Jak zapowiedziałam, tak właśnie robię!
Drodzy Czytelnicy, zapraszam na pierwszą, mam nadzieję, że nie ostatnią środę filmową na moim blogu! Wymyśliłam to sobie tak, że będę pisać o trzech filmach - nie zawsze nowościach, nie zawsze z najwyższej półki, ale o takich, które mają w sobie to "coś", dla którego warto poświecić im czas... i które po prostu z przyjemnością sama obejrzałam.
Zatem do dzieła! :)
Na pierwszy ogień mój ukochany film: "Labirynt Fauna". Oglądałam go chyba z dziesięć razy, być może dlatego, iż pisałam o nim w swojej pracy magisterskiej i akurat tworzenie tego rozdziału bardzo miło wspominam. Obraz Guillermo del Toro jest filmem niezwykłym. Łączy w sobie dwa plany: realny i magiczny, oba spojone postacią obdarzonej niezwykłą wrażliwością dziewczynki o imieniu Ofelia. Ofelia, dotąd wychowywana przez łagodną matkę, nagle stanie oko w oko z prawdziwym złem, które uosabia okrutny kapitan Vidal, bezlitośnie ścigający partyzantów. Aby uciec przed tym, co realne, Ofelia przenosi się do świata magii, którym rządzi pradawny Faun. Okazuje się jednak, że jego kraina jest tak samo mroczna i pełna niebezpieczeństw, jak Hiszpania w 1944 roku.
Dlaczego film zrobił na mnie tak ogromne wrażenie? Przede wszystkim film jest bardzo niejednoznaczny - w którymś momencie trudno powiedzieć, co jest prawdziwe, a co stanowi tylko imaginację Ofelii. Ponadto uwielbiam filmy z tak dojrzałym, dziecięcym bohaterem (świetna rola Ivany Baquero, którą widziałam tylko w tym filmie), którego młody wiek jeszcze bardziej wszystko gmatwa - bo czy my, dorośli, możemy wiedzieć, co siedzi w głowie dorastającej panny? Film jest prawdziwą perełką, jeśli chodzi o stronę wizualną, chociaż o "pięknie" w tym przypadku trudno mówić... no, chyba, że ktoś znajduje piękno w zabijaniu i krwi. Poza tym film sprawił, że sięgnęłam po rewelacyjną książkę Pierre Peju "Dziewczynka w baśniowym lesie", która mówi o pięknie baśni, lecz także o ich okrucieństwa.
Polecam - pozycja ta zajmuje jedno z pierwszych miejsc na mojej osobistej liście ukochanych filmów.
Strona filmu: http://www.panslabyrinth.com
Kolejny film to moje weekendowe odkrycie. I zdecydowanie polecam go jako seans dla dwojga: spodobał się i mi, i Ukochanemu, chociaż gusta filmowe mamy różne. Film jest przezabawną komedią, że świetną francuską muzyką w tle. Opowiem o punkcie wyjścia: Jean-Jacques opowiada swojej partnerce, Aneth, o eksperymencie, jaki na własną rękę przeprowadza pewien jego znajomy. Otóż mężczyzna posyła nieznajomym kobietom liściki, w których prosi o krótkie spotkanie... i nic więcej, żeby nie psuć wyjątkowej chwili. Oczywiście "coś więcej" potem następuje, gdyż naiwne dziewczyny są wzruszone jego romantyzmem. Jean-Jacques na własną rękę postanawia przeprowadzić podobną akcję... która staje się początkiem szeregu komicznych wydarzeń, gdyż kobieta, do której Jean-Jacques wysyła liścik to... córka prezydenta Francji. Mało tego: Aneth, która chce być kobietą nowoczesną, daje swojemu mężczyźnie przyzwolenie na zdradę... skoro chce spróbować czegoś nowego, niech próbuje! A że Jean-Jacques jest skończoną ofermą... tym śmieszniej :)
Swoją drogą bardzo lubię kino francuskie i to był główny powód, dla którego po ten film sięgnęłam - i przez półtorej godziny miałam niezły ubaw.
Powodem, dla którego obejrzałam "Skarbonkę" był Tom Hanks, z którym oglądam wszystkie filmy bez wyjątku - a tego akurat nie widziałam. Film nie powala na kolana oryginalnym scenariuszem, ale patrzy się na niego przyjemnie. Źródłem humoru natomiast są nie tyle aktorzy, a dom, który kupiła para głównych bohaterów. Dom był podejrzanie tani... co nie powinno dziwić, gdyż okazuję się totalną ruderą, w której wszystko się sypie: tynk leci ze ścian, zapadają się schody, wanna spada piętro niżej (ta scena, w której Tom Hanks śmieje się jak idiota powinna dostać Oscara - serio!), nawet drzewa w ogrodzie łamią się, gdy tylko ktoś przypadkiem się o nie oprze. Scenariusz ten nieco przypomina mi film "Starsza pani musi zniknąć", który też śmieszy mnie za każdym razem, gdy leci w telewizji, także czasu ze "Skarbonką" za stracony nie uważam - a jak sobie przeponę pogimnastkowałam :)
Noo... i pierwsze koty za płoty :)
Drodzy Czytelnicy, zapraszam na pierwszą, mam nadzieję, że nie ostatnią środę filmową na moim blogu! Wymyśliłam to sobie tak, że będę pisać o trzech filmach - nie zawsze nowościach, nie zawsze z najwyższej półki, ale o takich, które mają w sobie to "coś", dla którego warto poświecić im czas... i które po prostu z przyjemnością sama obejrzałam.
Zatem do dzieła! :)
Na pierwszy ogień mój ukochany film: "Labirynt Fauna". Oglądałam go chyba z dziesięć razy, być może dlatego, iż pisałam o nim w swojej pracy magisterskiej i akurat tworzenie tego rozdziału bardzo miło wspominam. Obraz Guillermo del Toro jest filmem niezwykłym. Łączy w sobie dwa plany: realny i magiczny, oba spojone postacią obdarzonej niezwykłą wrażliwością dziewczynki o imieniu Ofelia. Ofelia, dotąd wychowywana przez łagodną matkę, nagle stanie oko w oko z prawdziwym złem, które uosabia okrutny kapitan Vidal, bezlitośnie ścigający partyzantów. Aby uciec przed tym, co realne, Ofelia przenosi się do świata magii, którym rządzi pradawny Faun. Okazuje się jednak, że jego kraina jest tak samo mroczna i pełna niebezpieczeństw, jak Hiszpania w 1944 roku.
Dlaczego film zrobił na mnie tak ogromne wrażenie? Przede wszystkim film jest bardzo niejednoznaczny - w którymś momencie trudno powiedzieć, co jest prawdziwe, a co stanowi tylko imaginację Ofelii. Ponadto uwielbiam filmy z tak dojrzałym, dziecięcym bohaterem (świetna rola Ivany Baquero, którą widziałam tylko w tym filmie), którego młody wiek jeszcze bardziej wszystko gmatwa - bo czy my, dorośli, możemy wiedzieć, co siedzi w głowie dorastającej panny? Film jest prawdziwą perełką, jeśli chodzi o stronę wizualną, chociaż o "pięknie" w tym przypadku trudno mówić... no, chyba, że ktoś znajduje piękno w zabijaniu i krwi. Poza tym film sprawił, że sięgnęłam po rewelacyjną książkę Pierre Peju "Dziewczynka w baśniowym lesie", która mówi o pięknie baśni, lecz także o ich okrucieństwa.
Polecam - pozycja ta zajmuje jedno z pierwszych miejsc na mojej osobistej liście ukochanych filmów.
