Jasmine jest do bólu zwyczajną nastolatką. Zero znaków szczególnych: chodzi do szkoły, spotyka się przyjaciółkami, chodzi na treningi "czirliderek". Jej życie jest banalne, a wręcz nudne. Do czasu. Jasmine spotyka Lindę, z którą szybko się zaprzyjaźnia. Ta wydaje się jej prawdziwym rajskim ptakiem na tle szarego krajobrazu. Otwiera przed Lindą nowe życie, jak z teledysku na MTV, gdzie nie ma zasad, wszystko jest możliwe. Linda wydaje się Jasmine absolutnie fantastyczna, chociaż ich przyjaźń robi się coraz bardziej "hardkorowa". Przyjaciółki zaczynają pracować w Świecie Maskotek. Dla niewtajemniczonych jest to zwykły sklep ze zwierzętami. Dla wtajemniczonych: centrum erotycznego półświatka. I tak oto czytelnik ma możliwość wejścia w te rejony, gdzie zazwyczaj się nie zapuszcza... Trudno powiedzieć, co stałoby się z Jasmine, gdyby nie pożar przybytku rozpusty, kiedy to porwał ją dziwny osobnik, znawca obrzędów seksualnych, którego ja od razu sklasyfikowałam jego odrażającego pedofila... Jednak po latach uwięzienia Jasmine zaczyna jednak patrzeć na niego nieco inaczej.
Fragmenty poświęcone Jasmine przeplatają się z rozdziałami, w których mówi jej matka. Ta samotnie wychowuje córkę i jest tak ślepa na to, co się dzieje z jej dzieckiem, że aż irytująca. Matka Jasmine pracuje jako ginekolog. Ogląda kobiety w bardzo intymnych sytuacjach i na podstawie ich wagin śledzi historie poronień, aborcji, obrzezań... W te przemyślenia wkradają się myśli o zaginionej córce, co robi wstrząsające wrażenie.
Mam dobry kontakt z moją mamą i nie potrafię sobie wyobrazić, żeby nie zaniepokoiła się, kiedy przez tydzień nie pojawiłabym się w domu. Miałam wiele przyjaciółek jako nastolatka, niektóre miały na mnie większy wpływ, inne mniejszy, ale żadna nie byłaby w stanie namówić mnie na oddawanie się starszym panom lub na taniec na rurze. Dlatego przyznaję, że nie rozumiem. Nie rozumiem, jak Jasmine mogła stać się nastoletnią prostytutką, a jej matka nie zauważyła niczego podejrzanego. Jednocześnie kolejny raz przekonuję się o tym, że dobrze pielęgnować dobre relacje w rodzinie, chociaż, jak wiadomo, z tą najlepiej się wychodzi na zdjęciach.
Polecam "Dziewczynki ze Świata Maskotek". Jeśli miałabym je jakoś zaklasyfikować, to postawiałabym książkę na jednej półce z "My, dzieci z Dworca ZOO" i "Pamiętnikiem narkomanki". Bo to chyba ta sama bajka - tylko zdecydowanie bardziej współczesna.
A. Snellman, Dziewczynki ze świata maskotek, Świat Książki, Warszawa 2011, s.270.
Mocne powieści mają w sobie coś wyjątkowego. A co do zrozumienia...lepiej nie rozumieć, i dziękować bogu za brak patologii w domu:) z chęcią kiedyś przeczytam i pewnie nie zrozumiem też jak takie rzeczy mogą mieć w ogóle miejsce...
