"Mariola, moje krople" to książka, którą skończyłam czytać już jakiś czas temu... i nie wiedziałam, jak o niej napisać, jest (bowiem) FANTASTYCZNA. I taką też recenzję (FANTASTYCZNĄ) chciałam stworzyć, ale że ostatnio cierpię na znaczny deficyt kreatywności, to po prostu będę w każdym akapicie powtarzać, że powieść JEST FANTASTYCZNA i mam nadzieję, że przyniesie to zamierzony rezultat (mianowicie taki, że po książkę sięgniecie :) )
Rzecz dzieje się w listopadzie 1981 roku, znamienny czas, w prowincjonalnym teatrze. Jeśli jednak ktoś spodziewa się uduchowionej atmosfery, wyrafinowanych rozmów o sztuce - zawiedzie się i to srodze. Mamy za to wiecznie plączącego się w zeznaniach dyrektora Zbytka i jego wyuzdaną, którąś już, żonę Paulinę. Mamy Mariolę, która zajmuje się parzeniem kawy, podawaniem tytułowych kropli i romansowaniem z dyrektorem. Mamy kolejki w sklepach, nielegalne pędzenie bimbru i świnkę Małgosię w teatralnym składziku... Mamy też zawrotną akcję, która sprawia, że książka do łatwych w odbiorze nie należy. Autorka bowiem gmatwa te wątki, które pozorne wydają się proste. Komplikuje życie bohaterom, którzy co chwila znajdują się w jakiś nieprawdopodobnych tarapatach i nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia: ledwo kończy się jedna "akcja", a już rozpoczyna się następna...
Celowo nie streszczam fabuły "Marioli", tej bowiem streścić się nie da, ale czyta się ją ("Mariolę") FANTASTYCZNIE. Łatwo jest mnie rozbawić, ale tutaj w rechotaniu i chichotaniu przeszłam samą siebie, na koniec zaś co lepsze rozdziały, przeczytałam sobie raz jeszcze.
Marzy mi się, że zobaczyć "Mariolę" na scenie, na deskach prawdziwego teatru. Miałam moment zachowania i doszłam do wniosku, że tego przedstawić się nie da, że nie wiem, który reżyser podjąłby się "ogarnięcia" tego wszystkiego, natomiast zaraz skarciłam się w duchu. Bo skoro można wystawić np. "Dziady", to i "Mariolę" można (z Kasią Figurę w roli dyrektorowej!).
Ci, którzy regularnie czytają mojego bloga wiedzą, że uwielbiam "Cukiernię pod Amorem" tej autorki. Śmiem jednak twierdzić, że "Mariola" ją przebiła i baaardzo po cichu liczę, że może będzie jakiś ciąg dalszy? Oj, chciałabym, bo to przecież... FANTASTYCZNA książka, którą polecam, polecam, polecam! O tak: polecam! :)
PS Czekałam na książkę, której recenzję będę mogła zatytułować właśnie w ten sposób, gdyż ogromnie mi się podoba, a nie mam zbyt wielu okazji, by go używać :)
M. Gutowska - Adamczyk, Mariola, moje krople, wyd. Świat Książki, Warszawa 2011, s. 303.
Rzecz dzieje się w listopadzie 1981 roku, znamienny czas, w prowincjonalnym teatrze. Jeśli jednak ktoś spodziewa się uduchowionej atmosfery, wyrafinowanych rozmów o sztuce - zawiedzie się i to srodze. Mamy za to wiecznie plączącego się w zeznaniach dyrektora Zbytka i jego wyuzdaną, którąś już, żonę Paulinę. Mamy Mariolę, która zajmuje się parzeniem kawy, podawaniem tytułowych kropli i romansowaniem z dyrektorem. Mamy kolejki w sklepach, nielegalne pędzenie bimbru i świnkę Małgosię w teatralnym składziku... Mamy też zawrotną akcję, która sprawia, że książka do łatwych w odbiorze nie należy. Autorka bowiem gmatwa te wątki, które pozorne wydają się proste. Komplikuje życie bohaterom, którzy co chwila znajdują się w jakiś nieprawdopodobnych tarapatach i nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia: ledwo kończy się jedna "akcja", a już rozpoczyna się następna...
Celowo nie streszczam fabuły "Marioli", tej bowiem streścić się nie da, ale czyta się ją ("Mariolę") FANTASTYCZNIE. Łatwo jest mnie rozbawić, ale tutaj w rechotaniu i chichotaniu przeszłam samą siebie, na koniec zaś co lepsze rozdziały, przeczytałam sobie raz jeszcze.
Marzy mi się, że zobaczyć "Mariolę" na scenie, na deskach prawdziwego teatru. Miałam moment zachowania i doszłam do wniosku, że tego przedstawić się nie da, że nie wiem, który reżyser podjąłby się "ogarnięcia" tego wszystkiego, natomiast zaraz skarciłam się w duchu. Bo skoro można wystawić np. "Dziady", to i "Mariolę" można (z Kasią Figurę w roli dyrektorowej!).
Ci, którzy regularnie czytają mojego bloga wiedzą, że uwielbiam "Cukiernię pod Amorem" tej autorki. Śmiem jednak twierdzić, że "Mariola" ją przebiła i baaardzo po cichu liczę, że może będzie jakiś ciąg dalszy? Oj, chciałabym, bo to przecież... FANTASTYCZNA książka, którą polecam, polecam, polecam! O tak: polecam! :)
PS Czekałam na książkę, której recenzję będę mogła zatytułować właśnie w ten sposób, gdyż ogromnie mi się podoba, a nie mam zbyt wielu okazji, by go używać :)
M. Gutowska - Adamczyk, Mariola, moje krople, wyd. Świat Książki, Warszawa 2011, s. 303.
Oj chyba wreszcie sięgnę po tę książkę - to już drugi zachwyt nad jej lekkością na jaki się natknęłam na blogach :) Przeczytałam dostępne w necie fragmenty i teraz już tylko się waham czy kupić książkę czy audiobook. Z tym że dawkowanie tej książki w autku po 30 minut dwa razy dziennie nie jest chyba najlepszym pomysłem :)
OdpowiedzUsuńWow. No to nie ma siły. Będę polować na "Mariolę" :DD. Cel osiągnęłaś fantastycznie :D.
OdpowiedzUsuńLubię się przy książce uśmiać jak norka, więc chętnie przeczytam ;D
OdpowiedzUsuńMi się nie podobała.
OdpowiedzUsuńA mnie się "Mariola..." niestety zupełnie nie spodobała. Tak jak "Cukiernią" byłam zauroczona, tak tutaj doczytałam raczej z rozpędu.
OdpowiedzUsuńAle dobrze, że różne są na świecie gusta. :)
I takie pytanko do Ciebie: polubiłaś któregoś z bohaterów "Marioli"?
Sempeanko - nie wiem, czy to dobry pomysł, ale chętnie bym posłuchała :)
OdpowiedzUsuńC.S. - cieszę się :)
Viconia - to polecam Ci jeszcze książkę Mendozy "Brak wiadomości od Gurba" - przy niej też zanosiłam się śmiechem :)
Elina - dlaczego?
Ysabell - nie potrafię stwierdzić, która książka podobała mi się bardziej, ale i "Cukiernia", i "Mariola" zostawiały po sobie bardzo dobre wrażenie. Czy polubiłam którego z bohaterów? Moim faworytem zdecydowanie jest Zbytek i Mariola: uwielbiam ten duet. No i Danka, która wiecznie stała w kolejkach... :)
Pisałam o tym recenzję - zapraszam na http://lubimyczytac.pl/ksiazka/79779/mariola-moje-krople/opinia/1753784#opinia1753784 .
OdpowiedzUsuńA tak w skrócie - nie umiałam się utożsamić z żadną postacią, nużące dialogi, nie mój typ humoru.
Dzięki, zaraz sobie zapiszę :)
OdpowiedzUsuńDużo? Prawdziwy zasyp! Wiesz, zaczyna mnie to irytować trochę, bo bardzo chciałam współpracy z wydawnictwami, ale jak widzę, jak niektóre swoimi książkami "wykupują" opinie na ich temat innych, to jestem załamana.
OdpowiedzUsuńElina - gusta są różne, zerknę sobie na Twoją opinię :)
OdpowiedzUsuńViconia - proszę bardzo :)
Domi - wykupują? Mam to szczęście, że wybieram sobie książki, które chcę zrecenzować i na ogół są one dobre.
A ja boję się, że zrobią serial z "Cukierni...", albo z "Marioli" i nie zdążę polubić tej Autorki. Ze względu na imię głównej bohaterki kusi mnie ta pozycja :)
OdpowiedzUsuńkilka razy już odkładałam tę książkę z powrotem na półkę w księgarni i chyba jednak się skusze :)
OdpowiedzUsuń