wtorek, 20 sierpnia 2013

Atomówki (Dziewczyny atomowe - Denise Kiernan)

Tytuł: Dziewczyny atomowe
Autor: Denise Kiernan
Wydawnictwo: Otwarte (dziękuję!)
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 449

Projekt Manhattan - czy komuś coś to mówi? Mnie jeszcze kilka dni temu nie mówiło nic, podobnie jak nazwisko Roberta Oppenheimera czy Klausa Fuchsa. Natomiast nie ma chyba osoby, który nie słyszałaby o zrzuceniu bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki - a właśnie do tego wspominany projekt doprowadził.

Nad bombą, wiadomo, pracowali najwybitniejsi fizycy, lecz nie tylko. Spory udział w tym, że bombę udało się skonstruować miały, a jakże, kobiety. Kobiety w różnym wieku, z różnym wykształceniem i różnym stanem cywilnym.

Autorka, Denise Kierenan, kilkadziesiąt lat po wojnie dotarła do nich... i napisała książkę niezwykłą. Dlaczego? Otóż to, co można by ująć w nudnych tabelach, raportach i badaniach socjologów, przedstawiła przez pryzmat historii kobiet, które w jakiś sposób wzięły udział w Projekcie Manhattan. Należy zaznaczyć, że wszystko, co związane z rozszczepieniem atomu utrzymywane było w wielkiej tajemnicy. Decydując na etat "Atomówki" nie wiedziały, gdzie będą mieszkać i czemu tak naprawdę ma służyć ich praca. Nie przeszkodziło im to jednak z pełne zaangażowanie się.

Na potrzeby projektu powstało miasteczko Oak Ridge - wybudowane praktycznie od zera. Na ogromnej powierzchni wzniesiono ogromne fabryki, laboratoria, lecz także bursy i hotele. Autorka odsłania też wstydliwą stronę tego projektu: w Oak Ridge na porządku dziennym była segregacja rasowa, od razu założono też, że "kolorowa" część mieszkańców będzie żyła w warunkach przypominających slumsy.

Zdaję sobie sprawę, że piszę o książce nieco chaotycznie, ale próbuję jak najlepiej oddać to, co Denise Kierenan zawarła na 440 stronach. Dziewczyny atomowe mają wszystkie cechy świetnej książki popularnonaukowej: bardzo obszernie przedstawiają wybrany temat, napisane zostały lekkim językiem, czyta się je jak powieść. I naprawdę doceniam trud autorki, która, po latach, dotarła do kobiet, które właściwie zepchnięto na margines historii i o których dziś niewiele osób pamięta.

Warto mieć na uwadze tę książkę przy wyborze prezentu dla osoby, która interesuje się historią II wojny światowej - a wiadomo, że takich osób nie brakuje. Polecam ją również takim ignorantom jak ja, z historią (i co z tego, że zdawałam maturę z tego przedmiotu?) i fizyką są nieco na bakier :)

16 komentarzy:

  1. Mam zamiar przeczytać tę książkę więc komentarz jak najbardziej mi się przydał :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę Ci ją polecam: z jednej strony zawiera mnóstwo informacji i widać, ile trudu musiała włożyć autorka w zebranie materiału. Jednocześnie zaś czyta się ją bardzo lekko i przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oak Ridge teraz dopiero zyska na popularności. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem zbyt wiele na ten temat, dlatego chętnie pogłębię swoją wiedzę. Poza tym lubię literaturę, w której poruszany jest temat wojny, więc "Dziewczyny atomowe" to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka nie dla mnie (nie interesuję się taką tematyką(, ale na pewno jest ciekawa. Podoba mi się ujęcie autorki - pokazania sprawy od strony kobiet. Jest to na pewno inne, świeże spojrzenie na projekt.

    OdpowiedzUsuń
  6. Historię lubię (też zdawałam z niej maturę :)), ale fizyka jest mi zupełnie obca :) Książkę mam w planach od momentu, gdy zobaczyłam ją w zapowiedziach i zazdroszczę, że już mogłaś ją przeczytać.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Z wielką chęcią sięgnę po książkę, bo póki co nie spotkałam się z negatywną opinią.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. czytałam i książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, chociaż tematyka wydawała mi się dosyć ciężka (chemia zawsze mnie interesowała, ale historia już niekoniecznie hehe) to autorka tak umiejętnie wplotła w suche fakty historyczne wątki dotyczące życia kobiet w Oak Ridge, że całość czytało mi się bardzo przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam już o tej pozycji dużo dobrego. Jak spotkam ją w swojej księgarni na pewno kupię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ją na liście do przeczytania:)

    OdpowiedzUsuń
  11. wokół tej ksiazki jest w tej chwili duzo szumu - pewnie niedawnej rocznicy zrzucenia bomby atomowej na Hiroszime i Nagassaki. Z Twojej recenzji wynika (nie wiem czy to dobre słowo), ze mimo to ksiazka "historyczna" czyta sie jak powieść - podobne uczucie miałam gdy czytałam "Gułag" Anne Applebaum.

    Skusze sie na nia, ale po niemiecku. Miłego dnia zycze

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem bardzo ciekawa tej książki. Warto byłoby coś więcej wiedzieć na ten temat, muszę to gdzieś zdobyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. O tak, zgadzam się i będę ją mieć na uwadze. Już nawet wiem komu ją kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dopiero Twoja recenzja zachęciła mnie do sięgnięcia po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Słyszałam dużo pozytywnych opinii, więc na pewno sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam, ale nie uważam, żeby to była dobra książka.

    OdpowiedzUsuń