Osiołkowi w żłobie dano... Czasem czuję się jak ten osioł, co z nadmiaru szczęścia i książek, sam już nie wie, co ma czytać. A było to tak:
Zaczęłam "Coś do ukrycia", zaraz po "Zbieraczu truskawek", żeby pozostać w klimacie zbrodni i śledztwa. Ale po 24 stronach zgubiłam wątek, tak po prostu. Więc zabrałam się za "Babola", po czym przy stronie dokładnie 172, wciągnięta na dobre w akcję, pomyślałam: "O nie, koleżanko!" - i zaczęłam czytać "Coś do ukrycia" od początku. I przeczytałam, o czym z radością informuję :)
Książka Dominique Barberis skojarzyła mi się z "Miasteczkiem Twin Peaks", które pamiętam z dzieciństwa jak przez mgłę. Pamiętam Laurę Palmer, która jednym wydawała się świętą, a drugim hmmm... wręcz przeciwnie. I pamiętam pytanie: kto zabił?
Dlatego też proponuję taki oto podkład muzyczny:
Tutaj miasteczkiem Twin Peaks jest tajemnicze N., leżące gdzieś nad Loarą. Laura Palmer do Marie - Helene, piękna, fascynująca kobieta, która kiedyś spędzała w nim każde wakacje, mącąc w głowach miejscowym chłopakom. Opinie o niej krążyły rozmaite: widziano w niej i anioła, i "latawicę". Zresztą cała jej rodzina była "dziwna", co stawało się jeszcze bardziej widoczne w miejscowości tak małej, jak N.
Marie - Helene, już jako dorosła kobieta, na jedną noc przybywa do starej, rodowej rezydencji, gdzie zostaje zabita. Kto zabił? Nie wiadomo i ta zagadka pozostanie niewyjaśniona. Zresztą nie o nią tu chodzi.
"Coś do ukrycia" opowiada bowiem o wspomnieniach, o tym, co było, a co bezpowrotnie zostało utracone. Dzieciństwo, jawiące się jako okres pełen możliwości, przeminęło, dorośli wiodą szare życie wśród równie szarego, monotonnego krajobrazu.
Marie - Helene na tym tle jest jak rajski ptak, mieniący się kolorami, który przyciąga spojrzenia, fascynuje, lecz pozostaje nieuchwytny i niedostępny. Narrator, jak wszyscy, obserwuje ją z bezpiecznej odległości, lecz kobieta jest i poza jego zasięgiem. Dlatego też książka ta nieodparcie kojarzyła mi się także z "Madame" Antoniego Libery, gdzie charakterystyka głównej bohaterki także oparta została na obserwacji i niedomówieniach.
Polecam tę książkę francuskiej autorki. Za klimat, za to, że skłania do refleksji, za piękny język, jakim została napisana.
PS A teraz wracam do "Babola", na 172 stronę, tam, gdzie skończyłam :)
D. Barberis, Coś do ukrycia, wyd. MUZA, Warszawa 2010, s. 142.
Marie - Helene, już jako dorosła kobieta, na jedną noc przybywa do starej, rodowej rezydencji, gdzie zostaje zabita. Kto zabił? Nie wiadomo i ta zagadka pozostanie niewyjaśniona. Zresztą nie o nią tu chodzi.
"Coś do ukrycia" opowiada bowiem o wspomnieniach, o tym, co było, a co bezpowrotnie zostało utracone. Dzieciństwo, jawiące się jako okres pełen możliwości, przeminęło, dorośli wiodą szare życie wśród równie szarego, monotonnego krajobrazu.
Marie - Helene na tym tle jest jak rajski ptak, mieniący się kolorami, który przyciąga spojrzenia, fascynuje, lecz pozostaje nieuchwytny i niedostępny. Narrator, jak wszyscy, obserwuje ją z bezpiecznej odległości, lecz kobieta jest i poza jego zasięgiem. Dlatego też książka ta nieodparcie kojarzyła mi się także z "Madame" Antoniego Libery, gdzie charakterystyka głównej bohaterki także oparta została na obserwacji i niedomówieniach.
Polecam tę książkę francuskiej autorki. Za klimat, za to, że skłania do refleksji, za piękny język, jakim została napisana.
PS A teraz wracam do "Babola", na 172 stronę, tam, gdzie skończyłam :)
D. Barberis, Coś do ukrycia, wyd. MUZA, Warszawa 2010, s. 142.
jesteś niesamowita- tak przerywać lekturę i się w tym nie pogubić ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że książki na razie nie przeczytam. Za dużo mam swoich typów. Może jak się z nimi uporam ;)
Tej muzyczki dawno nie słyszałam.. ;) Jeśli kryminał dobry jak mówisz to będę go miałam na uwadze przy zakupach w księgarni ;:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dokładnie dziś uporządkowałam swoją listę "do przeczytania", dzieląc ją na książki, z którymi mam ochotę się zapoznać natychmiast i te mniej pilne. Przy okazji wyrzuciłam z niej kilka nieprzemyślanych tytułów. Nie chciałabym jej na nowo zaśmiecać, bo do "Coś do ukrycia" nie jestem przekonana. Może kiedyś, kiedy lista zmniejszy się conajmniej o połowę... ;)
OdpowiedzUsuńDominiko - wyznaję zasadę, żeby czytać jedną książkę, a nie kilka jednocześnie, tutaj zrobiłam niewielki wyjątek, bo ta nie dawała mi spokoju :)
OdpowiedzUsuńSaro - właśnie kryminału w tym kryminale mało, dla mnie to jest bardziej książka o tęsknocie za tym, co było... ale nie zmienia to faktu, że to bardzo dobra pozycja :)
Ondine - ja za porządki w swojej liście nawet się nie biorę... wpisuję nowe tytuły, wykreślam to, co już przeczytałam - niech już sobie taka nieuporządkowana zostanie :)
Jaką pozycję masz na górze swojego spisu?
Dobry kryminał nie jest zły, ale mam ostatnio szczęście do takich książek, które właśnie niewiele mają "kryminału w kryminale" i sobie to bardzo cenię. Może więc czas na książkę Barberis.. kto wie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Muzyka fajna - moja mama zażądała ją na mp3 ;)
OdpowiedzUsuńA co do kryminałów - powinnam wyjść poza Christie i Doyle'a ;)
Claudette - ja też lubię kryminały nie do końca kryminalne... jakkolwiek to brzmi :)
OdpowiedzUsuńNyx - a ja właśnie w Christie mam zaległości, bo przeczytałam, kilka lat temu, aż jedną jej książkę :)
Pozdrawiam! :)
Kusisz, choć kryminał najlepiej czuje się w angielskiej otoczce jak dla mnie :) Ale tak jakoś latem zapachniało, kusząco...
OdpowiedzUsuńSprawdziłam niebawem będzie w bibliotece podobnie jak i "Ciężar milczenia" - częściowo są wprowadzone do systemu:)
OdpowiedzUsuńPs. Widzę u ciebie pozycje których nie znam.
Choć to wyd. Mira kojarzy się z harlequinami.
Niżej link według:
New York Times Bestselling Authors
http://www.empik.com/szukaj/produkt?series=New+York+Times+Bestselling+Authors&start=1&catalogType=all&searchCategory=all
Chętnie przeczytam, tym bardziej, że porównujesz ją do "Madame", którą bardzo lubię.Bardzo.
OdpowiedzUsuńJudytto - z tej serii mam jeszcze ochotę na "Krzyk ciszy" - chociaż opinie o książkach tej autorki słyszałam rozmaite.
OdpowiedzUsuńBeatrix - to jest może skojarzenie dość odległe, ale jednak klimat "Madame" jest w tej książce wyczuwalny. A powieść Libery też bardzo lubię.
Pozdrawiam:)