Jak większość książek w ostatnim czasie i tę czytałam wyciągnięta na leżaku, z czymś zimnym w ręce, w ciemnych okularach na nosie i chustce zamotanej na głowie, co by się nie przegrzać. I w tych komfortowych warunkach orzechowo - leżakowych, czytałam sobie o kobiecie, która wyruszyła w samotną podróż na motocyklu do Syrii i Jordanii. Kraje te przemierzała w kasku i skafandrze motocyklowym, a temperatura dochodziła do 40 stopni w cieniu. Hmmm...
Kobietą, o której piszę jest Anna Jackowska, filigranowa blondynka, z wykształcenia psycholog, która porzuciła wygodną posadę w korporacji by na nowo odkryć, co to znaczy życie poza biurkiem. Dla mnie już chociażby ze względu na to zasługuje na szacunek, bo nie oszukujmy się: niewiele osób dziś stać na to, by porzucić stabilizację, nawet jeśli drogo się za nią płaci, i skoczyć na główkę w nieznane.
A to "nieznane" wydaję się naprawdę ryzykowne: samotna biała kobieta w Syrii i Jordanii... przed wyjazdem autorka słyszała ostrzeżenia, że nic dobrego z tej wyprawy nie będzie: pobiją ją, okradną, wróci bez motocyklu albo w ogóle nie wróci. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Przeciwnie: ludzie są życzliwi, pomocni, zainteresowani jej wyprawą. Anna Jackowska pisze tak:
Nikogo o drogę pytać nie muszę, bowiem wszyscy sami mnie o to pytają. Wystarczy, że zwolnię, aby się porozglądać, a już z jadących obok mnie samochodów wychylają się pytające głowy - Czy potrzebujesz pomocy? Czy wszystko OK? - Zastanawiam się, czy z taką samą ciepłą reakcją spotkałby się Arab jadący na rowerze po którymś z uroczych polskich miast.
No właśnie... "Kobieta na motocyklu" to książka po podróżowaniu, odkrywaniu nowej, jakby nie było, egzotycznej kultury, poznawaniu nowych ludzi i miejsc. To także książka o łamaniu stereotypów dotyczących krajów Bliskiego Wschodu i pokonywaniu własnych ograniczeń: mimo przyjaznych reakcji, autorka sama musi zatroszczyć się o własne bezpieczeństwo, o to, co będzie jeść i gdzie będzie spać. I chociaż chwilami nie jest łatwo, okazuje się, że można - i bardzo mi się to przesłanie podoba.
Pierwszy raz usłyszałam o Annie Jackowskiej w audycji Marzeny Chełminiak i wypowiedzi autorki skusiły mnie do sięgnięcia po tą książkę: lubię bowiem, kiedy ktoś o swoich pasjach opowiada z pasją i ta pozycja też o tym mówi: o radości odkrywania, poznawania, smakowania tego, co nowe.
Na koniec zacytuję jeszcze jeden fragment, który dla mnie stanowi świetne domkniecie tej opowieści. Autorka, która przemierzyła tysiące kilometrów, zorientowała się, że jest "w domu" nie po tablicach informacyjnych, lecz po zachowaniach ludzi.
- Czy może mi Pan pomóc z tymi gratami? - No dobrze, skoro muszę...
Dodam, że przez całą podróż nikogo o pomoc prosić nie musiała. Cóż...
A. Jackowska, Kobieta na motocyklu, wyd. Pascal, Bielsko - Biała 2010, s. 288.
(Były polskie drogi i bezdroża, była Syria i Jordania, jutro będzie Korea - całkiem ładny cykl podróżniczy mi się przez przypadek utworzył. Czyżbym latem podświadomie wybierała takie książki? :) )
Kobietą, o której piszę jest Anna Jackowska, filigranowa blondynka, z wykształcenia psycholog, która porzuciła wygodną posadę w korporacji by na nowo odkryć, co to znaczy życie poza biurkiem. Dla mnie już chociażby ze względu na to zasługuje na szacunek, bo nie oszukujmy się: niewiele osób dziś stać na to, by porzucić stabilizację, nawet jeśli drogo się za nią płaci, i skoczyć na główkę w nieznane.
A to "nieznane" wydaję się naprawdę ryzykowne: samotna biała kobieta w Syrii i Jordanii... przed wyjazdem autorka słyszała ostrzeżenia, że nic dobrego z tej wyprawy nie będzie: pobiją ją, okradną, wróci bez motocyklu albo w ogóle nie wróci. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Przeciwnie: ludzie są życzliwi, pomocni, zainteresowani jej wyprawą. Anna Jackowska pisze tak:
Nikogo o drogę pytać nie muszę, bowiem wszyscy sami mnie o to pytają. Wystarczy, że zwolnię, aby się porozglądać, a już z jadących obok mnie samochodów wychylają się pytające głowy - Czy potrzebujesz pomocy? Czy wszystko OK? - Zastanawiam się, czy z taką samą ciepłą reakcją spotkałby się Arab jadący na rowerze po którymś z uroczych polskich miast.
No właśnie... "Kobieta na motocyklu" to książka po podróżowaniu, odkrywaniu nowej, jakby nie było, egzotycznej kultury, poznawaniu nowych ludzi i miejsc. To także książka o łamaniu stereotypów dotyczących krajów Bliskiego Wschodu i pokonywaniu własnych ograniczeń: mimo przyjaznych reakcji, autorka sama musi zatroszczyć się o własne bezpieczeństwo, o to, co będzie jeść i gdzie będzie spać. I chociaż chwilami nie jest łatwo, okazuje się, że można - i bardzo mi się to przesłanie podoba.
