Pierwsza refleksja po przeczytaniu "Nagiej" jest następująca: jak autorka, która pisze taką książkę, mogła wcześniej pisać kryminały? Skąd to pytania? W "Nagiej" bowiem praktycznie nie ma fabuły, przedmiotem opisu są stany, uczucia, konkretne reakcje na konkretne wydarzenia. Jest to książka opisująca bardziej to, co wewnętrzne, niż to, co można zobaczyć. Jak więc autorka poradziła sobie z kryminałem, gdzie przecież wszystko zasadza się na odpowiednio skonstruowanej fabule? Nie wiem, ale chciałabym to sprawdzić, sięgając po "Cichego zabójcę".
"Naga" to zbiór opowiadań pisanych z punktu widzenia kobiety o niej samej. Rzadko podejmuję się interpretacji tytułu, ale tutaj ta narzuciła mi się sama: "nagie" są wszystkie bohaterki Izabeli Szolc, jednak nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Autorka portretuje je w sytuacjach najbardziej intymnych, takich jak poród czy rozpacz po stracie bliskiej osoby, przedstawia emocje, które niechętnie się ujawnia: złość, histerię, rozpacz. Pokazuje kobietę "bez retuszu", taką, jaka jest ona naprawdę w momentach, kiedy nikt nie patrzy, kiedy jest sama ze sobą, kiedy wsłuchuje się w swoje wnętrze. Jednocześnie jej bohaterki można nazwać wyzwolonymi: bez skrępowania mówią o nienawiści do matki czy partnera, wiele opowieści snuje się wokół ich własnego ciała. Szolc pokazuje również kobiety w rolach, w których obsadza je samo życie, świadczą o tym chociażby tytuły: "Wdowa", "Matka", "Kochanka", "Zgwałcona".
Przyznaję, że nie wszystkie opowiadania czytało mi się tak samo dobrze, ale warto sięgnąć po ten zbiór chociażby dla jednego tekstu: "Wdowy". Nie jest łatwo pisać o tym, co przeżywa kobieta po stracie ukochanego męża, który był dla niej najbliższą osobą na świecie. Tym bardziej nie jest łatwo, jeśli postaci te nazywają się Maria Skłodowska-Curie i Piotr Curie. Dla mnie jest to prawdziwa perełeczka i jednocześnie tekst, który wyzwolił prawdziwe wzruszenie.
Oczywiście polecam, szczególnie tym, którzy lubią prawdziwe emocje w literaturze. "Naga", mimo niewielkie objętości, nie jest książką, którą można przeczytać w godzinę. Co jest na pewno: na długo zostaje w głowie.
PS Kto czytał "Cichego zabójcę" ręka do góry! Jak wrażenia po lekturze?
I. Szolc, Naga, AMEA, Liszki 2010, s. 154.
Do tej pory nie miałam styczności z prozą Izabeli Szolc. Jednak teraz jestem właśnie w trakcie czytania "Wbrew naturze", który to tom opowiadań zawiera m.in. jeden tekst pani Szolc - zatem wszystko przede mną!
OdpowiedzUsuńNatomiast "Nagiej" nieco się obawiam - nie lubię takich babskich wynurzeń, czasami niezrozumiałych i bardzo niestabilnych emocji oraz tych wszystkich typowo fizjologicznych zwierzeń...
Ale może chociaż spróbuję :)
Pozdrawiam :)
Szczerze mówiąc nie lubię opowiadań, lecz tutaj jakoś brzmi zachęcająco, więc z ciekawości po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy mam ochotę przeczytać tą książkę... opowiadań nie lubię za bardzo, chociaż miło czyta się je jeżdżąc tramwajami/autobusami :] może kiedyś sięgnę.
OdpowiedzUsuńLubię książki pozostające w pamięci ...
OdpowiedzUsuńNie czytałam "Cichego zabójcy" czytałam dwie inne książki Izabeli Szolc(Połowa Nocy i Jehanette) i nie mam ochoty na dalszy kontakt z jej pisarstwem. Obie były pretensjonalne, niezrozumiałe i nudne, a to coś, czego nie wybaczam prozaikom.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka Ci się podoba, ja natomiast na pewno po nią nie sięgną, mimo pozytywnej recenzji. Do pewnych rzek nie wchodzi się po raz trzeci.
Mam mieszane uczucia co do tej książki, zwłaszcza że to opowiadania, ale może kiedyś jak trafi w moje ręce to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuń