Są takie książki, o których zwyczajnie nie wiem, co napisać. Miałabym problem z pisaniem o "Medalionach", miałam problem z napisanie o "Oczyszczeniu" Sogi Oksanen i mam problem z "Łąką Umarłych".
Od razu mówię, że książka jest rewelacyjna. Czytałam ją o szóstej trzydzieści (rano!) w zatłoczonym autobusie i ani razu nie przysnęłam - może być lepsza rekomendacja :)?
A poważnie: autor powieści sięga po tematykę uniwersalną. Mianowicie: stawia odwieczne pytanie, skąd na świecie bierze się zło. A raczej: skąd zło w człowieku? Dlaczego człowiek zabija? I dlaczego robi to, chociaż nie musi? Wreszcie zostaje tu poruszony problem winy i kary oraz katów i ofiar. I wyrztów sumienia, które się ma lub nie.
"Łąka umarłych" opowiada o wydarzeniach, które rozgrywają się w trzech planach czasowych: w okresie wojny, w latach siedemdziesiątych oraz w 1996, kiedy niemiecki oficer przybywa do odciętej od świata wioski, gdzie w czasie wojny mordował Żydów. Jest u schyłku życia, lecz coś jeszcze musi załatwić...
Wszystko zaczyna się jednak, gdy w Lipach Wielki pojawia młody student, Andrzej, i zanim jeszcze zdąży się do wioski zbliżyć, ktoś na niego napada. Jego ojciec miał w Lipach obserwatorium, po wojnie także często je odwiedzał. Andrzej niewiele wie o życiu ojca w tym miejscu, po jego śmierci, nieświadomy niebezpieczeństwa, jakie nad nim ciąży, postanawia je odwiedzić. Wraz z jego pojawieniem się kolejny raz do głosy dochodzi Historia i wydarzenia sprzed lat, które wpływają na losy żyjących mieszkańców Lip...
Autor podejmuje z czytelnikiem swoistą grę. Wiadomo, że coś złego wydarzyło się w wiosce. Wiadomo, że nie jest ona "normalnym" miejscem, ludzie są w niej dziwni, a mury górującego nad nią klasztoru skrywają jakąś tajemnicę. Można odnieść wrażenie, że to więzienie, do którego obcy nie mają dostępu, a wyjść z niego nie można. Dlaczego? Autor do końca tego nie zdradza, trzymając w napięciu i sprawiając, że od książki nie można się oderwać.
Polecam! Naprawdę gorąco polecam, szczególnie tym, którzy z założenia nie czytają książek polskich autorów, gdyż uważają, że są ona mało interesujące i "gorsze" od tych wydawanych za granicą. A piszę to, ponieważ z taką opinią niedawno się spotkałam: że polskiej literatury współczesnej nie da się czytać. Otóż da się: i towarzyszą temu ogromne emocje!
M. Pilis, Łąka Umarłch, Wydawnictwo SOL, Warszawa 2010, s. 383.
Od razu mówię, że książka jest rewelacyjna. Czytałam ją o szóstej trzydzieści (rano!) w zatłoczonym autobusie i ani razu nie przysnęłam - może być lepsza rekomendacja :)?
A poważnie: autor powieści sięga po tematykę uniwersalną. Mianowicie: stawia odwieczne pytanie, skąd na świecie bierze się zło. A raczej: skąd zło w człowieku? Dlaczego człowiek zabija? I dlaczego robi to, chociaż nie musi? Wreszcie zostaje tu poruszony problem winy i kary oraz katów i ofiar. I wyrztów sumienia, które się ma lub nie.
"Łąka umarłych" opowiada o wydarzeniach, które rozgrywają się w trzech planach czasowych: w okresie wojny, w latach siedemdziesiątych oraz w 1996, kiedy niemiecki oficer przybywa do odciętej od świata wioski, gdzie w czasie wojny mordował Żydów. Jest u schyłku życia, lecz coś jeszcze musi załatwić...
Wszystko zaczyna się jednak, gdy w Lipach Wielki pojawia młody student, Andrzej, i zanim jeszcze zdąży się do wioski zbliżyć, ktoś na niego napada. Jego ojciec miał w Lipach obserwatorium, po wojnie także często je odwiedzał. Andrzej niewiele wie o życiu ojca w tym miejscu, po jego śmierci, nieświadomy niebezpieczeństwa, jakie nad nim ciąży, postanawia je odwiedzić. Wraz z jego pojawieniem się kolejny raz do głosy dochodzi Historia i wydarzenia sprzed lat, które wpływają na losy żyjących mieszkańców Lip...
Autor podejmuje z czytelnikiem swoistą grę. Wiadomo, że coś złego wydarzyło się w wiosce. Wiadomo, że nie jest ona "normalnym" miejscem, ludzie są w niej dziwni, a mury górującego nad nią klasztoru skrywają jakąś tajemnicę. Można odnieść wrażenie, że to więzienie, do którego obcy nie mają dostępu, a wyjść z niego nie można. Dlaczego? Autor do końca tego nie zdradza, trzymając w napięciu i sprawiając, że od książki nie można się oderwać.
Polecam! Naprawdę gorąco polecam, szczególnie tym, którzy z założenia nie czytają książek polskich autorów, gdyż uważają, że są ona mało interesujące i "gorsze" od tych wydawanych za granicą. A piszę to, ponieważ z taką opinią niedawno się spotkałam: że polskiej literatury współczesnej nie da się czytać. Otóż da się: i towarzyszą temu ogromne emocje!
M. Pilis, Łąka Umarłch, Wydawnictwo SOL, Warszawa 2010, s. 383.
już nie mogę się doczekać na listonosza! bo książka ma być u mnie lada dzień... ach! do tego ta recenzja, no nie doczekam się :D
OdpowiedzUsuńEdith, zazdroszczę, że lektura i odkrywanie kolejnych tajemnic przed Tobą - przygotuj się na naprawdę dużą dawkę emocji i... przerażania. Zazdroszczę też Nauczycielce, która czyta "Relikwię"tego autora - też bym chciała :)
OdpowiedzUsuńSkarletko,
OdpowiedzUsuńcieszę się, ze tak dobrze napisałaś o tej książce - bałam się, że mój zachwyt będzie tylko moim;)
"Relikwii" jeszcze nie czytam, ale już za chwilę będę, bo chcę iść na spotkanie autorskie przygotowana:)
Nauczycielko, jestem pod ogromnym wrażeniem książki. A największe wrażenie zrobił na mnie klimat książki: właściwie przez całą lekturę troszkę się bałam, ale nie wiedziałam czego, na coś oczekiwałam, ale nie wiedziałam na co... Niesamowita książka, naprawdę :) Pozdrów ode mnie autora na spotkaniu :)
OdpowiedzUsuń"Nauczycielko, jestem pod ogromnym wrażeniem książki. A największe wrażenie zrobił na mnie klimat książki"- wyszło masło maślane, ale wiadomo o co chodzi :)
OdpowiedzUsuńMam w planach ;) Ja też tak sądziłam, że literatura polska jest mdła, nieciekawa i w ogóle be - dopóki nie zagościła u mnie Magdalena Kozak.
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy "otwórz książkę na 69 stronie" szczegóły na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuńI jak tu nie czytać polskich autorów? Ja w ogóle podjęłam taką decyzję, że jak będę sobie kupować jakiekolwiek ksiązki, to właśnie rodzimych twórców. A decyzja stąd, że w mojej bibliotece jest totalny brak polskich pisarzy. Czy pytam o Plebanek, czy o Janko, czy o Kozłowską, zawsze słyszę, że niestety, ale nie ma. Za to piętrzą się te stosy zagranicznych pisarzy. Zupełnie nie rozumiem sensu.
OdpowiedzUsuńAle to tak na marginesie:))
Twoja recenzja, jest bardzo zachęcająca i mam nadzieję, książkę w krótce nabyć:)))
A tak poza tym gratuluję nowej pracy:) i żałuje, że się z Wami nie spotkam w Krakowie, ale trochę mi z Poznania za daleko:)
Życzę udanej zabawy!!!
Oooo, zaciekawiłaś mnie tą książką, zaciekawiłaś.
OdpowiedzUsuńBędę się za nią rozglądać.
Pozdrawiam!^^
okładka jest wręcz fenomenalna, od razu mnie kupiła. i jeszcze tak pozytywna opinia, nie mogę zrobić nic innego, jak tylko przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńOwarinaiyume - zatem czekam na Twoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńDominiko - mnie też się podoba, przyciąga wzrok. W ogóle wszystkie okładki z tej serii są ciekawe i charakterystyczne: podobają mi się :)
Wciągam na listę książek do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuń