusi zsikać się w majtki" i ja chyba "na złość mamusi" nigdy nie przeczytam Murakamiego. Nie wiem dlaczego nie umiem się do niego przemóc - tytuły mnie zrażają, nazwisko mi nie pasuje... irracjonalne to strasznie, ale mnie trzyma!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Claudette - kolejny raz okazuje się, że kolejność czytania ma znaczenie. Mnie ta książka zachęciła, bo czytałam ją jako pierwszą i mam ochotę na więcej. Natomiast jeśli Murakami faktycznie jest taki wspaniały,to zostawienie jej na koniec może zepsuć dobre wrażenie, jakie ten pisarz wywołuje - chyba :)

    Kasandro - bardzo podoba mi się słowo "Nakręcacz" :) Ciekawe, jak spodoba Ci się książka :)

    Tośka - co kto lubi :)

    Liliowa - a ja lubię książki o bieganiu (vide: "Urodzeni biegacze"), bo sama truchtać lubię, acz brak mi w tym konsekwencji :)

    Naczynie Gliniane - mnie zachwycił ostatnio "Śmiech w ciemności"- Murakami mi się "tylko" podobał :) Wydaje mi się jednak, że to nie jest jego najlepsza książka - ale jednocześnie jest dobra na tyle, że sięgnę po coś jeszcze :)
    A irracjonalnie baaardzo długo nie miałam ochoty sięgnąć po Larssona - teraz już trochę mam ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ta pozycja czeka już na mnie na półce :)
    Polecam Ci "1Q84" bo to jest typowy Murakami :)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam tylko Norwegian Wood, i bardzo mi się podobała. Mogę z całym przekonaniem Ci ja polecić. Z resztą jego twórczości zapoznam się wkrótce.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, płynna zmiana tematu, by za chwilkę znów o niego zahaczyć, to dla Murakamiego typowe, zauważam;) Co do zbiorku esejów o bieganiu, hm, nie uważam, by był on rewelacyjny, ale z drugiej strony coś w tych esejach jest, jakaś taka pasja autora i próba opowiedzenia o niej. Jednak opowiedzenia nie z wyższością, ale tak zwyczajnie, tak, jak się opowiada kumplowi przy piwie. Mnie się to podobało.

    Ze Murakamiowych zbiorów - z literatury faktu - kusi mnie jeszcze "Underground", traktujący o ataku gazowym w Tokijskim metrze w roku 1995. Niestety, jak dotąd nie przełożony na język polski.

    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  12. czytałam jego dwie książki, mam ochotę na więcej :) może jak przeczytam tę to się zmobilizuję po raz 100000000000000 do biegania, które będzie jak zawsze trwało 2 dni? :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Mogę na gorąco podzielić się refleksją, bo jestem właśnie w trakcje '1Q84' - jak dobrze pójdzie skończę dziś lub jutro.

    Książka mnie bardzo mile zaskoczyła. Miałem obawy, bo wytwory japońskiej kultury są dla mnie czasem... dziwne. Murakami jest jednak - przynajmniej w tym przypadku - niesamowity. książka jest magiczna, wciąga, przyciąga jak magnes. Nie wiadomo, o co chodzi w historii, z rozdziału na rozdział robi się coraz dziwniejsza, ale też bardziej niesamowita. Być może Murakami kieruje się maksymą, którą każe wypowiedzieć jednemu ze swoich bohaterów: 'Książka musi mieć coś, czego ja nie potrafię do końca zrozumieć. Bo wiesz, wśród powieści najbardziej cenię te, których nie mogę do końca zrozumieć. To, co potrafię zrozumieć, ani trochę mnie nie interesuje'.
    W 1Q84 jest coś niezrozumiałego i to właśnie wciąga.

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmmm... Powiem Ci, że zniechęciłaś mnie trochę do tej książki, gdyż zamierzałam ją kupić :) Ale skoro nie jest zachwycająca to może jednak pożyczę... :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dla mnie jest świetna ;) To moja pierwsza książka tego autora i jestem zachwycona. Skoro średnia, to nie mogę się doczekać kiedy przeczytam następna, która grzecznie już czeka na półce ;)
    I dosłownie po tej lekturze ma się ochotę biec!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Zachęcacie bardzo. Nie znam jeszcze tego autora. Lubię kulturę japońską i karate, które trenuję. Dlatego tym bardziej skusze się na tę pozycję wydawniczą.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja muszę po Murakamiego sięgnąć, bo jak nie chwalą, to i tak o nim piszą... Taki się sławny zrobił, że wstyd nie znać choćby jednej jego książki ; )

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo ciekawe dla mnie tematy porusza Murkami w tej książce.
    Z bieganiem miałam pewne incydenty, ale na dłuższy romans nie mogę się zdecydować, więc może mnie natchnie :).

    OdpowiedzUsuń