Tytuł: Między nami
Autor: Chris Cleave
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 320
Rok wydania: 2012
Nie napiszemy, o czym jest ta książka. To naprawdę wyjątkowa opowieść.
Możemy zdradzić tylko, że:
- jest niezwykle zabawna, ale to, co dzieje się na afrykańskiej plaży, przeraża;
- tam zaczyna się cała historia, ale nie książka;
- najważniejsze jest to, co dzieje się potem.
Gdy przeczytacie tę książkę, będziecie chcieli ją polecić znajomym.
Prosimy jednak, nie mówcie, co się wydarzy, żeby nie zepsuć im przyjemności odkrywania, jak rozwija się powieść.
Czy mogłam nie ulec takiemu opisowi? No oczywiście, że nie mogłam i uległam!
Przystępując do lektury, plan był taki, że napisać karkołomną recenzję, w której nie zdradzę niczego z fabuły. Zmieniłam jednak zdanie po tym, jak okazało się, że zawartość książki bardzo odbiega od moich oczekiwań.
Czego się spodziewałam? Lekkiej, pełnej humoru, ironicznej opowieści... o nie wiem czym. Zresztą, po takim opisie, nic dziwnego.
Tymczasem albo z moim poczuciem humoru coś jest nie tak, albo ta książka wcale nie jest zabawna. Owszem: jest wzruszająca (ale nie naiwna!), zapadająca w pamięć, przedstawia oryginalną historię... ale zabawna? No nie wiem...
( UWAGA! Piszę o fabule! Jeśli ktoś nie chce, niech od razu przejdzie do następnego akapitu).
Co się dzieje na wspomnianej już afrykańskiej plaży? Otóż spotykają się na niej dwie kobiety. Jedna z nich jest młodziutką Nigeryjką, której grozi śmierć tylko za to, że widziała i wie zbyt wiele. Druga to Sara, Angielka, chcąca wśród egzotycznej scenerii ratować swoje małżeństwo. Zamiast jednak upragnionego spokoju, przydarza jej się najgorsza rzecz w życiu, która nie pozwoli o sobie zapomnieć i doprowadzi do samobójczej śmierci jej męża. Tymczasem jakież jest zdziwienie Sary, kiedy w dniu pogrzebu na jej progu staje dziewczyna spotkana na plaży...
I więcej zdradzać nie będę. Między nami jest jednak książka, której nie sposób wyrzucić z pamięci. Pokazuje bowiem to, o czym nie chcemy słyszeć, bo jest zbyt przerażające, nie pozwala zasnąć. Sama łapię się na tym, że od dawna już nie oglądam reportaży o adopcjach czy przemocy wobec dzieci, bo i co mogę na to poradzić, co mogę zmienić? Sara, bohaterka książki, przekonuje się jednak, że odwracania się tyłem od problemów nic nie zmienia, bo któregoś dnia i tak (dosłownie), zapukają one do drzwi.
Z drugiej jednak strony nie jest tak beznadziejnie, jakby się mogło wydawać. Sara i młoda Nigeryjka zaprzyjaźniają się, piją razem herbatę, rozmawiają. Jedna dla drugiej jest w stanie zrobić prawie wszystko - i to jest piękne. Zło złem, historia historią, wielka polityka wielką polityką - ale w tym wszystkim możliwe jest porozumienie na poziomie człowiek - człowiek i wszystkie wyżej wymienione rzeczy przestają mieć znaczenie.
I chyba właśnie na tym polega piękno i moc tej książki, którą gorąco polecam. To nie jest lektura o niczym, co uważam za bardzo istotne!
Co się dzieje na wspomnianej już afrykańskiej plaży? Otóż spotykają się na niej dwie kobiety. Jedna z nich jest młodziutką Nigeryjką, której grozi śmierć tylko za to, że widziała i wie zbyt wiele. Druga to Sara, Angielka, chcąca wśród egzotycznej scenerii ratować swoje małżeństwo. Zamiast jednak upragnionego spokoju, przydarza jej się najgorsza rzecz w życiu, która nie pozwoli o sobie zapomnieć i doprowadzi do samobójczej śmierci jej męża. Tymczasem jakież jest zdziwienie Sary, kiedy w dniu pogrzebu na jej progu staje dziewczyna spotkana na plaży...
I więcej zdradzać nie będę. Między nami jest jednak książka, której nie sposób wyrzucić z pamięci. Pokazuje bowiem to, o czym nie chcemy słyszeć, bo jest zbyt przerażające, nie pozwala zasnąć. Sama łapię się na tym, że od dawna już nie oglądam reportaży o adopcjach czy przemocy wobec dzieci, bo i co mogę na to poradzić, co mogę zmienić? Sara, bohaterka książki, przekonuje się jednak, że odwracania się tyłem od problemów nic nie zmienia, bo któregoś dnia i tak (dosłownie), zapukają one do drzwi.
Z drugiej jednak strony nie jest tak beznadziejnie, jakby się mogło wydawać. Sara i młoda Nigeryjka zaprzyjaźniają się, piją razem herbatę, rozmawiają. Jedna dla drugiej jest w stanie zrobić prawie wszystko - i to jest piękne. Zło złem, historia historią, wielka polityka wielką polityką - ale w tym wszystkim możliwe jest porozumienie na poziomie człowiek - człowiek i wszystkie wyżej wymienione rzeczy przestają mieć znaczenie.
I chyba właśnie na tym polega piękno i moc tej książki, którą gorąco polecam. To nie jest lektura o niczym, co uważam za bardzo istotne!
Nie spotkałam się z tą książką, choć z tego co piszesz może być ciekawa. Jeśli będę miała okazję, postaram się przeczytać.
OdpowiedzUsuńU mnie okładka przeważyła - nie podbiła mego serca, więc książką się szerzej nie zainteresowałam. I to był błąd, jak stwierdzam czytając Twoją recenzję. Przeczytałam część o treści fabuły i mimo wszystko jestem ciekawa książki, może nawet bardziej niż na początku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMnie zachęciłaś - przeczytam. Okładka, rzeczywiście, nijaka...
OdpowiedzUsuńHmmm postaram się przeczytać. A mnie akurat się podoba okładka :P
OdpowiedzUsuńGdybym sama tak nie robiła, to zapytałabym, od kiedy to określa się zawartość książki po okładce :) Ale że sama tak robię, to milczę :P Ta akurat mi się podoba, bardzo pasuje do treści.
OdpowiedzUsuńczytałam w oryginale; naprawdę dobra i zapadająca w pamięć historia
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
Usuń