Strona filmu: http://www.panslabyrinth.com
Kolejny film to moje weekendowe odkrycie. I zdecydowanie polecam go jako seans dla dwojga: spodobał się i mi, i Ukochanemu, chociaż gusta filmowe mamy różne. Film jest przezabawną komedią, że świetną francuską muzyką w tle. Opowiem o punkcie wyjścia: Jean-Jacques opowiada swojej partnerce, Aneth, o eksperymencie, jaki na własną rękę przeprowadza pewien jego znajomy. Otóż mężczyzna posyła nieznajomym kobietom liściki, w których prosi o krótkie spotkanie... i nic więcej, żeby nie psuć wyjątkowej chwili. Oczywiście "coś więcej" potem następuje, gdyż naiwne dziewczyny są wzruszone jego romantyzmem. Jean-Jacques na własną rękę postanawia przeprowadzić podobną akcję... która staje się początkiem szeregu komicznych wydarzeń, gdyż kobieta, do której Jean-Jacques wysyła liścik to... córka prezydenta Francji. Mało tego: Aneth, która chce być kobietą nowoczesną, daje swojemu mężczyźnie przyzwolenie na zdradę... skoro chce spróbować czegoś nowego, niech próbuje! A że Jean-Jacques jest skończoną ofermą... tym śmieszniej :)
Swoją drogą bardzo lubię kino francuskie i to był główny powód, dla którego po ten film sięgnęłam - i przez półtorej godziny miałam niezły ubaw.
Powodem, dla którego obejrzałam "Skarbonkę" był Tom Hanks, z którym oglądam wszystkie filmy bez wyjątku - a tego akurat nie widziałam. Film nie powala na kolana oryginalnym scenariuszem, ale patrzy się na niego przyjemnie. Źródłem humoru natomiast są nie tyle aktorzy, a dom, który kupiła para głównych bohaterów. Dom był podejrzanie tani... co nie powinno dziwić, gdyż okazuję się totalną ruderą, w której wszystko się sypie: tynk leci ze ścian, zapadają się schody, wanna spada piętro niżej (ta scena, w której Tom Hanks śmieje się jak idiota powinna dostać Oscara - serio!), nawet drzewa w ogrodzie łamią się, gdy tylko ktoś przypadkiem się o nie oprze. Scenariusz ten nieco przypomina mi film "Starsza pani musi zniknąć", który też śmieszy mnie za każdym razem, gdy leci w telewizji, także czasu ze "Skarbonką" za stracony nie uważam - a jak sobie przeponę pogimnastkowałam :)
Noo... i pierwsze koty za płoty :)
Żadnego nie znam, ale o "Labiryncie Fauna" myślę już od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńuwielbiam "Labirynt Fauna" - byłam na nim w kinie i zrobił na mnie niesamowite wrażenie!!! Chętnie obejrzałabym go jeszcze raz, narobiłaś mi apetytu na filmy :)
OdpowiedzUsuńAlino - "labirynt Fauna" szczególnie polecam, to jest film po prostu niezwykły.
OdpowiedzUsuńPaideia- ja mam nadzieję, że to pisanie o filmach zmobilizuje mnie, żeby oglądać ich więcej i kilka takich zapomnianych sobie odświeżyć.
Kupiłam "Labirynt Fauna" na dvd i bardzo mi się podobał:)
OdpowiedzUsuńJa także nie znam żadnego, ale chętnie obejrzę. Spodobała mi się ta twoja "filmowa środa" :)
OdpowiedzUsuńJa akurat nie przepadam za komediami z Tomem. Tzn. generalnie w ogóle nie przepadam za komediami, ale druga pozycja wydaje mi się być dość ciekawa. Czasem trzeba obejrzeć coś mało wymagającego i zabawnego :)
OdpowiedzUsuń'Labirynt' znam za to tylko z nazwy. Ale wiem, że muszę to nadrobić :)
"Labirynt Fauna" jest niesamowity. Zgadzam się ze Skarletką. Widziałam dwa razy. Nawet zaprezentowałam go moim uczniom w zawodówce, których wydawałoby się, że nic nie zainteresuje i zrobiłam o nim zajęcia. Chwyciło!
OdpowiedzUsuńSkarletko, świetny pomysł z tymi filmowymi środami, przyda się na dłuuugie jesienne wieczory:)
OdpowiedzUsuńLubię francuskie komedie, a rekomendacja "oglądałam go chyba z 10 razy" sprawiła nieodpartą chęć obejrzenia "Labiryntu Fauna":)
Labirynt Fauna świetny ;) Pozostałych filmów nie widziałam ale jak tylko je znajdę to nadrobię zaległości :)
OdpowiedzUsuńZ wymienionych przez Ciebie tylko "Labirynt Fauna" widziałam i, mimo pewnych nieścisłości merytorycznych, film bardzo mi się podobał xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!^^
Widziałam "Labirynt Fauna", a książkę Peju mam na półce :) Jeśli można widzieć, jak brzmiał temat Twojej pracy mgr?
