środa, 15 listopada 2017

Filmowa środa (VIII): Jak to u mnie z serialami było

Dawno, dawno temu wpadłam na pomysł, aby pisać na tym blogu o filmach. I przez jakiś czas nawet to robiłam,
Teraz natomiast stwierdziłam, że chcę pisać również o serialach, które ostatnio namiętnie oglądam.
Nie zawsze tak jednak było, oj, nie zawsze. 




Jako dzieciak/młodsza nastolatka bez większego przekonania oglądałam to, co wszyscy. No co się wtedy oglądało? Dynastię. Alfa. Beverly Hills 90210. Miasteczko Twin Peaks, kiedy nocowałam u babci, a potem bałam się sama spać. Nigdy jednak nie ekscytowałam się Ally McBeal, Przyjaciółmi czy Chirurgami. Z czego to wynika? Ano z tego, że nie jestem specjalnie "telewizyjna" i to, że o konkretnej godzinie należy rzucić wszystko i usiąść przed telewizorem, by obejrzeć kolejny odcinek, było dla mnie (i w pewnym stopniu nadal jest) nie do przyjęcia.

Dodam, że obecnie nie mam telewizora. Kiedy w styczniu wprowadziliśmy się do własnego mieszkania, pilniejszy był zakup stołu i kanapy niż szklanego pudła. Kupiliśmy natomiast... szafkę pod telewizor, która stoi w kącie i służy nam za półeczkę na pierdółki i kwietnik. Kupno telewizora nadal jest daleko na naszej liście priorytetów i śmiejemy się, że z szafki pod telewizor zrobimy sobie szafkę na buty. Niech się w końcu na coś przyda :)

Na studiach wciągnęłam się w Gotowe na wszystko. Uwielbiam ten serial do dziś i pierwsze sezony mam obejrzane po kilka razy. I szczerze mówiąc, po tym serialu przez długi czas w nic się nie wciągnęłam. Próbowałam oglądać Prison Break, ale poddałam się po pierwszym sezonie. Zupełnie nie rozumiem fenomenu Housa - obejrzałam dokładnie 6 odcinków i dalej ani rusz. Nigdy też specjalnie nie interesowałam się "wampirzymi" serialami, które swojego czasu były niezwykle popularne.

Objawieniem był dla mnie Dexter. Rany, jak mi się ten serial podobał! Jak mi się podobał soczysty język Debry Morgan, jak mi się podobała Lila, z którą Dexter zdradził Ritę! Do tego serialu cały czas planuję wrócić, bo to chyba od Dextera zaczęła się moja z początku nieśmiała i niepewna, teraz zaś oddana i wierna miłość do seriali.

Nie będę pisała o wszystkich serialach, które oglądałam, chociaż nie było ich znowu aż tak dużo, ale o kilku chcę wspomnieć.

Przez długi czas nie mogłam pojąć, czemu wszyscy zachwalają Grę o tron. Pierwszy odcinek wydał mi się nudny jak budyń z soczkiem. Z drugiego niewiele zrozumiałam (za dużo bohaterów, miejsc, wątków), ale uparłam się, że obejrzę pierwszy sezon do końca. I tak się męczyłam, aż przełomem okazał się ostatni odcinek - od tej pory uwielbiam Grę o tron. Za mną pięć sezonów i apetyt na kolejne.

Bardzo dobrze kojarzy mi się The Walking Dead - chyba ulubiony serial mojego męża. Pamiętam, kiedy jeszcze w wynajętym mieszkaniu patrzyliśmy na siebie porozumiewawczo o pierwszej w nocy. A spojrzenie to znaczyło: oglądamy jeszcze jeden odcinek!

A jeśli jesteśmy przy oglądaniu seriali z mężem... To ja poleciłam mu Wikingów! To ja przestałam oglądać po pierwszym sezonie, żeby mógł mnie dogonić i żebyśmy mogli oglądać razem. I wiecie co? Obejrzałam pierwszy sezon, a potem poleciał do końca. Beze mnie! No jasne, że mam o to pretensje :)

Co oglądałam w tym roku? Riverdale. Wielkie kłamstewka. Anię. Atypowego. Czarne lustro. 13 powodów. Orange is the new black.

Co mam w planach? Tabu. Stranger Things. Poldark. The Orignals. Narcos. Plus kolejne sezony seriali, które już oglądam.

No i zamierzam Wam tutaj o tych serialach od czasu do czasu napisać :)

Gdybyście mieli wymienić jeden... no dobra, dwa, absolutnie ulubione serialu, to byłyby to...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz