Jak w tytule? Czytacie? Bo ja od jakiegoś czasu nie.
Kiedyś, gdy chodziłam do liceum, owszem. Czytanie poezji bardzo nobilitowało mnie we własnych oczach, że niby taka romantyczna i uduchowiona jestem. Wtedy to zaczytywałam się Poświatowską, Pawlikowską - Jasnorzewską, Przerwą - Tetmajerem, Leśmianem. Oczywiście lubiłam poezję młodopolską (de-ka-den-cja - to słowo robiło na mnie niesamowite wrażenie) i wszelkie awangardy (bo kto by nie chciał należeć do a-wan-gar-dy?).
A przeszło mi na studiach, gdy najpierw rozbierałam wiersze na czynniki pierwsze (Lucylla Pszczołowska - brrrr...) oraz gdy czytałam je na akord, np. zbiór liczący sobie trzysta strona pokonywałam w jeden wieczór, nie zapamiętując z niego zupełnie nic, że o jakimkolwiek zrozumieniu tego, co czytam, nie wspomnę.
A zmierzam do tego, że trochę mnie jednak to moje nieczytanie poezji uwiera. Uwaga, uderzam w patetyczne tony: jeśli poloniści nie będą czytać Szymborskiej, Grochowiaka czy Tuwima... to kto ich będzie czytał?
Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz zachwycił mnie jakiś wiersz i chyba był to Miłosz, z tomu "To" z 200o roku (jedenaście lat temu!!!).
Przeczytajcie. Podoba się?
Jasności promieniste,
Niebiańskie rosy czyste,
Pomagajcie każdemu
Ziemi doznającemu.
Za niedosiężną zasłoną
Sens ziemskich spraw umieszczono.
Gonimy dopóki żywi,
Szczęśliwi i nieszczęśliwi.
To wiemy, że bieg się skończy
I rozłączone się złączy
W jedno, tak jak być miało:
Dusza i biedne ciało.
Niebiańskie rosy czyste,
Pomagajcie każdemu
Ziemi doznającemu.
Za niedosiężną zasłoną
Sens ziemskich spraw umieszczono.
Gonimy dopóki żywi,
Szczęśliwi i nieszczęśliwi.
To wiemy, że bieg się skończy
I rozłączone się złączy
W jedno, tak jak być miało:
Dusza i biedne ciało.
Czytam. Słucham. Śpiewam. Próbuję zrozumieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Osobiście poezje lubię czasami czytać, jednak nie zawsze potrafię ją właściwie interpretować, tak więc moja przygoda z poezją jest sporadyczna.
OdpowiedzUsuńW liceum czytałam podobnie, dołożywszy francuskich symbolistów, Micińskiego i Baczyńskiego, a na studiach polonistycznych odkryłam poetów, o których już dawno zapomniałam. Uświadomiłaś mi właśnie, że nowych wierszy szukam tylko dla uczniów.
OdpowiedzUsuńPoezja... Pawlikowska-Jasnorzewska i Grochowiak, jeśli mówimy o polskiej. Poza tym Heine. Zresztą rzadko trafiam na coś, co mnie ruszy.
OdpowiedzUsuńMiłosza nie lubię, Szymborskiej czasem coś mi się spodoba, ale też nie jakoś zatrważająco dużo.
zdarza mi się czytać, chodź moja nauczycielka z liceum utwierdziła mnie w przekonaniu że z moją interpretacją nie jest najlepiej i tak mając 23 lata nadal wątpię w to co czytam, ale sprawia mi to przyjemność :)
OdpowiedzUsuńmuszę powiedzieć, że kilka lat temu poezja jakoś bardziej do mnie przemawiała, wiele wierszy, które nałogowo czytałam znam na pamięć do dziś, ale teraz narobiłam sobie zaległości w tym obszarze
OdpowiedzUsuńWiersz ładny, a poezję kiedyś troszkę czytywałam. Najbardziej lubię chyba Baczyńskiego, ma takie klimatyczne wiersze.
OdpowiedzUsuńJa kocham wiersze i za żadne skarby bym z nich nie zrezygnowała, ale wolę tych poetów mniej znanych, regionalnych niekiedy- oni mają moc, bo nie piszę by wydawać, tylko z samej radości tworzenia, a że ktoś chce wydać ich skromne tomiki- to chwała mu za to! :]
OdpowiedzUsuńPoezja jest dla mnie jak lekarstwo i nigdy nie przestanę jej czytać :) A Miłosza czy Szymborskiej nie lubię za bardzo, choć cenię za ich twórczość :)
Czytam. Nie za dużo, ale za to często. Awangardy i dekadencje nigdy mnie co prawda nie dopadły, zaczytuję się za to od zawsze Skamandrytami. Do tego Leśmian, Achmatowa, trochę Barańczaka i sporo poetów, którzy tworzyli również dla potrzeb piosenki, ale poetami być nie przestawali: uwielbiam Jonasza Koftę i Jeremiego Przyborę, fascynuje mnie Jacek Kaczmarski, lubię Agnieszkę Osiecką. Do tego ci zagraniczni: Leonard Cohen (od bardzo, bardzo dawna, teraz z niego troszkę, niestety, wyrosłam), Jacques Brel, Bułat Okudżawa, Lluis Llach, Karel Kryl...
OdpowiedzUsuńWielu ich jest, tych moich poetów i ciężko byłoby mi bez obcowania z ich poezją na co dzień. :)
Nie czytam. Nie rozumiem, pewnie zbyt głupia jestem. Kilka wierszy jednak do mnie dotarło, ale to przez przypadek ;) Uwielbiam za to Grechutę i jego poezję śpiewaną :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie czytam. Mówię niestety, bo lubię poezję. Kurde, to dlaczego tego nie robie? Sama nie wiem.... muszę pomyśleć:)
OdpowiedzUsuńRaczej omijam poezję szerokim łukiem, ale oczywiście są wyjątki - kocham wiersze wspomnianej Szymborskiej, czasem sięgam też po Miłosza ;)
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie!
OdpowiedzUsuńNie lubię poezji :P
To ciekawe, ale, chociaż sama ją piszę- nie czytam!
OdpowiedzUsuńOleńko - godne naśladowania :)
OdpowiedzUsuńCyrysia - problem z interpretacją jest moim odwiecznym problemem :)
Szmaragdo - ja muszę sobie poszukać wierszy dla siebie, naprawdę odczuwam brak poezji, ciągnie mnie do niej, może właśnie Micińskiego sobie odświeżę?
Alina - Heine. Pierwsze słyszę :)?
Jusssi - ja do wielu interpretacji, które podano mi na polskim lub na studiach, sama nigdy w życiu bym nie doszła :)
Magda - to dokładnie tak jak ja :)
Soulmate - o, o Baczyńskim zapomniałam, chociaż wielu jego wierszy nie rozumiem. Bardzo wielu.
Pandorcia - podaj jakieś nazwiska :) A najlepiej linki :)
Ysabell - niektórych tych nazwisk zupełnie nie znam. Poezja śpiewana to dla mnie kolejna terra incognita. Kaczmarski nigdy do mnie nie przemawiał, Osieckiej znam tylko standardy... Ych, to już wiem, czego/kogo będę dzisiaj w pracy słuchać :)
Książkowo - ja też nie lubię wierszy, których nie rozumiem, chociaż podobno nie tylko o rozumienie tu chodzi.
Kolmanko - no właśnie: ja też bym chciała, ciągnie mnie do poezji, a nie czytam. Nie rozumiem :)
Giffin - no właśnie drugi raz, dlaczego omijasz :)?
Zaczytana - dlaczego, dlaczego, dlaczego? :)
Visell - ja nie piszę, chyba nie zniosłabym własnych wierszy :)
Dzięki za odzew! :)
Heinrich Heine, Niemiec żydowskiego pochodzenia, umarł we Francji, bo Niemcy go znielubili i w ogóle został zakazany :D. Lata 1797-1856 bodajże :D.
OdpowiedzUsuńAlinko - aaa :) To romantyk, więc nic dziwnego, że wyparłam z pamięci :)
OdpowiedzUsuńNie, nie romantyk, on jest z okresu przedrewolucyjnego (te wszystkie Wiosny Ludów i inne takie). Wikipedia bredzi w jego kwestii :D.
OdpowiedzUsuńCzytam, ale rzadko. To zależy, muszę mieć nastrój. Uwielbiam Dyckiego, lubię sięgać po Szymborską- mam swoich autorów. ale też dużo poezji słucham- teksty Grabaża, Nosowskiej czy Kazika to dla mnie najpiękniejsza liryka :)
OdpowiedzUsuńAlina - no to był pre-romantykiem :P A wszystko, co zakrawa o romantyzm jest "beeee" :P
OdpowiedzUsuńMag - Grabaż, Nosowska, Kazik - jeśli uznać ich za współczesnych poetów, a właściwie czemu by nie, to także lubię i słucham :)
Podobnie jest ze mną. W liceum czytywałam dużo poezji Kasprowicza, Tetmajera, Tuwima, Gałczyńskiego, Poświatowską, Pawlikowską-Jasnorzewską, Boya, Asnyka i oczywiście romantyków. Po studiach odkryłam Herberta, Grochowiaka, Gajcego, Baczyńskiego. Dziś czytam niewiele. Więcej słucham. Demarczyk i Grechutę śpiewających poezję, a także tekstów Osieckiej, Kaczmarskiego, Okudżawy, Wysockiego, Brella (tych ostatnich w tłumaczeniu na polski; Wysockiego śpiewał Kaczmarski, a Brella - Bajor). Z Krylem zetknęłam się dopiero niedawno dzięki piosence śpiewanej przez Krzysztoń.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam Kwiaty zła - tomik poezji. Sama nie potrafię analizować wierszy, ale uwielbiałam gdy moja polonistka to robiła:) Zachwycałam się za to zawsze erotykami i do tej pory tak jest:)
OdpowiedzUsuńSkarletko, bardzo Ci polecam Jonasza Koftę. To poeta na którego ostatnio znowu choruję, a "znamy się" już od ponad 15 lat. Niesamowite jest dla mnie to, że równie łatwo jak teraz znajdowałam dla siebie coś w jego twórczości jak byłam w podstawówce... Może "Rimbaud, Aniele Stróżu mój" jeżeli czytywałaś kiedyś Rimbaud? Piosenka jest do wysłuchania na YouTube, tylko koniecznie w wykonaniu autora (mimo mojej ogromnej miłości do p. Geppert)...
OdpowiedzUsuńOsiecką lubię i tylko lubię, bo jakoś nieczęsto dosięga samego dna mojej duszy czy innej osobowości. Może to kwestia charakteru, albo co? A w sumie przecież powinno być tak, że Osiecka (albo choćby Czapińska, jeśli już o tym mowa) częściej trafi dla mnie w sedno, skoro dzielimy w końcu tę samą płeć. A tutaj okazuje się, że nie tylko stereotypowo męskie struny mojej duszy, ale też te kobiece lepiej trącają poeci-faceci (:)).
Kaczmarski... Z Kaczmarskim miałam w życiu różne przeboje, czasem go uwielbiałam, czasami wręcz przeciwnie, ale zawsze niesamowicie podziwiałam za to, co potrafi ze słowem zrobić. Niesamowite jest to, że w jego tekstach w zasadzie nie ma zbędnych słów. Każde zdanie, każdy wers niesie treść i to treść niezwykle ważną dla zrozumienia całości. I za każdym razem, kiedy czytam (słucham) jego teksty znajduję kolejny, wcześniej nieodkryty trop. Co jest zresztą na równi fascynujące i przerażające.
Balbino, jak to miło spotkać choć trochę bratnią duszę. Jednak ciężko mi na co dzień spotkać kogoś, kto choćby zna (nie mówię już nawet, że lubi) Kryla, Brela, Okudżawę czy Wysockiego... :)
Krzysztoń pięknie śpiewa Kryla, ale najpiękniej Kryla po polsku śpiewa sam Kryl. Co prawda mało, ale za to doskonale. Jakbyś chciała posłuchać, to chętnie się podzielę. :)
Też się czyta dużo mniej, a kiedyś więcej się zaczytywało. Może trochę było w tym buntu, bo na dość wysokiej pozycji stali tak zwani poeci wyklęci. W sumie dalej mają wysoką pozycje. Tyle, że teraz bardziej dzięki muzyce. Troszkę podobnie jak we wpisie wyżej.
OdpowiedzUsuń