Pierwszy raz usłyszałam o Annie Jackowskiej w audycji Marzeny Chełminiak i wypowiedzi autorki skusiły mnie do sięgnięcia po tą książkę: lubię bowiem, kiedy ktoś o swoich pasjach opowiada z pasją i ta pozycja też o tym mówi: o radości odkrywania, poznawania, smakowania tego, co nowe.
Na koniec zacytuję jeszcze jeden fragment, który dla mnie stanowi świetne domkniecie tej opowieści. Autorka, która przemierzyła tysiące kilometrów, zorientowała się, że jest "w domu" nie po tablicach informacyjnych, lecz po zachowaniach ludzi.
- Czy może mi Pan pomóc z tymi gratami? - No dobrze, skoro muszę...
Dodam, że przez całą podróż nikogo o pomoc prosić nie musiała. Cóż...
A. Jackowska, Kobieta na motocyklu, wyd. Pascal, Bielsko - Biała 2010, s. 288.
(Były polskie drogi i bezdroża, była Syria i Jordania, jutro będzie Korea - całkiem ładny cykl podróżniczy mi się przez przypadek utworzył. Czyżbym latem podświadomie wybierała takie książki? :) )
Zaintrygowałaś mnie bardziej niż zazwyczaj. Ta książka to dokładnie to, czego w tej chwili potrzebuję. I po prostu muszę ją przeczytać ^^.
OdpowiedzUsuńNie sięgnęłabym po nią, ale teraz, po Twojej bardzo pozytywnej opinii koniecznie sięgnąć muszę. ;-)
OdpowiedzUsuńAlino, Vampire_Slayer - moja opinia musiała być pozytywna, gdyż po pierwsze uwielbiam książki drogi, gdzie bohaterami są spotkani ludzie i mijane krajobrazy, a po drugie "Kobietę na motocyklu" po prostu świetnie się czyta. Wiem, że wielu rzeczy, o których pisze autorka nigdy nie doświadczę (nie wybieram się w podróż na Bliski Wschód), dlatego dobrze jest sobie o nich chociaż poczytać :)
OdpowiedzUsuńPamiętam taki dokument jak Ewan McGregor jechał 30.000 kilometrów na motorze z Londynu na Alaskę, do okoła ziemi. Oczywiście niektóre etapy musiał przebyć samolotem:) Zachwyciła mnie w tym właśnie podróż na motocyklu. To naprawdę wdzięczny wehikuł do podróżowania na długie dystansy. Myślę że z tego względu chciałabym przeczytać tą książkę, bo kobieta na motorze to tym bardziej ciekawostka I do tego na Bliskim Wschodzie.
OdpowiedzUsuńOkładka jest strasznie odpychająca, ale już się nauczyłam, że zazwyczaj śrdoek jest o wiele lepszy:) Jednak na razie sobie podaruję:)
OdpowiedzUsuńLubię książki o podróżach, sama niewiele wyjeżdżam gdziekolwiek, więc chociaż książki (i filmy) przenoszą mnie w ciekawe miejsca.
OdpowiedzUsuńhaha. dobra końcówka.:)))
OdpowiedzUsuńTusieńko - ja po lekturze wiem, że nie dałabym rady, po prostu. A filmu nie kojarzę... dziwne, bo lubię tego aktora :)
OdpowiedzUsuńSaro - :)
Beatrix - ja czytam tego typu książki z podobnych powodów: nie mam duszy wędrownika, dalekie podróże nie są moim marzeniem, a książki i filmy dają mi możliwość czegoś, czego pewnie osobiście nie doświadczę.
2lewastrona - co kraj, to obyczaj :)
Podobno Ania rusza w nową podróż po Bałkanach !!! Ciekawe czy będzie z tego też nowa książka, bo zeszła była rewelacyjna. Z tego co się dowiedziałam to nawet Ania ma być jakoś monitorowana że będzie można przez jej stronę widzieć dokładnie w jakim miejscu podczas wyprawy jest.
OdpowiedzUsuńŚwietna wiadomość i bardzo bym się ucieszyła, gdyby po tej podróży także powstała książka :)
OdpowiedzUsuńLubię książki o podróżach, więc może się kiedyś skusze ;P
OdpowiedzUsuńMeme - polecam :)
OdpowiedzUsuńTen drugi cytat to pewnie tekst jakiegoś polskiego gentlemana z Koziej Wólki
OdpowiedzUsuńno, naprawdę, tylko się wstydzić za nich
hej, trafiłam tu bo szukałam jakiś informacji o autorce książki "Kobieta na motocyklu". Jestem w trakcie czytania książki. Właśnie opuszczam Syrię...
OdpowiedzUsuńZdążyłam zerknąć na ostatnią stronę książki i ten cytat to jakby kwintesencja, tej gorszej, polskości :D
CO do samej książki. Ciężko się czyta. Lubię książki podróżnicze, lubię przygody w nich pisywane, zabawne sytuację... Ta książka jest inna. Jest sucha jak pieprz, nudna momentami. Pani Anna bez wątpienia jest odważną kobietą ale talentu pisarskiego raczej nie ma. :)