wtorek, 26 czerwca 2018

Książka jak filmy Hitchcocka (Recenzja książki 40 godzin Kathrin Lange)

Och, jak mi się chciało takiej książki!
Mocnej, z wartką akcją, która na kilka godzin wbije mnie w fotel i nie pozwoli się odłożyć.
40 godzin Kathrin Lange - znacie? Nie? To posłuchajcie.




Książka Kathrin Lange jest jak filmy Hitchcocka: zaczyna się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie tylko rośnie.

Pierwsza scena: cierpiący człowiek rozciągnięty na krzyżu, z zamontowanym urządzeniem, które monitoruje pracę jego serca.

Scena druga: pracujący w berlińskiej policji Faris Iskander odtwarza w głowie mroczne obrazy z przeszłości: fala ognia, płacz dziecka... Jego rozmyślania przerywa telefon. Faris odbiera, chwilę później ogląda filmik na którym widać torturowanego mężczyznę, po czym z słuchawką przy uchu wybiega z domu. Biegnie na stację metra. Ledwo tam dociera, a jego rozmówca detonuje ładunek. Faris ledwo uchodzi z życiem, inni mieli zdecydowanie mniej szczęścia. Policjant już wie, że ten, kto do niego zadzwonił, nie żartuje i należy traktować go poważnie.

Rusza śledztwo. Cel: wiadomo, schwytanie zamachowca. A czas goni: śledczy mają tylko tytułowe 40 godzin. Tyle bowiem będzie żył torturowany mężczyzna.

Mocne, prawda?

Koniecznie należy też wspomnieć o głównym bohaterze. Faris Iskander jest muzułmaninem o arabskich rysach. Na co dzień spotyka się więc z niechętnymi spojrzeniami, także w miejscu pracy. Co więcej: bohater zmaga się z traumą i poczuciem winy, z którymi to zupełnie sobie nie radzi. Już wcześniej bowiem miał okazję rozmawiać z zamachowcem, a rozmowa ta zakończyła się kompletnym fiaskiem: w wyniku wybuchu zginęło kilkadziesiąt osób.

Faris Iskander jest więc postacią złamaną, tragiczną. To kolejny policjant z depresją, figura, po którą tak chętnie sięgają autorzy kryminałów. I pewnie uznałabym to za wadę tej książki... ale nie, u Kathrin Lange wydaje się jak najbardziej na miejscu.

40 godzin to połączenie thrillera, sensacji, kryminału i powieści psychologicznej. Jednocześnie fabuła jest mocno osadzona w teraźniejszości: Kathrin Lange pisze tak, jakby znała wiadomości z jutrzejszych gazet - że posłużę się cytatem z Berliner Zeitung. Czyta się to rewelacyjnie i cieszę się, że książka ma kontynuację: Detonator, który również przeczytałam i o którym napiszę za kilka dni.

A 40 godzin zabierzcie na plażę, pod namiot czy gdzie tam spędzacie wakacje - świetna, wciągająca po uszy lektura.

40 godzin, Kathrin Lange, Media Rodzina, 2017, s. 456.



2 komentarze:

  1. Świetna, wciągająca po uszy recenzja, aż mam ochotę natychmiast sięgnąć po tę książkę. Czy to jakaś nowość wydawnicza? Nie słyszałam o niej... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania Kierzkowska26 czerwca 2018 20:44

    Nowy jest "Detonator", druga część tej serii - niedługo o tej książce napiszę.
    40 godzin wydano w 2017 roku.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń