wtorek, 27 grudnia 2011

"Nigdy nie mów swojemu mężowi, że najbrzydsze z waszych dzieci jest podobne do niego" (Z pamiętnika niemłodej już mężatki - Magdalena Samozwaniec)

Magdaleną Samozwaniec zainteresowałam się nieco ponad rok temu, kiedy to na Targach Książki w Krakowie zakochałam się w Rafale Podrazie (no co?). Rafał Podraza jest ciotecznym wnukiem Madzi i to on odnalazł "Z pamiętnika niemłodej już mężatki". Nie jest to powieść, tylko zbiór wspomnień, felietonów, anegdotek i refleksji. Mój egzemplarz książki pochodzi z biblioteki i teraz mam dwa wyjścia: albo kupić sobie swój, albo po prostu nigdy go nie zwrócić. Nie ulega bowiem wątpliwości, że chcę mieć tę książkę na półce.

Madzia Samozwaniec, która utożsamiana jest głównie z tekstami satyrycznymi, miała to szczęście i przyszła na świat jako córka Wojciecha Kossaka - malarza "od koni". To otworzyło jej wiele drzwi, dzięki temu znała właściwie wszystkich krakowskich "wielkich". Jej młodość przypadała na dwudziestolecie międzywojenne, okres, który bardzo lubię, więc książka tym bardziej była dla mnie ciekawa. Samozwaniec wspomina swoje dzieciństwo, wspomina pracownię "tatki", opowiada o Jacku Malczewskim i "Boyu" Żeleńskim. Wiele smakowitych anegdotek dotyczy jej siostry - poetki, Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej, której wierszy, młodym dziewczęciem będąc, uczyłam się na pamięć.

Wspomnienia dotyczące domu i beztroskiego życia w Kossakówce, urywają się po wojnie. Ta bowiem zabrała Madzi wszystkich, których kochała: Mamidło, Tatkę, Marię, zwaną Lilką. Dalej autorka snuje opowieść o modzie, o wychowywaniu dzieci, o Paryżu i paryżankach i wielu innych sprawach. Nie brak w tym moralizatorstwa, ale zostaje ono zrównoważone ironią i poczucie humoru, której Samozwaniec nie brakowało.

"Z pamiętnika nie młodej już mężatki" jest również opowieścią o samej autorce: osobie śmiałej, utalentowanej,  zrywającej ze schematami i stereotypami, szczerze przywiązanej do swojej rodziny, a przy tym nieco szalonej. Chciałabym mieć taką ciocię, oj chciałabym... No i ogromny plus za fotografie. Właściwie wszystkie osoby i miejsca, o których jest mowa, zostały przedstawione na zdjęciach - ogromny, ogromy plus. Szczególnie długo wpatrywałam się w zdjęcie małej Madzi i Lilki. Nie mam pojęcia, z czego to wynika, ale dzieci urodzone prawie wiek temu wydają mi się... jakieś inne, od tych współczesnych - przynajmniej na zdjęciach.

I w tym miejscu powinnam skończyć, ale nie mogę się powstrzymać od przytoczenia jednej z historyjek, które Magdalena Samozwaniec przytacza. Otóż któregoś dnia w kotce Madzi odezwały się "hormony", Madzia pożyczyła więc od swojej znajomej kota, który, co cóż, na wysokości zadania się stanął. Madzia swoim oburzeniem, korzystając z ogólnie dostępnego na mieście telefonu, podzieliła się z przyjaciółką słowami: - Coś ty mi za samca przysłała? Najadł się, wyspał... i nic!". I skandal gotowy! Chciałabym zobaczyć miny osób, które przysłuchiwały się tej rozmowie :)

M. Samozwaniec, Z pamiętnika niemłodej już mężatki, W.A.B, 2009.

12 komentarzy:

  1. Rafał Podraza nie jest spokrewniony z Magdaleną, a z jej drugim mężem:). Przyciśnięty do muru przyznał sie zresztą do pokrewieństwa... duchowego:). Ale do stęp do archiwów rodzinnych niewątpliwie ma).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie twierdził, że jest spokrewniony z Madzią Samozwaniec, a jedynie z nią skoligacony :)

      Usuń
  2. Mój mąż jest wielkim fanem Magdaleny Samozwaniec, w zeszłym roku (nie pamiętam już z jakiej okazji) kupiłam mu "Z pamiętnika niemłodej już mężatki". Sama jeszcze nie przeczytałam, ale mam taki zamiar :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tej książki jeszcze nie czytałam, ale miłością wielką darzę inną pozycję autorstwa Madzi S. a mianowicie "Marię i Magdalenę" - jeśli jeszcze nie czytałaś to szczerze polecam. Od tej książki zaczęła się moja znajomość z młodszą Kossakówną, która zaowocowała m.in. tym, że mam w domu większość jej książek:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka warta przeczytania i zapamiętania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa rzecz, chętnie spojrzę.
    Przez jakiś czas byłam zafascynowana postaciami Madzi i Lilki. Teraz mam wrażenie, że były to nieszczęśliwe kobiety, przy czym Magdalena skrywała to za maską żartu, prowokacji i statusu zabawowej uwodzicielki. Przyznam, że wielkie wrażenie zrobiła na mnie wiadomość o tym, że drugi mąż Madzi ją zdradzał, a ona miała mu za złe tylko to, że - inaczej niż ukochany Tatko - przyprowadzał flamy do domu. Inne realia, powiecie, ale dla mnie rzecz przerażająca.

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo kusząca recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Iza - a to niespodzianka! Nie wiedziałam :) A co do tego archiwum, to mam nadzieję, że jeszcze wiele ciekawych rzeczy tam znajdzie :)

    Karolino - skoro masz na półce, przeczytaj koniecznie :)

    Anek - ja właśnie z tych starszych pozycji czytałam tylko "Angielską chorobę". Ale że jestem mocno niezadowolona ze swoich "osiągnięć" czytelniczych w tym roku (mam wrażenie, że czytałam nie te książki, które naprawdę chciałam przeczytać, co wiąże się z brakiem czasu na wizyty w bibliotece), planuję sobie 2012 rok rozplanować miesiąc po miesiącu i czytać konkretnych autorów. I tak styczeń będzie należał do Madzi! :)

    Taki jest świat - z pewnością tak :)

    Szmaragdo, o tym, że Madzia troszkę grała, a prywatnie wcale nie była osobą aż tak wesołą, można przeczytać w pierwszym numerze "Papermintu", to mi trochę otworzyło oczy na pewne rzeczy. Przecież, tak jak pisałam, wojna zabrała jej wszystkich, których kochała, a po wojnie przecież też nie miała łatwo, martwiła się chociażby o rzecz tak prozaiczną, jak ceny w sklepach i to, że mogła wydać tylko jedną książkę rocznie. Także zgadzam się z Tobą, że w jej wizerunku sporo jest autokreacji, ale nie zmienia to faktu, że ogromnie mnie ta postać intryguje. A o romansie nie wiedziałam :>

    Anonimie - w takim razie: książka w rękę! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj i ja bardzo lubię okres dwudziestolecia międzywojennego, a książki Magdaleny Samozwaniec po prostu uwielbiam więc i tą kuszę koniecznie przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi lekko i niezobowiązująco. Na poprawę humoru będzie jak znalazł ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jasmino - a ja się w sumie cieszę, że jeszcze tyle jej książek przede mną :)

    Dusia - polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja sprawdzałam już w mojej bibliotece i (na szczęście) tej książki nie ma. Co oznacza, że muszę ją koniecznie nabyć!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń