piątek, 25 maja 2012

Co nowego w Edynburgu? (Nieznośna lekkość maślanych bułeczek - Alexander McCall Smith)


Tytuł: Nieznośna lekkość maślanych bułeczek
Autor: Alexander McCall Smith
Wydawnictwo: MUZA
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 327

Bertie, niezwykle utalentowany sześciolatek, wciąż zmaga się z Irene, swą kontrolującą wszystko matką. Czasami udaje mu się od niej uwolnić, więc wstępuje do drużyny młodszych skautów. Matthew wykazuje się niespodziewanie silnym charakterem w roli nowo poślubionego małżonka, podczas gdy Domenica, kobieta oddana karierze intelektualnej, wciąż cierpi na samotność.
Narcystyczny Bruce przewartościowuje swoje dotychczasowe życie. Malarz portrecista, Angus Lordie, znów ma problemy ze swym psem Cyrilem, gdyż ten złotozęby gwiazdor wpada w sidła psiej namiętności... 


Książek Alexandra McCall Smitha nie potrafię czytać inaczej, niż z entuzjazmem. Nieznośna lekkość maślanych bułeczek jest piątym już tomem serii 44 Scotland Street, opowiadającym o codziennych perypetiach bardziej lub mniej sympatycznych ludzi, mieszkających w Edynburgu. Na każdą część wyczekuję tak samo mocno, z takim samym żalem kończę je czytać. Zdążyłam się już bowiem przywiązać do bohaterów, których coraz lepiej poznaję i coraz bardziej lubię (no, może z wyjątkiem Irene, która uparcie gnębi mojego ulubieńca, sześcioletniego Bertiego). 

I właśnie dlatego, że bohaterowie i sceneria są mi tak dobrze znane, trudno o tych książkach napisać cokolwiek nowego. Czytelnik otrzymuje bowiem dokładnie to, czego oczekuje i do czego zdążył się przyzwyczaić w poprzednich tomach. Książki Alexandra McCall Smitha są ciepłe, lecz i chwilami gorzkie. Są zabawne, ale też skłaniają do refleksji. Wiem, że powyższe zdanie to ogólnik, ale do tego cyklu pasuje idealnie. 

Nigdy nie byłam w Edynburgu, ale autor dokłada wszelkich starań, by przekonać czytelnika, iż jest to najpiękniejsze miejsce na ziemi, nawet jeśli znajduje się w nim kilka architektonicznych potworków. Niezmiennie też podoba mi się fakt, że autor ciągle na nowo podejmuje te same tematy. W Nieznośnej lekkości maślanych bułeczek na pierwszy plan, moim zdaniem, wybijają się relacje międzyludzkie. Matthew, świeżo poślubiony małżonek, odkrywa uroki bycia zaobrączkowanym, ale też zarówno jego, jak i jego małżonkę, zdaje się peszyć intymność i odsłonięcie się przed drugą osobą - a czy nie na tym, na oddaniu i odsłonięciu się, polega małżeństwo? Domenica, mimo iż z pewnością może nazwać Angusa swoim przyjacielem, cierpi na samotność. A Bruce? Ten zadufany w sobie playboy nagle traci pewność siebie, bo... rzuciła go dziewczyna, na której przecież absolutnie mu nie zależało. 

Niby zwykłe sprawy, niby codzienne sytuacje, ale autor potrafi pisać o nich w fascynujący sposób. Tak, że już nie mogę się doczekać następnego tomu. I naprawdę będzie smutno, kiedy te tomy przestaną się ukazywać, co przecież kiedyś nastąpić musi. A póki co, tradycyjnie, czekam na ciąg dalszy opowieści!

17 komentarzy:

  1. Czytałam jedynie pierwszą część, ale potwierdzam - przeurocza! Bohaterowie, dialogi, humor - bardzo, bardzo lubię. Czas przeczytać kolejne części :) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się wciągnęłam na maksa :) Tak sobie myślę, że jak cykl się skończy, to najpierw się popłaczę, a potem przeczytam wszystko jeszcze raz :)

      Usuń
  2. No jak ja mogłam przegapić wydanie kolejnej części? Co prawda jestem dopiero po pierwszej (druga czeka na półce), ale mieszkańców tej szkockiej kamienicy bardzo polubiłam, więc powinnam być na bieżąco...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, jak mogłaś :) Ja po pierwszej części stwierdziłam, że to jest to! :)

      Usuń
  3. Recenzja bardzo zachęcająca, jestem ciekawa tej książki:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przeczytać skoro jest o Edynburgu. I zgodzę się z autorem, że to przepiękne miejsce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się zgadzam, chociaż nigdy tam nie byłam :)

      Usuń
  5. nie czytałam żadnej części z tego cyklu, ale skoro pozytywnie oceniasz, o może i kiedyś się za serię zabiorę

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię co jakiś czas przeczytać tego typu książkę więc poszukam jej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham 44 Scotland Street, a w Edynburgu naprawdę można się zakochać, chociaż miasto jak miasto... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam dokładnie takie same wrażenia. Zakochuję się w Edynburgu, chłonę tę codzienność, wciąż fascynuję się tymi samymi bohaterami i ich perypetiami. Również niezmiennie wyczekuję każdego kolejnego tomu. Oby następny pojawił się jeszcze w tym roku!

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyciągający uwagę tytuł, a i fabuła wydaje się ciekawa. Czegoś takiego mi trzeba! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam w planach całą serię, muszę wreszcie dowiedzieć się, co tak przyciąga ludzi do książek tego Pana :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam - ale zachęciłaś mnie - pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Od dawna mam ochotę na ten cykl:-) Kobieca Agencja Detektywistyczna, znana z innej jego serii ma to "coś" co odróżnia jego prozę od setki innych pozycji - humor, ironia, pewna nieduża doza absurdu...

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy książki z tej serii mają jakiś określony cykl, czy trzeba czytać je po kolei? I jaka jest ich kolejność? Zainteresowała mnie recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pierwsza jest "44 Scotland Street" o ktorej pisałam tutaj: http://slowoczytane.blogspot.com/2010/10/lekcja-pogladowa-dla-modych-pisarzy-44.html

      Usuń