Książek Magdaleny Samozwaniec nie czytam za często. Ba! Czytam je rzadko i jest to mój kolejny czytelniczy paradoks, gdyż "szaloną Madzię" uwielbiam, imponuje mi jej poczucie humoru, lubię czytać o jej koligacjach rodzinnych, lubię jej sposób pisania. Dlatego też z ogromną przyjemnością dorwałam się dziś rano do "Kartek z pamiętnika młodej mężatki" i równie dziś rano je skończyłam.
"Kartki z pamiętnika młodej mężatki" to lektura króciutka, poprzedzona przedmową Rafała Podrazy, uzupełniona przezabawnym tekstem "Trudności z doktorem" i zakończona posłowiem Jana Wróbla oraz chronologią wypadków majowych w Warszawie, o których za chwilę.
Wieści gminne niosą, że młodziutka Magdalena Samozwaniec, mimowolny świadek przewrotu majowego, postanowiła wykorzystać sprzyjające okoliczności i zaistnieć na scenie literackiej (a przy okazji zarobić trochę pieniążków). Inna geneza tego dziełka brzmi następująco: Madzi i Lilce owych pieniążków zabrakło i poratował je dobry znajomy rodziny, Marian Sztajnsberg, zlecając napisanie, w ciągu jednej nocy, satyry o tym, co działo się w maju 1926 roku. Oczywiście za pieniądze, których siostrom ciągle brakowało.
Jakby nie było, powstała książeczka przezabawna. Główną bohaterką jest Mimi Bigourdan, Polka, która jakiś czas mieszkała w Paryżu. Młodziutka mężatka trafia do swojej ukochanej Warszawy, nie ma jednak pojęcia, jak wygląda w niej życie i jej spostrzeżenia są mocno... niecodzienne. Mimi sama o sobie mówi, że jest "śliczną blondynką", której ślicznie w różowym i która "jest zapracowana wyglądaniem", a marzy o tym, żeby "móc raz odpocząć choć chwilę od wyglądania w ogóle". Dziewczyna nigdy nie interesowała się polityką, toteż zupełnie nie rozumie, co się dzieje na ulicy. A, tak jak autorka książki, staje się mimowolnym świadkiem przewrotu majowego, którego wypadki ogląda z okien hotelu "Bristol". Zginęły w nich wówczas 379 osoby.
Mimi nie rozumie nic z tego, co dzieje się za oknami hotelu "Bristol". Padają strzały - ale kto strzela, po co strzela i do kogo strzela, tego już Mimi nie wie - i właśnie w tej jej niewiedzy tkwi istota komizmu. Ach, no i może jeszcze w Kaziu - talizmanie, który jednak po tym, co Mimi przeżyła, dziwnie traci na atrakcyjności.
Ważnym uzupełnieniem relacji Mimi, jest posłowie Jana Wróbla, który niewtajemniczonemu w historię czytelnikowi tłumaczy, jak to w maju 1926 roku naprawdę było.
Równie dobrze wypada króciutki tekst "Trudności z doktorem". Mówi on o tym, że przed lekarzem lepiej nie zdradzać, co tkwi w zakamarkach kobiecej duszy, gdyż ten zaraz znajdzie na to odpowiedni paragraf w swojej tyleż mądrej, co uwłaczającej kobiecej wyjątkowości księdze medycznej - komedia!
Polecam czytanie Magdaleny Samozwaniec. Co prawda sama za znawczynię jej twórczości absolutnie się nie uważam, jednak nie rozczarowała mnie żadna z jej dotychczas przeczytanych książek, a podobno najlepsze jeszcze przede mną. Mam nadzieję, że uda mi się to sprawdzić w najbliższym czasie! :)
M. Samozwaniec, Kartki z pamiętnika młodej mężatki, W.A.B., Warszawa 2011, s. 111.
Jak do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę autorstwa tej autorki, a wiele do nadrobienia przede mną :)
OdpowiedzUsuńW "Marii i Magdalenie" Madzia podaje tę wersję z Sztajnsbergiem:)
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka jej książek, ale nie w tym roku, chyba w najbliższym czasie coś wypożyczę, poza tym widziałam w bibliotece jakąś biografię czy listy? Coś mi mignęło :)
OdpowiedzUsuńTaki jest świat - ja też mam jeszcze dużo przed sobą i bardzo mnie to cieszy :)
OdpowiedzUsuńAnek - czyli zapewne tak było, pieniążek rządzi światem :P
bluedress - może biografia napisana przez Rafała Podrazę właśnie? :)
Ale Rafał Podraza o Magdalenie już coś napisał, nazywało się to "Magdalena, córka Kossaka. Wspomnienia o Magdalenie Samozwaniec" i wydał to PIW w 2007 roku :)
UsuńI ja właśnie tę książkę teraz czytam do poduszki :)
UsuńPodobno w tym roku ukaże się II wydanie, poszerzone o nowe wspomnienia i fotografie pisarki. Okazją jest 40. rocznica śmierci Magdaleny Samozwaniec.
UsuńI to jest bardzo dobra wiadomość!
UsuńJa czuje się zachęcony:)
OdpowiedzUsuńDlaczego 'pieniążki'? Pieniądze raczej.
OdpowiedzUsuńSłowo "pieniążki" pojawiło się w książce.
OdpowiedzUsuń