Strony

wtorek, 6 lipca 2010

Rozterki jeszcze-nie-mężatki (I że Cię nie opuszczę - Elizabeth Gilbert)


Dwa posty niżej pisałam o tym, że okoliczności, w jakich czyta się daną książkę, mogą mieć wpływ na jej odbiór. Właśnie przydarzyła mi się kolejna taka sytuacja. Otóż w miniony weekend bawiłam się na weselu mojej siostry ciotecznej (a może wujecznej, skoro to córka mojego wujka?), a kilka dni przed tą uroczystością zaczęłam czytać książkę Elizabeth Gilbert "I że cię nie opuszczę", która jest właśnie o tym: o ślubie i nadziejach z nim związanych, o tym, co mówią o małżeństwie statystyki, jak żyją małżonkowie w różnych częściach świata.

Dodam, że autorka do instytucji małżeństwa nastawiona jest baaaardzo sceptycznie, o czym wiedzą Ci, którzy czytali "Jedz, módl się, kochaj". Elizabeth Gilbert ma za sobą bolesny rozwód, który poniekąd stał się inspirację do podróżowania po świecie, ale też sprawił, że małżeństwu powiedziała stanowcze "NIE". I pewnie by w tym postanowieniu wytrwała, gdyby nie wtrącił się amerykański urząd imigracyjny... który nie wpuścił jej wybranka do kraju. Aby uzyskać obywatelstwo, para zmuszona była wziąć ślub.

Autorka podeszła do swojego ponownego małżeństwa bardzo poważnie i zrobiła to, co i ja robię, kiedy czegoś się boję i chcę ten lęk jakoś oswoić: zaczęła czytać. W książce zawarła nie tylko dane statystyczne odnośnie małżeństwa, lecz także analizy tekstów filozoficznych, antropologicznych, socjologicznych oraz własne obserwacje - i te ostatnie są najciekawsze. Podoba mi się też to, że Elizabeth Gilbert nie wierzy w to, że wystarczy sama miłość, by "żyli długo i szczęśliwie": postrzega związek jako "taniec jeżozwierzy", czyli nieustanne wyznaczanie granic, bronienie własnej autonomii, próbę wypracowania równowagi między "ja a my". Rozprawia się z mitami, jakimi obrosło małżeństwo. Sama ma głęboko zakorzenione przeświadczenie, że małżeństwo powinno przede wszystkim uszczęśliwiać... a naprawdę szczęśliwe pary jest w stanie policzyć na palcach jednej ręki.

Czytając zastanawiałam się, czy Elizabeth, mając tyle wątpliwości, w końcu poślubi Felipe, którego, jak sama pisze, po prostu kocha. Jednocześnie wiedziałam, że sprawy, o których czytam, staną się teraz udziałem mojej kuzynki i jej męża i przedstawione fakty starałam się dopasować do nich.

Sama cieszę się, że przeczytałam tę książkę właśnie teraz i na pewno jeszcze po nią sięgnę przed tym, jak kiedyś w przyszłości zdecyduje się wypowiedzieć magiczne słowo "TAK". Po to tylko, żeby bardziej "świadomą" panną młodą :)

A na koniec mój ulubiony cytat:

W przeciwieństwie do moich znajomych, nie spoglądałam tęsknie na każde niemowlę, które się pojawiło w zasięgu mojego wzroku. (Za to patrzyłam tęsknie na każdy napotkany antykwariat z dobrymi książkami.)

I jak tu nie lubić autorki :)?

E. Gilbert, I że cię nie opuszczę, wyd. Rebis, Poznań 2010, s. 350.

19 komentarzy:

  1. Po Twojej recenzji sądząc, książka jest smakowita.:) Ale ostateczną decyzję podejmę po zapoznaniu się z pierwszą częścią.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż za trafny cytat!

    Zbliża się rocznica moich zaręczyn, myślę, że to dobra książka na tę okoliczność :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cytat rzeczywiście zachwycający :). Jeśli to mnie nie skłoni do sięgnięcia po książki pani Gilbert, to już chyba nic ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cytat cudowny ;) Ja, patrząc przez pryzmat tego, jak się układa mojej rodzinie, znajomym i rodzinie znajomych stwierdziłam jedno - małżeństwo na dłuższą metę się nie opłaca. Co się kogoś zapytam, to się rozwiódł, rozwodzi, albo ma to w planach. Ratunku!

