środa, 5 czerwca 2013

Bo to zła kobieta była...? (Zła kobieta - Amanda Prowse)

Tytuł: Zła kobiet
Autor: Amanda Prowse
Wydawnictwo: Wielka Litera (dziękuję!)
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 382

Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu, aby wywołać mój szacunek/zachwyt/podziw, wystarczyło napisać książkę/nakręcić film na jakiś kontrowersyjny temat, najlepiej związany z gwałtem, przemocą wobec kobiet/dzieci, samobójstwem etc. I już: w myślach gratulowałam autorowi odwagi i w zależności od sposobu ukazania zjawiska, subtelności lub ciętego języka. Automatycznie uznawałam też książkę za dobrą, tylko z uwagi na temat, zupełnie pomijając jej walory literackie.

Od jakiegoś czasu natomiast do wszelkich tego typu opowieści podchodzę nieufnie, pewnie dlatego, że mam już wiele takich lektur za sobą. I czasem jest tak, że oprócz kontrowersyjnego tematu nie otrzymujemy nic więcej... ale to już temat na osobne rozważania.

Zła kobieta skusiła mnie okładką i tym, że wydała ją Wielka Litera (od kilku miesięcy moje ulubione wydawnictwo). Zaczyna się ostro: Kathryn Brooker patrzyła, jak z męża uchodzi życie. Pierwsze nasuwające się pytanie to: dlaczego? Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron zmieniło się ono na: dlaczego tak późno?

Amanda Prowse napisała opowieść o kobiecie, której mąż zmienił życie piekło. A piekło to rozgrywało się każdej nocy w idealnie czystym domu, z dziećmi śpiącymi za ścianą, w rodzinie, która wydawała się idealna. Nie lubię epatowania przemocą i nie przepadam za brutalnymi scenami, dlatego chwała autorce, że jest ich w Złej kobiecie niewiele. Akurat tyle by zrozumieć, dlaczego Kathryn zabiła Marka.

Jednak to morderstwo i pobyt w więzieniu to dopiero początek historii o tym, jak po bolesnych doświadczeniach wyjść na prostą. Kathryn to się udaje, choć za swoją wielką porażkę uważa to, że zupełnie straciła kontakt z dziećmi - a przecież to dla syna i córki znosiła lata upokorzeń.

Złą kobietę oceniłabym bardzo dobrze, bo i jest to historia przedstawiona z talentem, gdyby nie pewne "ale". Zakończenie. No jak tak można! Nie mam absolutnie nic przeciwko happy endom, zresztą opowieść o Kathryn zasługiwała na szczęśliwe rozwiązanie. Ale nie takie... nie aż tak słodkie, żeby nie powiedzieć: infantylne. Prawdę mówiąc staram się jak najszybciej wymazać je z pamięci i skupić tylko na tym, co w tej książce godne uwagi... chociaż lekki zawód i tak pozostaje.

13 komentarzy:

  1. Słodkie zakończenia to i mnie denerwują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej w sytuacji, kiedy jest to jedyny słaby punkt powieści.

      Usuń
  2. nie lubie TAKICH zakonczen wlasnie... jedno zle zakonzenie niszczy cala powiesc niestety...
    Czytajac Twoja recenzje bylam sklonna po nia siegnac. Teraz juz sama nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam książki poruszające trudne, nierzadko kontrowersyjne tematy, dlatego mam nadzieję, że uda mi się kiedyś przeczytać "Złą kobietę". Szkoda, że autorka przesadziła z zakończeniem, jednak wierzę, że przecierpię je - dla dobra idei. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zakończenie to raptem pół strony, cała reszta jest na wysokim poziomie :)

      Usuń
  4. Niedawno przeczytałam "Złą kobietę" i ta historia pochłonęła mnie bez reszty. Podobał mi sie już sam pomysł z tymi przeskokami w czasie, a sama powieść bardzo dobra. Natomiast co do zakończenia... jest słodkie, jest wyidealizowane... ale starałam sobie wmówić, że przecież ta kobieta na takie właśnie zakończenie zasłużyła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest świetnie napisana, to fakt, przeskoki w czasie to jest w ogóle coś, co lubię.
      Owszem, zasłużyła i ja naprawdę trzymałam za nią kciuki. Ale takie mi jednak nie podchodzi.

      Usuń
  5. Zachęcająca recenzja :) Z chęcią sięgnę po tę książkę. Wydaje się być bardzo ciekawa.

    Zapraszam do wzięcia udziału w konkursie na moim blogu http://forestreviews.blogspot.com/2013/06/konkurs.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie przeczytam. Trochę obawiam się tego zakończenia, ale myślę, że i tak dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przeczytać, książka jest naprawdę dobrze napisana, a zakończenie... to tylko kilka linijek :)

      Usuń
  7. Ja teraz czytam książkę o maltretowanym dziecku. Przejmująca, prawda, ale to nie pierwsza taka historia i dlatego już nie robi takiego wrażania na człowieku. Recenzja niedługo, więc zapraszam.
    A po tą książkę jak na razie nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mimo przerysowanego zakończenia, zainteresowałaś mnie tą książką. Tematyka wydaje się być ciekawa. W wolnej chwili rozejrzę się za nią :)

    OdpowiedzUsuń
  9. musze sa wpisac na liste kolejnych zakupow...

    OdpowiedzUsuń