"Wydrzyj mi serce" - świetny tytuł, prawda? Bardzo lubię literaturę z Hiszpanii i Ameryki Południowej, gdyż mam wrażenie, że w niej wszystko jest jakby... "bardziej". Kobiety są bardziej namiętne i piękne, mężczyźni są bardziej męscy niż gdzie indziej, uczucia są bardziej namiętne i gorące, a decyzje bohaterów zupełnie/bardziej nieprzewidywalne.
Książka "Wydrzyj mi serce" - będę ten tytuł z upodobaniem powtarzać - autorki, która pochodzi z Meksyku, nie rozczarowuje. Dlaczego warto ją przeczytać? Bo ma świetną główną bohaterkę, która bardzo przypominała mi moją ukochaną Scarlett z "Przeminęło z wiatrem".
Catalina będąc "głupią kozą" poślubia Andresa Ascencio - mężczyznę tak męskiego, że już chyba bardziej się nie da, który wkrótce zdobywa tytuł gubernatora stanu Puebla, a "głupia koza" zostaje gubernatorową.
Początkowo Catalina, głupie kozy tak mają, jest ślepo zapatrzona w swojego generała, potem zauważa, że mąż zdradza ją na prawo i lewo, nie kryje się z nieślubnymi dziećmi i zabija bez skrupułów.
I w tym momencie "głupia koza" zaczyna zmieniać się w kobietą walczącą, a pole walki ma niełatwe: no bo jak walczyć z bardzo męskim mężczyzną, od którego jest się uzależnionym?
Catalina dojrzewa, zaczyna stawiać własne warunki, w końcu zakochuje się i jest gotowa uciec z ukochanym. I byłby w tej książce happy end, gdyby nie wtrącił generał Ascencio... Catalina, która nie jest już tą samą osobą, którą poznajemy na początku planuje zemstę. A jak wiadomo, ta najlepiej smakuje na zimno.
Jak wyczytałam na okładce, książka zajmuje "wyjątkowe miejsce wśród pozycji z nurtu feministycznego". Nie dziwię się, że tak jest. W książce bowiem tak naprawdę niewiele się dzieje. Owszem, jest pokazana rewolucja w Meksyku z początku XX wieku, jest przedstawiony kawał historii tego kraju, ale i tak niepodzielnie panuje w niej Catalina. To jej przeżycia i jej dojrzewanie jest najważniejsze... i najbardziej wciągające.
Gorąco polecam!
A do posłuchania polecam piosenkę wokalistki, która bardzo mi się z tą książką kojarzy:
Książka "Wydrzyj mi serce" - będę ten tytuł z upodobaniem powtarzać - autorki, która pochodzi z Meksyku, nie rozczarowuje. Dlaczego warto ją przeczytać? Bo ma świetną główną bohaterkę, która bardzo przypominała mi moją ukochaną Scarlett z "Przeminęło z wiatrem".
Catalina będąc "głupią kozą" poślubia Andresa Ascencio - mężczyznę tak męskiego, że już chyba bardziej się nie da, który wkrótce zdobywa tytuł gubernatora stanu Puebla, a "głupia koza" zostaje gubernatorową.
Początkowo Catalina, głupie kozy tak mają, jest ślepo zapatrzona w swojego generała, potem zauważa, że mąż zdradza ją na prawo i lewo, nie kryje się z nieślubnymi dziećmi i zabija bez skrupułów.
I w tym momencie "głupia koza" zaczyna zmieniać się w kobietą walczącą, a pole walki ma niełatwe: no bo jak walczyć z bardzo męskim mężczyzną, od którego jest się uzależnionym?
Catalina dojrzewa, zaczyna stawiać własne warunki, w końcu zakochuje się i jest gotowa uciec z ukochanym. I byłby w tej książce happy end, gdyby nie wtrącił generał Ascencio... Catalina, która nie jest już tą samą osobą, którą poznajemy na początku planuje zemstę. A jak wiadomo, ta najlepiej smakuje na zimno.