OdpowiedzUsuńZ wymienionych przez Ciebie filmów oglądałam "Labirynt fauna". Parę scen przesyconych krwią i okrucieństwem skutecznie uniemożliwia mi uznanie go za dobry film.
OdpowiedzUsuńale ta "krew i okrucieństwo" są w "LF" zasadne...!
OdpowiedzUsuńLabirynt Fauna jest cudny - piękny i straszny. Skarbonkę też oglądałam, ale dawno i pamiętam tylko, że dobrze się bawiłam. Za to francuskie komedie bardzo lubię, więc na pewno zainteresuję się tą, którą polecasz :)
OdpowiedzUsuńScarletko, kiedy Ty na to wszystko znajdujesz czas???? Zaczytana, zapatrzona, zaoglądana :-))))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń"Labirynt Fauna" także miałam przyjemność obejrzeć z polecenia znajomej ze studiów. :) I zgadzam się, film niesamowity, sama go polecam każdemu kogo spotkam i dowiem sie, że owego filmu nie widział. Historia owiana tajemnicą, niedopowiedzeniem, pytaniami "czy ona ma urojenia, czy ucieka od rzeczywistości, czy może tak naprwade jej w ogóle nie ma i jest urojeniem dorosłych?". Ciężka tematyka, nie na każdy wieczór i nie na każdy nastrój. Jednak do tej pory podrzucam ludziom obraz jednego z "piękniejszych" (tzn wyjątkowych pod względem wyobraźni) potwora (tego, co ma oczy w dłoniach). Po prostu cudo...
OdpowiedzUsuń"Skarbonke" sama chciałam obejrzeć, ale jakoś rok wydania troszkę mnie odrzucił... sama nie wiem czemu tak się ograniczam... Jednak Toma Hanksa uwielbiam (jeden z moich ulubionych aktorów, a na pewno najprzystojniejszy!), stąd chyba mimo wszystko się skuszę. Dzięki za przypomnienie mi o jego istnieniu. ;)
oby tak dalej! Czekam na następną środę!
(a u mnie za plecami właśnie leci "Deszczowa piosenka" i słynne "I'm singing in the rain" :) )
Uwielbiam "Skarbonkę" swego, dawnego czasu zaśmiewałyśmy się na nim z siostrą do łez;)
OdpowiedzUsuńIanowa, Meme - cieszę się :)
OdpowiedzUsuńFutbolowa - ja z Tomem oglądam wszystko jak leci, mam takich aktorów :) Jego żeńskim odpowiednikiem jest Mery Streep :)
Oleńko - żałuję, że nie byłam na tej lekcji i nie widziałam rekcji uczniów :)
Pani La Mome - podczytuję o filmach na innych blogach, a że sama sporo oglądam, to postanowiłam i u siebie o nich popisać... a jeśli ktoś z tych rekomendacji skorzysta, to wypada tylko się cieszyć :)
Molu Książkowy - cieszę się, że jesteś kolejną osobą, której się film podobał :)
Owarinaiyume - jeśli te nieścisłości były, to chyba jakoś bardzo nie zakłócają odbioru całości :)
Lilithin - "Przemijanie, starość i śmierć w kinie współczesnym" - tak w skrócie :)
Kasjeusz - zgadzam się z Oleńką. Nie lubię filmów ociekających krwią, krwawych jatek itd. Ale też nie jest tak, że zupełnie nie toleruję krwi i przemocy na ekranie - jeśli jest uzasadniona fabułą, to nie widzę problemu.
Lilybeth - "Zrób mi przyjemność ma świetną muzykę, dzięki której jest jeszcze milej :)
Anulko - hmmm... to jest pytanie z tych cięższych :)
Imantro - tak jest: to nie jest film na każdy dzień i każdy nastrój, ale film, na który trzeba mieć nastrój, który jest i piękny, i groźny, który zachwyca, ale też przeraża i co najważniejsze, na bardzo długo zapada w pamięć. To zdecydowanie jeden z moich numerów jeden :)
Skarbonkę także polecam, Tom Hanks jak zawsze wart uwagi. A piosenkę już sobie włączyłam :)
Kaś - mnie do filmu mój Piotr przekonał, chociaż długo nie musiał tego robić :)
"Labirynt fauna" podobał mi się bardzo! A "Skarbonkę" chyba sobie obejrzę dzięki Twojemu opisowi :) Fajny pomysł z filmową środą :)
OdpowiedzUsuńLabirynt Fauna to zdecydowanie ten rodzaj filmu, który robi na człowieku piorunujące wrażenie i na długo pozostaje w pamięci. Ja długo nie mogłam się go pozbyć z mojej głowy i to jest chyba powód dla kótrego widziałam go tylko raz.
OdpowiedzUsuńSakrbonkę oglądałam dawno temu. Dom to mój ulubiony motyw przewodni i w filmach i w ksiązkach, także ten wspominam miło, chociaż już go nie za bardzo pamiętam, ale podejrzewam, że któraś z telewizji na pewno wkrótce go przypomni:)) A francuskiego kina to ja nie bardzo lubię oglądać, może nie trafiłam jeszcze na taki który by mi sie podobał:)
"Skarbonkę" oglądałam kilka razy, zawsze bardzo mi się podobał, ale kiedy to było? Dawno...
OdpowiedzUsuńZ takich starszych komedii to jeszcze pamiętam i polecam "Dziką lokatorkę" z Goldie Hawn i Stevem Martinem.
Oglądałam tylko pierwszą pozycję, bo była takich "kinowym hitem" i uważam, że film jest świetny. reszty nie widziałam:)
OdpowiedzUsuńTeż muszę pomyśleć o jakimś filmowym dniu:) Ostatnio oglądałam 3oo ( Trzystu) i powiem szczerze, że zachwycona nie byłam. Chyba wolę trochę cieplejsze produkcje, aczkolwiek nie "sweetaśne" ( nawet nie wiem jak poprawnie to napisać ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGrandella - cieszę się, że pomysł chwycił :)
OdpowiedzUsuńTusieńko - dziękuję za obszerny komentarz :) Co do kina francuskiego... ma coś w sobie. Ten język, którego nie rozumiem, eleganckie kobiety, muzyka... po prostu lubię :)
Saro - zgadzam się, jest świetny:)
Yoanno -tego słowa się chyba nie da poprawnie napisać :) "300" widziałam - zdecydowanie nie moja bajka. A pomysł, byś też pisała o filmach uważam za dobry - chętnie się zainspiruję :)
No i powspominałam sobie - wczoraj obejrzałam "Skarbonkę" - jak się cieszę, że przypomniałaś mi ten film.
OdpowiedzUsuń"Labiryntem Fauna" zamęczała mnie przyjaciółka, aż w końcu zdecydowałam się obejrzeć. Pamiętam, że byłam nim zachwycona, a że jakoś i w tym okresie czasu obejrzałam również "Pachnidło" zaraz zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie ma również książki na podstawie "Labiryntu Fauna" :)
OdpowiedzUsuńBeatrix - ja wczoraj obejrzałam "Ja cię kocham, a Ty śpisz" - sto lat tego nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńOdcień Purpury - nic o książce nie wiem...sprawdzę :)
Też uwielbiam ten film, następny mam do wspominek, dzięki :)
OdpowiedzUsuńoglądałam tylko "Labirynt Fauna" i muszę Ci powiedzieć, że też trafił do faworytów. Jak to zwykle bywa w na takich filmach, popłakałam się jak bóbr na sam koniec.
OdpowiedzUsuńA właśnie najbardziej podobała mi się ta granica, na której zaciera się fikcja i rzeczywistość.
Beatrix - proszę bardzo :)
OdpowiedzUsuńNyx - ja za pierwszym razem też się maksymalnie wzruszyłam, kilka łez popłynęło :)
Ja ze swojej strony gorąco polecam Soundtrack z Labiryntu. Jestem wybredny muzycznie ale OST z Fauna to u mnie pozycja obowiązkowa!
OdpowiedzUsuń