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie jeszcze stoi na półce, ale dzięki Twojej recenzji pewnie sięgnę po nią szybciej ;).

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem szczęśliwą posiadaczką ( od dwóch dni) książki Gilbert. Zaciekawiła mnie Twoja recenzja i trochę ogarnął mnie strach, bo po wielu latach powiedzenia sakramentalnego TAK, może się okazać, iż nie byłam "Świadomą" panną młodą :)). Zobaczymy

    OdpowiedzUsuń
  8. Następna stojąca na mej półce i czekająca na swoją kolejkę. Właśnie połknęłam chyba z 2000 stron trylogii "Jeźdźca miedzianego" i muszę chwile ochłonąć:)
    A skusiłam sie by kupić "I że Cie nie opuszczę" bo bardzo mi się podobała pierwsza część a poza tym słyszałam właśnie że nie jest to jakaś łzawa kontynuacja romansu ale swego rodzaju poradnik przedmałżeński:)Chociaż dla mnie już za późno:)Mogę jedynie się utwierdzić co do własnych obserwacji:)

    OdpowiedzUsuń
  9. już się nie mogę doczekać tej książki- ogromnie się cieszę, że sobie ją zakupiłam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moreni - pierwsza część była dla mnie kilka lat temu jak objawienie :)

    Alino, Futbolowa - staram się teraz wyłapywać takie "perełki" :)

    Eireann - niech skłoni, to bardzo miła lektura :)

    Kaś - raz nam nie wyszło z porównaniem wrażeń z lektury książeki Elizabeth Gilbert, to może tym razem się uda :)?

    Nyx - to jest przerażające, ale z drugiej strony... są tacy, którym jednak się udaje. Pytanie tylko, za jaką cenę :)

    Virgo - w takim razie czekam na wrażenie z lektury :)

    Mpoppins - może i lepiej, że nie byłaś :) Z jednej strony, jak pisałam to miła lektura, z drugiej strony fakty, które prezentuje "trochę" zniechęcają do instytucji małżeństwa :) Swoją drogą: ale to nazwałam... świadoma panna młoda :P

    Tusieńko - poradnik,albo antyporadnik :) Ale łzawy i ckliwy na pewno nie jest: momentami autorka przytacza "suche" fakty.

    OdpowiedzUsuń
  11. A u mnie na półce nadal pierwsza część czeka ;p
    Straszne rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Książkę widziałam na półce w drogerii Rossmann. Może kiedyś przeczytam? Cytat zachęca, autentycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurczę, książka naprawdę mnie zainteresowała, chociaż już nie należę do grupy docelowej. Wyszłam za mąż trzy lata temu i póki co jest szczęśliwą mężatką, ale książkę chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam kiedyś zamiar przeczytać "Jedz, módl się, kochaj", może w końcu mi się to uda. :) Wtedy zadecyduję czy sięgnę po drugą część.

    OdpowiedzUsuń
  15. Tucha - jak mogłaś do tego dopuścić :)?

    Eta - książki w Rossmannie?

    Yoanno - ja się do grupy docelowej łapię, ale nie bycie w grupie chyba nie jest tu wielką przeszkodą :)

    Ondine - szczerze mówiąc, "Jedz, módl się, kochaj" jest lepsze od "I że cię nie opuszczę" - także wybór pierwszej części na początek uważam za dobry pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hm, a jak "Jedz, módl się, kochaj" nie bardzo mi podeszło, to mogę nie sięgać, co?

    OdpowiedzUsuń
  17. Agnes - pewnie, że możesz nie sięgać, mnie "Jedz, módl się, kochaj" bardzo podeszło :)

    OdpowiedzUsuń
  18. rozmawiałam o tej książce z lekarzem pewnego dnia na jednej z sesji, później kupiłam ją w sklepie 'Biedronka' tak, tak :)... połknęłam ją wręcz, a dopiero po jakimś czasie przeczytała 'Jedz....'. Moim zdaniem 'I że cie nie opuszczę' jest lepsza

    OdpowiedzUsuń