Jak wyczytałam na okładce, książka zajmuje "wyjątkowe miejsce wśród pozycji z nurtu feministycznego". Nie dziwię się, że tak jest. W książce bowiem tak naprawdę niewiele się dzieje. Owszem, jest pokazana rewolucja w Meksyku z początku XX wieku, jest przedstawiony kawał historii tego kraju, ale i tak niepodzielnie panuje w niej Catalina. To jej przeżycia i jej dojrzewanie jest najważniejsze... i najbardziej wciągające.
Gorąco polecam!
A do posłuchania polecam piosenkę wokalistki, która bardzo mi się z tą książką kojarzy:
ooo cieszę się, że ją mam :)) już wiem że mi się spodoba. Lubię głupie kozy ;))
OdpowiedzUsuńA ja mogłabym pomyśleć o przeczytaniu jej w zimie ^^. Tytuł - który z upodobaniem powtarzasz - ma coś w sobie.
OdpowiedzUsuńGdybym miała ocenić tą książkę po okładce, to nawet bym jej nie tknęła. Ale, jak piszesz, jest ona o przemianie "głupiej kozy" w dojrzałą, walczącą o swoje kobietę, a takie kobiety lubię najbardziej w literaturze.:)
OdpowiedzUsuńKażda bohaterka, która ma w sobie coś ze Scarlett, zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Dlatego będę polować na tą pozycję, bo juz po twym opisie ją polubiłam:) Tytuł jest właśnie taki "południowy". Cóż my "zimne ryby" z północy, wiemy o wydzieraniu serca:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Po tej recenzji bardzo się cieszę, że ta książka już na mnie czeka w Polsce i za kilka tygodni będę mogła się zabrać za czytanie :)
OdpowiedzUsuńO! To ja ją sobie upoluję na zimę. Aby nie marudzić, że zima jest. Jak zwykły obywatel marudzę w lato, dlaczego nie ma zimy, a w zimę, dlaczego nie ma lata. Książka idealnie się nada. ;-)
OdpowiedzUsuńBrzmi niezwykle interesująco. W dodatku zachwyca mnie tytuł i okładka. Dopisałam do listy. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńP.S. Śliczne zdjęcie. A jaką książkę trzymasz w ręku?
Oj, brzmi smakowicie. Może niedługo zrobię nowe łowy i postaram się upolować tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńI masz rację, tytuł rzeczywiście rewelacyjny.
Pozdrawiam. :)
Faktycznie ten tytuł ma coś w sobie. Może uda mi się ją upolować w najbliższym czasie. Kto wie??
OdpowiedzUsuńtajemnicza piosenka.. śliczna.
OdpowiedzUsuńpo Twojej recenzji postanowiłam zamówić w empiku :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Bebe - mało kto zna tę wokalistkę, a ja jestem zakochana w jej głosie :)
OdpowiedzUsuńRównież mam w planach tę książkę - to zdecydowanie literatura dla mnie!
Ja tak samo jak Moreni - okładka straszna, jednak mam ochotę na nią:)
OdpowiedzUsuńA ja poczekam na następną recenzję :) I na Twojego obiecywanego maila :)
OdpowiedzUsuńPRZEPRASZAM! Że odpisuję ma komentarze dopiero teraz - lato sprawia, że spędzam przy komputerze mniej czasu niż zwykle :)
OdpowiedzUsuńMary - ja też lubię głupie kozy - ciągnie swój do swego :))))
Alino - może być i zimną :)
Tusieńko - bardzo mi się podoba określenie "zimne ryby" :) Jako zimna ryba bardzo lubię czytać książki o wydzieraniu sercu - myślisz, że "Trędowata" mi się spodoba :)?
Agussiek - to "Oczyszczenie" Sofi Oksanen - pozuję z nią nieprzypadkowo, gdyż to jedna z moich najlepszych lektur w tym roku.
Lenelee, Meme, Isabelle
- owocnego polowania zatem :)
Imantro - też bardzo ją lubię :)
Moreni, Saro - mnie się okładka podoba: jest tak kiczowata, że aż urocza :)
Futbolowa - w takim razie obie kochamy jej głos: co prawda niewiele rozumiem, z tego, co śpiewa, ale słuchać uwielbiam :)
Virginio - mail będzie :)
ciekawe recenzje ;) Zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńHa, recenzowałam tę książkę ostatnio, bardzo mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuń