Strony
▼
sobota, 4 września 2010
Wrażenia po lekturze? Hmmm... (Herta Muller - Człowiek jest tylko bażantem na tym świecie)
Do lektury książek Herty Muller przymierzam się mniej więcej od roku. Wtedy to kupiłam sobie "Głód i jedwab", którego do tej pory nie przeczytałam. Odpadłam po kilku stronach. "Człowiek jest tylko bażantem na tym świecie" wypatrzyłam w bibliotece, wzięłam do domu, pełna dobrych chęci zasiadłam do lektury i... hmmm. Nie mogę powiedzieć, że ta książka mi się nie podobała, ale nie mogę też powiedzieć, że zrobiła na mnie wrażenie - bo nie zrobiła żadnego. I podejrzewam, że gdyby miała więcej stron spotkałby ją taki sam los jak "Głód i jedwab".
Jeśli miałabym określić ją jednym słowem, to byłoby to słowo: "surowa". Surowy jest język tej powieści: proste, chwilami lapidarne zdania (same oznajmujące!). Surowi są ludzie, między którymi nie ma ciepłych uczuć, surowe są warunki życia, które czynią ich okrutnymi. To właśnie ich dotyczy tytuł: bażant jest bowiem ptakiem, który prezentuje się imponująco, ale nie potrafi latać na dłuższe dystanse, ledwo odrywa się od ziemi.
Przyznam, że za mało znam historię, żebym sama zorientowała się, w jakim środowisku rzecz się dzieje, musiałam sobie trochę doczytać. Muller pisze o niemieckiej wiosce w Rumunii. Część mieszkańców już wyemigrowała, część szykuje się do wyjazdu, co nie jest proste. Władzę bowiem trzyma milicjant i ksiądz i to oni decydują, kto wyjedzie, a kto nie: przyznając bądź nie przyznając paszport. A starania o wyjazd są naprawdę upokarzające, szczególnie, jeśli jest się młodą dziewczyną... wszak "worek mąki nie wystarczy".
I tyle, jeśli chodzi o treść, do której zupełnie nie potrafię się ustosunkować. Herta Muller bez wątpienia przedstawia dramat tych ludzi - ale są oni tak niesympatyczni i ordynarni, że zupełnie nie potrafię im współczuć. Zresztą może właśnie o to chodzi, żeby takie wrażenie wywołać?
Na pewno jeszcze kiedyś sięgnę po książki tej autorki, "kiedyś". Bo póki co przyznaję, że przekonuje mnie do nich tylko fakt, że Muller została nagrodzona Noblem.
H. Muller, Człowiek jest tylko bażantem na tym świecie, wyd. Czarne, Wołowiec 2009, s. 112.
O, a mi się "Głód i jedwab" bardzo podobał, ale jedna książka tej autorki starczy na dłuższy czas...
OdpowiedzUsuńObawiam się, że u mnie też sporo czasu upłynie, zanim sięgnę po coś jeszcze tej autorki... Póki co mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Głód i jedwab", owszem, książka mi się podobała, ale nie mogę powiedzieć, że czytanie tego typu prozy to przyjemność. Idealnie określiłaś H. Muller, "surowość" - właśnie z tym mi się kojarzy. Wypada ją znać, ale czy da się lubić?
OdpowiedzUsuńJa po tytule myślałam, że będzie to pozycja filozoficzna i że dostanie od Ciebie dobrą ocenę, a tu proszę... No tak - nie oceniaj książki ani po okładce, ani po tytule - a ja ciągle to robię!
OdpowiedzUsuńCóż..., mimo Nobla, proza H.Muller nie przemawia do mnie, o języku literackim nie wspominając. Gusta i guściki różne bywają, ot co!
OdpowiedzUsuńJa książek Tej Pani więcej do rąk nie wezmę. Wystarczyło mi jedno podejście. Dziękuję, ale nie gustuję w takiej literaturze. Co to, to nie.
OdpowiedzUsuńAgatoris - dokładnie: wypada, ale lubić chyba się nie da. Dla mnie ta proza ma w sobie coś odpychającego.
OdpowiedzUsuńNyx - bo książki Herty Muller mają świetne tytuły, które intrygują i ja nadal mam ochotę sięgnąć po "Lis już wtedy był myśliwym". Ale jeszcze nie teraz.
Anulko - do mnie też nie przemówiła, chociaż akurat język uważam za ciekawy: zero ozdobników, lapidarne zdania.
Matyldo - a którą książkę czytałaś?
Wstyd(?) się przyznać, ale żadnej książki Müller w rękach jeszcze nie miałam, pomimo że jestem germanistką. Jakoś na studiach nikt nam nie kazał jej czytać i nawet nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek kiedykolwiek o niej wspominał. Müller pisze o wypędzeniach (sama pochodzi z rodziny wypędzonych), a więc ze względu na moją aktualną pracę pozycja dla mnie obowiązkowa... Może sięgnę w wolnej chwili, ale że takową miewam rzadko, pewnie nieprędko to nastąpi;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko "Niziny" i muszę przyznać, że mnie zachwycił sposób prowadzenia narracji. "Niziny" to był bodajże jej debiut prozatorski, może więc warto zacząć od tej książki? xD
OdpowiedzUsuń