OdpowiedzUsuńInteresująca recenzja. Książkę mam w planowanych i mam nadzieję, że uda mi się ją niedługo przeczytać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWielokrotnie szukałam tej ksiązki, ale zawsze gdy trzymałam ją w rękach, odkładałam, biorąc inną. Teraz nie wypuszczę jej i przeczytam z pewnością. Tym bardziej, że bardz lubę ''My dzieci z dworca ZOO'';)
OdpowiedzUsuńMoniko - można na to spojrzeć i tak: że to całe szczęście, że nie rozumiem tej książki :)
OdpowiedzUsuńKasandro - warto :)
Rudzielecu - to ta sama półka, moim zdaniem, acz książki jednak różnią się od siebie. Co nie zmienia faktu, że warto :)
Brzmi bardzo, bardzo zachęcająco i ciekawie. Dodam do "Chcę przeczytać" :)
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia co do tej książki. Jest mocna, robi wrażenie, ale to zdecydowanie nie mój typ. I też nie rozumiem. Jasmin jest ode mnie niewiele młodsza, ale jej świat nie jest moim światem, a jej sposób myślenia mnie wręcz drażni.
OdpowiedzUsuńJuż wcześniej zaciekawił mnie tytuł i okładka - taka jakaś niewyraźna, zamnglona, pozornie niewinna. Nie przepadam za książkami typu "My, dzieci z dworca ZOO" - ot, po prostu nie bardzo do mnie trafia tego typu literatura, ale chyba jednak spróbuję.
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele recenzji tej książki, za każdym razem chciałam ją przeczytać, chociaż gdy teraz się nad tym zastanawiam - wcale nie wiedziałam, dlaczego tego tak bardzo chcę. A Ty mi powiedziałaś, o czym ta książka prawi i wciąż chcę. Jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru :).
Domi - dodaj i... przeczytaj :)
OdpowiedzUsuńUltramaryno - mnie także trudno było poczuć empatię w stosunku do Jasmin, a jeszcze bardziej do jej matki, która martwiła się o to, że jej dziecko zaginęło. Miałam ochotę nią mocno potrząsnąć i zapytać, gdzie była do tej pory...
Niedopisana - okładka też mi się podoba: dziewczyna na niej wydaje się bardzo niewinna, tymczasem Jasmin niewinna nie była. Ot, taki kontrast :)
Alinko - ja powinnam od Ciebie po zębach dostać, bo dawno temu obiecałam Ci "Fruwającą duszę"... to dołożę jeszcze "Maskotki" :)
Hihi. Nie sądziłam, że sobie o tym przypomnisz ;). Dziękuję!
OdpowiedzUsuńAlinko - Ty mi przypominaj, bo moja pamięć nie jest już taka sprawna jak za młodych lat, hi :)
OdpowiedzUsuńA ja czekam na mój egzemplarz i moje mocne wrażenia:)
OdpowiedzUsuńSkarletko, dawno temu wysłałaś tego mejla? Bo nic nie dostałam..
OdpowiedzUsuńksiążka zdecydowanie warta przeczytania, niesie przestrogę swojego rodzaju dla rodziców, którzy chcąc zapewnić dzieciom wszelkie dobra materialne, zapominają zwyczajnie interesować się nimi
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu intryguje mnie ta książka, więc chyba wreście muszę ją kupić...
OdpowiedzUsuńJest to jedna z książek na mojej liście chcę przeczytać, Mam nadzieję, że mi się niebawem uda, tym bardziej, że skutecznie zachęciłaś
OdpowiedzUsuń"Jasmine spotyka Lindę, z którą szybko się zaprzyjaźnia. Ta wydaje się jej prawdziwym rajskim ptakiem na tle szarego krajobrazu. Otwiera przed Lindą nowe życie, jak z teledysku na MTV, gdzie nie ma zasad, wszystko jest możliwe." - Już po tym kawałku recenzji książka wydaje mi się być interesującą pozycją ;) Z chęcią zajrzę ;)
OdpowiedzUsuńWęzmę do ręki w jakąś noc bezsenną :-)
OdpowiedzUsuńSpokojnych, zdrowych Świąt Wielkiej Nocy; Happy Easter; Felices Pascuas; Buona Pasqua; Joyeuses Pâques.
Χριστός Ανέστη! » - « Αληθώς Ανέστη! », « Hristos a înviat! » - « Adevărat a înviat!, « Христос воскресе! » - « Воистину воскресе!
słyszałam o tej książce niejedną dobrą opinię i mam zamiar przeczytać ją kiedy tylko dostanę ją w swoje ręce :)
OdpowiedzUsuń