Po studiach została mi jedna bardzo dotkliwa przypadłość czytelnicza. Otóż jak już zacznę coś czytać, to skończę. Choćbym nie wiem jak cierpiała przy lekturze, choćby nie wiem jak książka była nudna - brnę do końca. I dla "Cukiereczków" nie zrobiłam wyjątku, a powinnam. Przez pierwsze sto stron bowiem czułam narastającą irytację przemieszaną z nadzieją, że może jednak akcja się rozkręci. Dalej już tylko się złościłam i ze wszystkich sił starałam się czytać jak najszybciej, żeby zacząć coś innego.
Gdybym miała określić "Cukiereczki" dwoma słowami to nazwałabym je nudnymi i pretensjonalnymi. Zero akcji. Nudni, bez przerwy gadający bohaterowie, którzy snują się z kąta w kąt i mają takie imiona jak Kiwi, Jabłko, Żuczek, Kociak, Kotka, a nawet Nankińskie Kluski. Głowna bohaterka, Hong, kocha Saininga, którego "włosy są jak wątki jej myśli", "opuszki palców silne" i tak jak ona obgryza paznokcie. Poza tym bohaterowie chodzą na dyskoteki, łączą w pary we wszystkich możliwych konfiguracjach, zażywają heroiną, palą marihuanę, nic nie robią i marzą, by zostać wielkimi artystami... Dla mnie zdecydowanie za dużo.
Pamiętam, że ładnych kilka lat temu czytałam "Ćpuna" i byłam zachwycona - stąd mój wniosek w poprzednim poście, że na pewne lektury chyba po prostu jestem za stara, bo w "Cukiereczkach" nie znalazłam NICZEGO, co by mnie chociaż trochę zainteresowało. Pierwszy raz daję jedynkę z wykrzyknikiem i więcej o tej książce nie zamierzam pisać, bo po prostu nie lubię pastwić się nad książkami.
A teraz biorę się za "Dzidzię" i mam nadzieję, że moja opinia będzie się różniła od tej zawartej tu. Bo "Kieszonkowy atlas kobiet" naprawdę mi się podobał i nie chciałabym się rozczarować.
Gdybym miała określić "Cukiereczki" dwoma słowami to nazwałabym je nudnymi i pretensjonalnymi. Zero akcji. Nudni, bez przerwy gadający bohaterowie, którzy snują się z kąta w kąt i mają takie imiona jak Kiwi, Jabłko, Żuczek, Kociak, Kotka, a nawet Nankińskie Kluski. Głowna bohaterka, Hong, kocha Saininga, którego "włosy są jak wątki jej myśli", "opuszki palców silne" i tak jak ona obgryza paznokcie. Poza tym bohaterowie chodzą na dyskoteki, łączą w pary we wszystkich możliwych konfiguracjach, zażywają heroiną, palą marihuanę, nic nie robią i marzą, by zostać wielkimi artystami... Dla mnie zdecydowanie za dużo.
Pamiętam, że ładnych kilka lat temu czytałam "Ćpuna" i byłam zachwycona - stąd mój wniosek w poprzednim poście, że na pewne lektury chyba po prostu jestem za stara, bo w "Cukiereczkach" nie znalazłam NICZEGO, co by mnie chociaż trochę zainteresowało. Pierwszy raz daję jedynkę z wykrzyknikiem i więcej o tej książce nie zamierzam pisać, bo po prostu nie lubię pastwić się nad książkami.
A teraz biorę się za "Dzidzię" i mam nadzieję, że moja opinia będzie się różniła od tej zawartej tu. Bo "Kieszonkowy atlas kobiet" naprawdę mi się podobał i nie chciałabym się rozczarować.
uff, dobrze, że jej nie wypożyczyłam, choć trzymałam i trzymałam w ręce, jak byłam w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuńTo jeśli dla Ciebie "Ćpun" był o wiele lepszy (ja też byłam pod wrażeniem tej książki), a "Cukiereczki" dostały jeden, to chyba jednak nie będę ich poszukiwać, tudzież kupować, bo trzy dni temu widziałam je na wystawie, a nie lubię marnować pieniędzy ;)
OdpowiedzUsuńjejku, aż tak tragicznie? no cóż to już jej nie kupię... a kusiła mnie dziwnie okładka...<< nie wszystko złoto, co się świeci>> pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńjak zaczniesz to musisz skończyć, rozumiem, ale czy dotyczy to wszystkiego, np. Elfridy Jelinek?
OdpowiedzUsuń:)
Aspartate, Nyx, Kaś - to naprawdę jest ksiażka dla wytrwałych. Szczerze nie polecam, można w tym czasie poczytać coś lepszego.
OdpowiedzUsuńYo - i tu mnie masz :) "Pianistkę" odłożyłam dobrze po połowie - nie dałam rady. Coś mi się jednak wydaje, że właśnie sprowokowałeś mnie do drugiego podejścia :))) I skąd wiedziałeś, że właśnie na tej pisarce mogłam się, brzydko mówiąc, wyłożyć???
Pozdrawiam :)
Wiesz co Skarletko? - Podoba mi się tu u Ciebie! Czytasz takie fajne książki, tak świeżo o nich piszesz. Jakoś zrobiło mi się lżej na duszy jak sobie poczytałam Twoje recenzje:)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia
P.S. 39,9 też odbierałam jako kolejną "szwaję" ale przekonałaś mnie, że nie jest tak, kiedy tylko książka wpadnie mi w ręce - złapię ją:)
Moni, bardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że komuś podoba się to, co robię:)
OdpowiedzUsuń"Cukiereczków" nie kupię chociaż literaturę azjatycką lubię to i tam jak widać (zresztą jak wszędzie) można natknąć się na nudne książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No i czekam na "Dzidzię" ;)
Saro, oto jest :)
OdpowiedzUsuńJedynka z wykrzyknikiem!? To musi być naprawdę tragiczna. Chciałam przeczytać - już nie chcę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię skutecznie zniechęciłam :)
OdpowiedzUsuńA ja stwierdziłam, że przeczytam. W myśl idei: "ja nie dam rady?!". I powiedziałam sobie nigdy więcej takich wybryków :P
OdpowiedzUsuń