środa, 19 września 2018

Filmowa środa (XVIII) - Kształt wody, Lady Bird, Tamte dni, tamte noce, Sierra Burges jest przegrywem

Od początku 2017 roku regularnie zapisuje książki, które przeczytałam. Teraz zaczęłam spisywać również filmy. We wrześniu są to na razie cztery pozycje, o których możecie przeczytać poniżej.





Tak, dobrze zauważyliście: nadrabiam tegoroczne Oscary.
Na pierwszy ogień biorę Kształt wody - film, który moja przyjaciółka określiła słowami "dziwny" i "nierówny" i, jak to ona, trafiła w sedno.

Kształt wody, reż. Giullermo del Toro

Po obejrzeniu Kształtu wody od razu weszłam na Filmweb, by wystawić ocenę. I jakieś było moje zdziwienie, gdy pierwszym komentarzem, na jaki trafiłam odnośnie tego filmu było pytanie: "Czy ja właśnie obejrzałem stosunek kobiety z rybą?". Litości! U del Toro (którego wielbię od czasów Labiryntu Fauna) rzadko kiedy coś jest dosłowne i Kształt wody właśnie w taki niedosłowny, metaforyczny i baśniowy sposób należy oglądać. I nawet wtedy obraz ten może wydawać się dziwny:  z jednej strony ponure laboratoria, z drugiej stwór, którego czczono jako bóstwo. Z jednej strony bóstwo, a z drugiej jajka na twardo (kto oglądał, ten wie!). Nierówny - owszem. Są sceny przepiękne (chociażby scena finałowa), są jednak całe kwadranse, kiedy niewiele się dzieje. Ale! Mimo wszystko Kształt wody nie przestaje być uniwersalną opowieścią o, a jakże!, potędze miłości, tolerancji, przyjaźni, a także ludzkiej chciwości.

Dla mnie - wart obejrzenia. Czy wart Oscara za najlepszy film 2017 roku? Kwestia dyskusyjna.

Lady Bird, reż. Greta Gerwig

Tak, ten film również obejrzałam z przyjemnością. Wielokrotnie o tym mówiłam: uwielbiam literaturę młodzieżową i dla młodzieży, lubię też filmy, których bohaterowie mają "naście" lat. A Lady Bird, opisująca rok z życia niezbyt zamożnej nastolatki, która chce od życia więcej, niż jej ono oferują, zachwyca paletą emocji, humorem i nagłymi zwrotami akcji. Lady Bird jest ekspresyjna, żywiołowa i ciągle w ruchu, ciągle w działaniu. Z drugiej strony: odtwarzająca główną rolę Saoirse Ronan świetnie zaprezentowała siłę i kruchość, wolę walki i podatność na zranienia swojej bohaterki.

Niby noc nowego: ot, zwyczajne koleje dorastania, ale nie mogłam od tego filmu oderwać wzroku. Świetne!

Tamte dni, tamte noce, reż. Luca Guadagnino

Tamte dni, tamte noce... film ten specjalnie zostawiłam sobie na koniec. Rzadko jest tak, że zupełnie nie wiem, co o czymś myślę. A tu nie wiem. Z jednej strony film jest przepiękny. Elegancki. Wysmakowany. Z przepiękną muzyką fortepianową. Z bajecznymi kadrami. Wizualne cacuszko. Dalej: gra aktorska - majstersztyk. Grający Oliviera Armie Hammer tą rolą awansował na jednego z moich ulubionych aktorów, a w rankingu na największe ekranowe ciacho (nie, nie mam takiego rankingu) znalazł się w pierwszej trójce (jak można być aż tak przystojnym?). Timothee Chalamet jako zakochany nastolatek... genialny! Mówiąc krótko: genialnie przedstawiona historia. Ale. Niestety, jest ogromne ale. Mimo tego, że film przepiękny, klimatyczny, jest on jednocześnie nudny jak, przepraszam, flaki z olejem. Marzyłam, przysięgam, że marzyłam o tym, aby w tą sielską scenerię ktoś wrzucił granat, żeby coś zaczęło się dziać. Patrzyłam na to całe piękno na ekranie i zgrzytałam zębami, gdy scena przechodziła w kolejną i ciągle nic! Ok, kupuję argumenty, że narracja niespieszna, że cała treść zawiera się w spojrzeniach wymienianych przez głównych bohaterów, ale to nie zmienia faktu, że wynudziłam się okropnie.

Jak ocenić taki film? Z jednej strony fantastyczny wizualnie, ale z drugiej wywołujący zwiewanie? Nie wiem, nie znam się, kolejny raz nie obejrzę.

***

Ok, niby zapowiedziałam koniec, ale koniecznie muszę wspomnieć o jeszcze jednym filmie. Ci z Was, którzy mają Instagram, nie mogli nie zauważyć, że ostatnio wszyscy oglądają Sierra Burges jest przegrywem - film dostępny na Netflixie. Obejrzałam i ja... i podobał mi się.

Tytułowa Sierra to niezbyt atrakcyjna nastolatka, dorastająca w cieniu ojca - pisarza i pięknej matki. Sierra ma dość dobrą opinię o sobie samej... dopóki się nie zakochuje. A zakochuje się w chłopaku, który napisał do niej przez pomyłkę myśląc, że pisze... do najbardziej atrakcyjnej cheerleaderki w szkole. Sierra postanawia więc udawać kogoś innego niż jest, powodując tym serię zabawnych pomyłek, zwrotów akcji i dziwnych sytuacji.

Nie oszukujmy się: ten film nie jest niczym niż rozrywką. Ale rozrywką naprawdę przyjemną, dlatego ten film również Wam polecam.

Co ciekawego oglądaliście ostatnio?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz